Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Uszatek już po leczeniu. Rany pięknie się zagoiły i udało się uratować łapkę! Obeszło się bez amputacji. Chłopak cały i zdrów, w dobrej kondycji wrócił w miejsce bytowania. Porusza się całkiem sprawnie, dobrze sobie radzi, je jak szalony i cieszy się wolnością. Dziękujemy za wsparcie! Na zdjęciach Uszatek tuż przed wypuszczeniem.
Uszatek jest dzikuskiem. Kocha ludzi, ale na odległość. Pojawiał się ostatnio w Suchym Dworze koło Gdyni. Zauważyły go karmicielki, które opiekują się w tamtej okolicy kotkami wolnożyjącymi.
Uszatek wyglądał na sympatycznego kota dochodzącego. Ot taka wolnożyjąca powsinoga. Za to pełna uroku i z pustym brzuszkiem. Miseczka zawsze czekała. Uszatek raz był, raz go nie było. Do czasu. Karmicielki nie widziały Uszatka przez kilka dni. Myślały nawet, że zmienił adres dokarmiania. Ale Uszatek wrócił. Pewnego dnia przyszedł w stanie,w jakim widać go na zdjęciach. Kot prawdopodobie wrócił w miejsce, w którym do tej pory był traktowany z życzliwością. Wiedział, że tylko tak może uzyskać pomoc.
Panie złapały okaleczonego kota, czym prędzej zabrały go do weterynarza. Takie leczenie jest niezwyke drogie, dlatego zaczęły szukać pomocy u organizacji zajmujących się ratowaniem zwierząt. Sfinasowanie opieki zajęli się wolontariusze Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!). Jednak Uszatek potrzebuje pomocy, której która bardzo mocno obciążyła budżet wolontariuszy. Koszty są bardzo wysokie. Dlaczego?
Oto wyniki oględzin chłopaka w lecznicy weterynaryjnej. Po pierwsze: Uszatek w okolicach kręgosłupa ma śrut! Ktoś do niego strzelał. Sprawa nie jest świeża. Ze względu na lokalizację ciało obce zostanie, gdzie jest. Dziś nie ma to już dla Uszatka większego znaczenia. Porusza się trochę inaczej, koślawo, ale nie odczuwa już z tego powodu bólu. Kiedyś musiał jednak bardzo cierpieć. Brakuje słów na komentarz. Po drugie: okazało się, że jedna łapa Uszatka musiała być jakiś czas temu zupełnie pogruchotana. Weterynarze oceniają, że do złamania mogło dojść około 2 miesiące temu. Uszatek nie pojawiał się jeszcze wtedy u obecnych opiekunek. Najwidoczniej pozrastało się jakoś. Kot przeżył i nadal stąpał na łapę. Niezbyt długo dane było mu się tym cieszyć. Po trzecie: Uszatek miał świeże obrażenia wskazujące na pogryzienie. Dwie łapy – przednia i tylna – były w opłakanym stanie. Początkowo rokowania na temat uratowania kończyn były bardzo ostrożne. Wszystko wskazywało na to, że – z powodu martwicy - konieczna będzie amputacja przynajmniej jednaj łapki. Jednak postanowiono i o nią walczyć.
Uszatek dostał antybiotyki, kroplówki. Rany zostały oczyszczone i opatrzone żelowymi opatrunkami. W miejscach najbardziej uszkodzonych, gdzie była rozważana amputacja, również zastosowano takie opatrunki. Rana ziarninuje! To dobrze, jest ogromna szansa, że łapę uda się uratować! Jednak wolontariusze nie poradzą sobie bez wsparcia finasowego, daltego zwracamy się z gorącą prośbą do wszystkich o pomoc dla tego cudownego kotka, który tyle już wycierpiał. Uszatek do tej pory radził sobie sam... Tym razem, zwrócił się o pomoc do ludzi. Nie zawiedźmy go!
Ładuję...