Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Marcelina przeprowadziła się z lecznicowej klatki do domu tymczasowego. W warunkach domowych odnalazła się znakomicie i nawet zakumplowała z rezydentką - papugą :) Kolejna dobra wiadomość jest taka, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, ze Marcelina zostanie w domu tymczasowym na stałe :)
Wolontariusze działający na rzecz zwierząt w życiu widzą niejedną sytuację. Są takie chwile, kiedy myślą, że już nic nie jest w stanie ich zaskoczyć: ludzie znęcają się nad zwierzętami od zawsze, porzucają je, zostawiają gdzie popadnie.
Jednak historia kotki Marceliny pokazała, w jak wielkim są błędzie – okrucieństwo ludzi jest nie do opisania, nie można go w żaden sposób przewidzieć, a już na pewno nie można się na niego uodpornić, bo ludzka podłość i brak serca niekiedy nie mają granic.
Kilka tygodni temu wolontariusze z Fundacji Viva - z grupy Zwierzaki z Mińska - odebrali bardzo dziwny telefon. Urząd Miasta poinformował ich o sytuacji, której jeszcze "nie przerabiali". Otóż - na ogrodzeniu jednej z lecznic weterynaryjnych ktoś powiesił w reklamówce kota! Właściciel przychodni zabrał kota do lecznicy, ale nie chciał go dłużej trzymać i kazał go zabrać.
Kotka miała prawie niemierzalną temperaturę - listopad nie należy do najcieplejszych miesięcy w roku. Nie walczyła, żeby wydostać się z reklamówki, po prostu w niej wisiała, nie miała siły. Okazało się, że ma zapalenie górnych dróg oddechowych przechodzące w zapalenie płuc.
Dlaczego to spotkało tego kota? Może dlatego, że jest kocią seniorką? Ktoś postanowił pozbyć się kota, bo był stary, więc powiesił go na płocie... Marcelina trafiła do całodobowej przychodni. Wymagała pobytu w inkubatorze, ponieważ "nie trzymała" temperatury. Dostała całą porcję leków, bardzo długo przyjmowała antybiotyk. Badania krwi wykazały silną anemię - Marcelina musi przyjmować leki, które pomogą jej z niej wyjść.
Gdy się patrzy na tego kota, ma się wrażenie, że jej oczy wyrażają ogromny żal... żal do "człowieka", który tak ją potraktował, który potraktował ją jak niepotrzebny mebel, jak coś bezużytecznego i wystawił na śmietnik. Tak się nie robi wiernemu zwierzakowi, który zawinił jedynie tym, że się zestarzał! Marcelina liczy na pomoc dobrych ludzi i wierzy na pewno, że gdzieś tam czeka na nią jeszcze jej domek, nowy domek, taki już do końca życia.
Aby móc opłacić koszty pobytu Marcelinki w szpitaliku, potrzebujemy 3000 zł! Bardzo prosimy o pomoc w ich zebraniu!
Ładuję...