Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochni dzięki waszej nieocenionej pomocy pod nasze skrzydła trafiło ponad 100 kotów uratowanych ze szponów wojny. Większość z nich znalazła już nowe domy.
Dziękujemy, że otworzyliście swoje serca na pomoc tym cichym ofiarom wojny. Z wami niemożliwe staje się możliwe!
W dniu wczorajszym dostaliśmy błagalną prośbę o pomoc. Z Charkowa wyruszył transport z kotami, a część z nich nie miała swojego celu podróży w Polsce. Apel o pomoc trafił do kilku organizacji. Wśród kotów jadących donikąd była ona... drobna, o wielkich miodowych oczach, które ze smutkiem wypatrywały pomocy. Udało się znaleźć miejsce w jednym z naszych tymczasów. Apelsinka, co w języku ukraińskim znaczy Pomarańcza miała przekroczyć granicę niedzielnym późnym wieczorem. Niestety transport na swej drodze co rusz napotykał przeszkody. Koty z Charkowa do Polski jechały ponad 30 godzin, na granicę dotarły dopiero w poniedziałek rano. Wycieńczone, odwodnione, przerażone...
Mimo wielu godzin katorżniczej podróży, Apelsinka od pierwszych chwil w domu tymczasowym poczuła się jak u siebie. Napiła się, zjadła, skorzystała z kuwety po czym popędziła wprost w ludzkie ramiona. Jest kotem niesamowicie kontaktowym i towarzyskim. Mruczy i zaczepia by się z nią bawić lub do niej przytulać. Jej wdzięczność za ratunek jest nie do opisania. Mamy nadzieję, że szybko znajdzie kochający dom, w którym stanie się członkiem rodziny.
Nasza Sonia w ostatnich dniach zjawiła się na badaniach kontrolnych. Niestety mamy i dobre, ale także złe wiadomości. Z dobrych: udało się opanować zapalenie płuc, badanie RTG wykazało, że płuca kici są czyste, bez cech zapalnych. Niestety Sonia nadal ma podniesione parametry nerkowe. Wdrożono leczenie, a kolejna kontrola wykaże, czy przynosi ono efekty. Przed Sonią także zabieg ekstrakcji złamanego kła. W imieniu Soni bardzo prosimy o mocno zacisnięte kciuki i grosik wsparcia do kociej skarbonki.
Wyniki badań w załączniku zbiórki - plik "Sonia - badania kontrolne"
Nasza Betty trochę chorowała. Kotkę dręczyły wymioty oraz biegunki. Na szczęście dzięki systematycznemu leczeniu udało się opanować jej stan (wyniki badań w załączniku) Kotka czuje się już dobrze, dlatego w dniu dzisiejszym zjawiła się w lecznicy na kastracji. Zabieg przeszła bez komplikacji, szybko wybudziła się z narkozy i powoli dochodzi do siebie w domu tymczasowym. Przy okazji zabiegu kotce wykonano także testy FeLV, FIV - wyniki negatywne. W imieniu Betty, a także pozostałych kotów uratowanych z Charkowa, kóre nadal przebywają pod naszą opieką bardzo prosimy o każdą złotóweczkę wsparcia i udostępnienie.
16.05 Ptrick z samego rana zjawił się w lecznicy. U kocurka zdiagnozowano silny stan zapalny dziąseł. W ziązku z tym konieczne było wykonanie zabiegu sanacji jamy ustnej. A tak naprawdę serii zabiegów. W poniedziałek odbył się pierwszy z nich. Patrickowi usunięto część zębów, za miesiąc zostaną usunięte pozostałe zeby policzkowe. Patrick bardzo dobrze zniósł zabieg. Do domu dostał całą serię leków przeciwbólowych do podawania w kolejncyh dniach. Kocurek nie traci humoru ani apetytu. Czuje się bardzo dobrze. Niestety konieczność wykonania zabiegów wygenerwała niemałe koszty. Dlatego w imieniu symaptycznego Patricka bardzo prosimy o wsparcie kociej skarbonki.
Chwilę było dobrze... Kociaki odżyły, zaczęły się bawić lecz niestety nasze problemy się nie skończyły. Parę dni później w trybie natychmiastowym na wizytę do lecznicy trafili Filya, Saimon, Ben i Romeo. Filya, Romeo i Saimon lecieli przez ręce. Ben miał sporą biegunkę. Saimon i Filya zamiast trawić i wydalać niestrawione resztki pokarmu wypróżniali się śluzem, wodą lub całkowicie niestrawionym jedzeniem. Jak się okazało mogło to być spowodowane ilością robaków jakie w sobie mieli i po odrobaczeniu ich jelita nie wchłaniały pokarmu. Zamiast tyć kociaki schudły. Na wszelki wypadek zrobiony został także test na panleukopenie. Na szczęście wynik był jednoznacznie negatywny. Kał trafił do badania do laboratorium (jak już wiemy wszystkie wyniki są ujemne). Pani weterynarz wkroczyła z antybiotykiem, pastą witaminową i przeciw biegunkową oraz probiotykiem. I w ten sposób przez 3 kolejne dni kocięta odwiedzały lecznicę. Teraz widzimy już, że maluchy odżyły, zaczęły trawić i w końcu apetyt powrócił ze zdwojoną siłą. W imieniu naszych najmłodszych uchodźców bardzo prosimy o grosik wsparcia!
Wczoraj na zabiegu kastracji zjawiła się Siri. Kotce wykonano także pakiet podstawowych badań. Wyniki nie są najgorsze, jednak Siri ma stan zapalny w jelitach. Nie było to jednak przeszkodą by wykonać zabieg. Przez nabliższy tydzień Siri musi łykać antybiotyk wraz z probiotykiem, zalecono także dietę opartą na bezzbożowych karmach wysokiej jakości. Kotka czuje się dobrze.
W imieniu Siri oraz pozostałych podopiecznych uratowanych z Charkowa bardzo prosimy o grosik wsparcia. Badania, profilaktyka, zabiegi, a także dobra dieta to podstawa do tego by każdy z nich mógł wrócić do zdrowia i pełni sił i znaleźć nowy kochający dom. Niestety to wszystko sporo kosztuje...
Wczoraj Sonia i Barcelona pojawiły się z samego rana w lecznicy. Obie miały zostać poddane zabiegom chirurgicznym.
Stan Soni okazał się być gorszy niż przypuszczaliśmy. Kotka w trakcie zabiegu minilapartomi zaczęła się podduszać. Wykonano RTG płuc, które wykazało poważny stan zapalny. Niestety stan kici nie pozwolił na wykonanie ekstrakcji korzenia ułamanego kła. Zabieg ten będzie możliwy dopiero gdy wyleczymy infekcję. Kotce wykonano także pakiet podstawowych badań i USG. Choć w USG nie zaobserwowano żadnych patologicznych zmian w obrębie układu wydalniczego, to Sonia nadal ma nieco podwyższone parametry nerkowe. Konieczne będzie więc przepłukanie kroplówkami przez kilka kolejnych dni. Kotka dostała także antybiotyk oraz steryd na zapalenie płuc.
Barcelona została poddana zabiegowi kastracji oraz mastektomii. Zabieg był dość poważny, ale Barcelona czuje się dobrze. Przez najbliższe 2 tygodnie czeka ją ograniczenie ruchu, ponieważ cięcie jest dość duże. Mamy nadzieję, że rany szybko się zagoją, a kotka wróci do zdrowia i będzie mogła znaleźć nowy, kochający dom.
W imieniu Soni, Barcelony oraz innych uratowanych kociaków bardzo prosimy o grosik do kociej skarbonki.
Dziś starsze kociaki i najmłodszy Dexter odwiedzili lecznicę. Starszaki dostały lek przeciw świerzbowcowi. Malutki Dexter miał nieplanowaną wizytę. Z dnia na dzień jedno z jego oczek zaczęło się zaklejać śluzem. Naszczęście oko nie ma żadnego urazu. Kociak dostał krople do oczu, antybiotyk i pastę przeciwbiegunkową. Bo znów pojawiła się u niego biegunka. Choć liczyliśmy, że się z nią już uparaliśmy.
Niestety to nie koniec kłopotów... Alicja nadal przebywa w szpitalu, ma bardzo wysoki poziom bilirubiny, lekarze podejrzewają, że niedomaga trzustka. Wczoraj do szpitala trafiła także Bagheera, kotka kicha, smarka i ślini się - prawdopodobnie ona także zaraziła się kalcywirozą.
Z dobrych wiadomości do nowego domu pojechały Aiszka oraz Paris.
Ogromnie prosimy o każdą złotówkę wsparcia. Wojna, stres, wielogodzinna podróż, wszystko to odbiło się na zdrowiu ocalonych z Ukrainy kotów. Walczymy z całych sił o każdego z nich, ale bardzo potrzebujemy Waszej pomocy.
W dniu wczorajszym 3 naszych wolontariuszy po raz kolejny wyruszyła na granicę po koty uratowane z objętej wojną Ukrainy. Około południa granicę przeszłą pierwsza grupa kotów. Pod nasze skrzydła trafiła niewidoma, 4-letnia kotka, Okusia. Pozostałe koty miały trafić pod opiekę innej Fundacji, pomagaliśmy jedynie w ich transporcie z granicy.
Niedługo potem na granicy pojawiła się jedna dorosła kotka, oraz 7 malutkich kociąt. Niestety granicę przekroczyło tylko 3 kocięta oraz kotka. 4 kociaki zostały zatrzymane, a ukraińscy wolontariusze przez kolejne godziny starali się wyjaśnić problem.
Nasi wolontariusze pojechali na granicę dwoma samochodami. Zdecydowali więc, że dwoje z nich - większym autem, zabierze koty i dostarczy do domów tymczasowych oraz przekaże drugiej fundacji, a jedna z wolontariuszek zostanie i będzie czekać na 4 kocięta, które utknęły na granicy. Kolejne minuty... kolejne godziny... telefon nie stygł od połaczeń i wiadomości. "Próbują, wyjaśniają, jeśli możesz zaczekaj jeszcze" Każda kolejna minuta stawała się wiecznością... Myśl, że kocięta miałby trafić do przepełnionego schroniska, gdzie ich szansa na przetrwanie byłaby znikoma powodowała że do oczu napływały łzy... Przejechały 1230 km by uciec z piekła i teraz na samym końcu miałoby się nie udać? Po ponad 5 godzinach oczekiwania, około 20:30 nasza wolontariuszka otrzymała telefon: "Jesteś gotowa na świętowanie? Nie mam dla Ciebie szampana, ale za to mam 4 śliczne kociaki! Puścili nas, idziemy do Ciebie!" Chwilę potem zadzwonił także fundacyjny telefon: "Ryczę ze szczęścia, przeszli, mam maluszki!"
Maleństwa były głodne i wycieńczone. Wolontariuszka nakarmiła je i czym prędzej ruszyła w drogę. Około 22 dojechały do Rzeszowa, do tego samego domu tymczasowego, który przyjął niewidomą Okusię. Trójka maluszków po jedzeniu nabrała sił i wtulone w naszą wolontariuszkę usnęły.
Jeden z kociaków był zdecydowanie słabszy i zagubiony. Opiekę i ciepło znalazł przy niewidomej Okusi, która całą noc ogrzewała go swoim ciałem.
Z samego rana natomiast trafił na wizytę do lekarza. Został nawodniony, otrzymał leki.
Po lekach maluszek poczuł się lepiej. Czekają go jednak kolejne wizyty, wzmacniające kroplówki i badania. Będziemy o niego walczyć z całych sił. Obiecujemy!
Starsze kociaki czują się dobrze i po porządnej drzemce i dobrym jedzonku powoli zaczynają rozrabiać.
Druga dorosła kotka odebrana z granicy także ma się dobrze. Z pełnym brzuszkiem odsypia trudy podróży.
Wczorajszy dzień był długi, trudny, pełen emocji... Ale z waszą pomocą jesteśmy gotowi stawić czoła największym wyzwaniom! Dlatego w imieniu kolejnych ocalonych bardzo prosimy o wsparcie!
Nasze maluszki po ostatnim odrobaczeniu trochę chorowały. Na szczęście po 3 dniach biegunek i wymiotów, dzięki lekom od Pani weterynarz młodsze kociaki w końcu odzyskały wigor. Kociaki bawią się i mają apetyt. Nawet najmniejszy Dexter i Romeo zaczynają bawić się z rodzeństwem.
W piątek na wizycie zjawiły się Kasia, Alicja, Gosha, Bagheera oraz Son. Wszystkim kotom wykonano testy FeLV, FIV - wyniki negatywne. Niestety Kasia i Alicja rozchorowały się. Po badaniu obu kotek lekarze podjęli decyzję o pozostawieniu ich w szpitalu. Bagheera dostał z kolei antybiotyk do domu, z powodu rany na nosku - na szczęście nie jest to nic poważnego.
W imieniu ocalonych kociaków bardzo prosimy o pomoc.
5 maja na profilaktykę trafiły również maluszki. Zostały przebadane, odpchlone i odrobaczone. U starszaków wykryto świerzbowca w uszkach - wymagają leczenia.
Kolejne koty czekają na badania i kastrację.
Zakupiliśmy również 50 sztuk testów FelV/FiV na potrzeby badań. Faktura w załączniku.
Po kilku dniach majowego wolnego ruszyliśmy ostro do pracy. W ciągu kolejnych dni nasi podopieczni zjawiali się grupami na kontrolnych wizytach i testach. Wszystkie koty zostały odrobaczone. Na wizytach grupami pojawili się kolejno:
Tyes, Shenhan i Marika. Tyes i Marika mają negatywne wyniki FeLV oraz FiV. U Tyes stwierdzono sporo kamienia nazębnego, który został oczyszczony. Shenhan okazał się być FIV+ jednak jego stan zdrowia na chwilę obecną nie budzi absolutnie żadnych zastrzeżeń. Kocurek jest pełen energii i garnie się do człowieka, mamy więc nadzieję, że mimo wszystko szybko znajdzie swój nowy dom.
Kapa, Liusi, Mija i Zosya - wszystkie są FeLV oraz FIV negatywne. Stan zdrowia Zosi, Miji i Kapy jest dobry, antybiotykoterapii nadal wymaga Liusi, która ma infekcję górnych dróg oddechowych.
Aria, Patrick, Platonya i Osya - wszystkie kociaki mają negatywne testy FeLV i FIV. U Patricka stwierdzono stan zapalny dziąseł - niestety jedyną radą jest sanacja jamy ustnej. 16 maja kocurka czeka zabieg.
Lena, Fibia, Ofelia, Kaira oraz Aiszka zjawiły się dziś na zabiegach kastracji. Kairze oraz Fibi wykonano ponadto testy FeLV oraz FIV - wszystkie wyniki ujemne. Dziewczyny po zabiegach czują się dobrze i odpoczywają.
Jutro ciąg dalszy wizyt i naszej relacji. Jak sami widzicie mamy ręce pełne pracy, ale ta praca ogromnie nas cieszy, bo mamy świadomość, że możemy odmienić los tych zwierzaków. Nasi podopieczni powoli rozglądają się za nowymi domami, a my zachęcamy do adopcji ponieważ na pomoc w objętej wojną Ukrainie wciąż czekają setki zwierząt. Ogromnie prosimy Was także o finansowe wsparcie, bo tylko razem możemy odmienić ich los!
W piękny majowy weekend nasi wolontariusze mieli ręce pełne pracy. W sobotę oraz niedzielę pod naszą opiekę trafiły kolejne koty. Koty, które przez wojnę straciły wszystko co miały... Niektóre z nich wciąż kulą się przy każdym głośniejszym dźwięku. Inne nerwowo zabiegają o uwagę człowieka, jakby bały się, że znów będą zdane tylko na siebie. Poznajcie naszych nowych podopiecznych:
Paris to kocurek urodzony w lipcu 2021 roku. To niekłopotliwy, grzeczny kotek, bywa jednak nieco płochliwy. Gwałtowny ruch czy głośny dźwięk powoduje, że kociak chowa się, jednak kiedy robi się spokojnie ciekawski wychodzi z ukrycia. Kocurek jest wykastrowany i zaszczepiony.
Ofelia to młodziutka kotka w typie rasy szkocki zwisłouchy urodzona jesienią 2021 roku. Kotka jest wszędobylska i towarzyska. Uwielbia zabawy zarówno z człowiekiem jak i innymi kotami. Ofelia jest zaszczepiona, przed nią zabieg kastracji.
Patrick to kocurek urodzony wiosną 2021 roku. To bardzo ciekawski i przyjazny kot. Uwielbia się bawić, wszędzie musi zaglądnąć, czasami lubi także zaczepić. Patrick ma stan zapalny dziąseł – wymaga leczenia, w najbliższych dniach czeka go wizyta w lecznicy. Kocurek jest wykastrowany i zaszczepiony.
Osya to kocurek urodzony w lipcu 2021 roku. Ten młody kot jest bardzo towarzyski i kontaktowy. Uwielbia zabawy i gonitwy, do których zaprasza zarówno człowieka jak i inne koty. Osya jest wykastrowany i zaszczepiony
Alicja to kotka urodzona w 2020 roku. Jest kotem spokojnym i zrównoważonym. Lubi towarzystwo człowieka, w stosunku do innych kotów jest obojętna. Kotka jest wysterylizowana i zaszczepiona.
Aria to długowłosa kotka urodzona wiosną 2020 roku. Kicia jest dość nieśmiała i potrzebuje więcej czasu by zaaklimatyzować się w nowych warunkach. Nie lubi hasału i zamieszania, w sotusnku do człowieka, kiedy przełamie strach jest bardzo przyjacielska. Arię czeka wizyta u lekarza z powodu zaczerwienionych dziąseł, podejrzenie stanu zapalnego. Kotka jest wykastrowana i zaszczepiona.
Betty to srebrna kicia urodzona jesienią 2021 roku. Kicia jest otwarta i towarzyska, jak każdy młody kociak lubi trochę porozrabiać, najlepiej w doborowym kocim towarzystwie. Betty jest zaszczepiona, czeka ją zabieg kastracji.
Gosha to biało rudy dość duży kocur urodzony jesienią 2020 roku. To bardzo towarzyski kot, który niczego się nie boi. Towarzyszy człowiekowi niemal w każdej czynności. Gosha jest wykastrowany i zaszczepiony.
Platonya to długowłosa kotka urodzona w 2019 roku. W pierwszym kontakcie jest nieco nieśmiała, ale zachęcona szybko przełamuje pierwsze lody i chętnie przyjmuje każdą dawkę pieszczot. Kotka wymaga kropienia oczu, jest w trakcie leczenia. Platonya jest wykastrowana.
Mija to kicia urodzona w 2021 roku. Jest kotem dość nieśmiałym i wystraszonym, ale nie przejawia żadnej agresji wobec człowieka i innych kotów. Potrzebuje więcej czasu i cierpliwości by się przełamać. Mija jest w trakcie antybiotykoterapii. Jest odrobaczona i wykastrowana.
Zosya lub bardziej swojsko po prostu Zosia, to kicia urodzona w 2019 roku. Jest kotem bardzo otwartym, nie odstępuje człowieka na krok domagając się uwagi. Kotka jest w trakcie antybiotykoterapii. Zosya jest odrobaczona i wykastrowana.
Kapa to dostojny, długowłosy kocur urodzony w 2020 roku. Jest kotem przyjaznym, chętnie wchodzi w interakcje z człowiekiem i jest łakomczuchem. Aktualnie jest w trakcie leczenia infekcji oczu. Kapa jest odrobaczony i wykastrowany.
Liusi to przepięknie umaszczona kotka, urodzona w 2020 roku. Jest kotem spokojnym i zrównoważonym, nie narzuca się, ale też nie oponuje, kiedy chce się ją pogłaskać. Liusi jest w trakcie leczenia infekcji górnych dróg oddechowych. Nie mamy informacji na temat kastracji. Kotka jest odrobaczona.
Marika to kicia urodzona w 2020 roku. Jest jeszcze nieco nieśmiała i wycofana, ale zachęcona głaskaniem przełamuje lęk. Jest kotem bardzo grzecznym i spokojnym. Marika jest odrobaczona oraz wykastrowana.
Tyes to kocurek urodzony w 2017 roku. Narazie jeszcze zalękniony woli obserwować świat z bezpiecznej kryjówki, ale powoli pozwala na dotyk ludzkiej dłoni. Potrzebuje nieco czasu i cierpliwości by przełamać pierwsze lody. Kocurek jest odrobaczony i wykastrowany.
Shenhan to rudy kocurek urodzony w 2019 roku. To kot, który uwielbia być w centrum uwagi. Głośno mruczy i dopomina się pieszczot. Towarzyszy w każdej czynności. Shenhan jest wykastrowany oraz odrobaczony.
Oprócz przedstawionej tutaj 16 dorosłych kotów, pod naszą opiekę trafiły jeszcze dwa wykastrowane kocury, czarny Bagheera oraz sporych gabarytów bury Marcel. Oba kocury są jednak na chwilę obceną dość wystraszone i stronią od błysku fleszy. Dajemy im więc czas na aklimatyzację.
Oprócz dorosłych kotów, w niedzielę do naszej felineusowej ekipy dołączyło także 8 kociąt, 4 w wieku około 6-tygodni i 4 około 8-tygodniowych. Kocięta to sierotki, ich kocie mamy stały sie ofiarami wojny. Na szczęście maluchy mają siebie i ludzi którzy otoczyli ich miłością i opieką. Są już bezpieczne, cała 8 w jednym z naszych domów tymczasowych.
Dzisiaj lecznicę odwiedziły Sonia, Aiszka, Barcelona oraz Bohun. Koty zostały zbadane przez lekarza weterynarii. Wykonano im testy FeLV, FIV - wszystkie wyniki są negatywne.
Wszystkie także otrzymały preparaty przeciw endo- i ektopasożytom.
Bohun okazał się być wykastrowanym kocurkiem. Koteczki czekają kastracje, których termin jest już umówiony na najbliższe dni. W trakcie badania Barcelony pani doktor odkryła, że kicia ma guza przy jednym sutku. Zmiana ta wraz z całą listwą mleczną prwej strony zostanie usunięta przy kastracji. Barcelonę czeka więc nieco bardziej skomplikowany zabieg - trzymajcie kciuki by wszystko się udało.
Pełny pakiet badań wykonano najsłabszej z całej grupy Soni. Na szczęście wyniki nie są najgorsze. Kotka ma nieco podwyższony poziom mocznika oraz eozynofili. Dostała antybiotyk oraz kroplówkę. Przepisano także żel z antybiotykiem i sterydem, który pomoże wyleczyć stan zapalny oczu. Okazało się także, że Sonia prawdopodobnie w trakcie transportu ułamała sobie kieł. Pozostały w dziąśle korzeń sprawia kotce ból i dyskomfort - konieczna jest jego ekstrakcja. Zabieg ten zostanie wykonany za kilka dni razem z zabiegiem kastracji. Na szczęście Sonia nie traci optymizmu, mruczy i tuli się do człowieka, a my razem z nią wierzymy, że szybko uda jej się stanąć na łapki.
W imieniu uratowanych kotów, a także tych które czekają na ratunek bardzo prosimy o wsparcie. Dziś był dzień pełen wrażeń, jutro czeka nas kolejny pełen wyzwań. Kolejne koty wyrwane ze szponów wojny trafią pod naszą opiekę. Trzymajcie kciuki!
W dniu wczorajszym 4 kotki trafiły na kontrole weterynaryjną. Wszystkim wykonano test w kierunku FeLV, FIV - wyniki negatywne. Missi okazała się kotką wykastrowaną. Bagira, Etiopia i Zuza zostały poddane zabiegom kastracji. Wszystkie nasze dziewczyny czują się dobrze, od rana apetyt im dopisuje. Powoli także roglądają się za nowymi domami, zachęcamy więc gorąco do adopcji. Tym bardziej, że w bombardowanym Charkowie kolejne koty czekają na ratunek - już w sobotę kolejne dotrą pod naszą opiekę.
W sobotę wieczorem pod naszą opiekę trafiło kolejnych 10 kotów uratowanych z objętej wojną Ukrainy. Koty zostały rozlokowane w 2 naszych domach tymczasowych. Niestety są bardzo przerażone, kulą się i chowają gdy tylko usłyszą głośniejszy dźwięk. Są także chudziutkie i zabiedzone - na szczęście apetyt im dopisuje. Póki co dajemy im kilka dni na aklimatyzację i pracujemy by choć troszkę przełamać ich lęk. Nie wszystkie z nich udało nam się uchwycić na zdjęciach, ale możemy zdradzić, że nowi przybysze to 3 kocurki oraz 7 kotek.
Mamy także gorsze wieści - nasza Darynka wczoraj wieczorem trafiła do szpitala. Kotka walczy z kalcywirozą, najbliższe dni będzie musiała spędzić w szpitalu. Prosimy trzymajcie mocno kciuki! Wszyscy nasi podopieczni proszą także o grosik do kociej skarbonki na karmę, żwirek, badania, kastracje, profilaktykę i leczenie.
Dziś u naszych charkowskich kotów sporo się działo. W pierwszej grupie, która do nas dojechała króluje koci katar. Zaczęło sie od Tyomy i Saszki, które już w momencie przyjazdu miały objawy choroby i od razu wdrożono leczenie. Niestety katorżnicza ucieczka przed wojną osłabiła i mocniejsze koty. Objawy infekcji mają także Daryna, Tom oraz Miłek - wszystkie dostają antybiotyk oraz preparaty wspomagające odporność, Darynka dodatkowo także zestaw witamin. Mamy nadzieję, że dzięki szybkiej reakcji uda nam się zdusić infekcję w zarodku. W tej grupie mamy także dobre wiadomości - do nowego domu pojechali Garfield oraz Musya.
Kociaki z drugiej grupy także chorują. Najbardziej chora jest Lira - wykonano jej dziś poszerzoną diagnostykę i wdrożono leczenie. W związku z tą sytuacją historię Liry i jej choroby opisaliśmy w osobnej zbiórce, gdzie można wesprzeć jej leczenie. Objawy infekcji ma także Dori. Kocurek kicha i smarka, dostaje antybiotyk, krople oraz środki wspomagające odporność. Na kastracji pojawił się dziś Lordik. Kocurek po zabiegu czuje się dobrze i już dokazuje. Rana na głowie ładnie się goi, a wyrwany pazurek z czasem odrośnie. Całej trójce Lirze, Doriemu oraz Lordikowi wykonano także test FeLV, FIV - na szczęście wszystkie wyniki są negatywne.
W imieniu naszych kocich uchodźców cały czas bardzo prosimy o pomoc. Koszty rosną każdego dnia, ale mocno wierzymy, że z waszym wsparciem pomożemy zarówno tym jak i kolejnym czekającym na ratunek kotom.
Ostatecznie pod naszą opiekę trafiło kolejnych 12 kotów z bombardowanego Charkowa. Ostatnie 5, które przekroczyło granicę trafiło fo fundacji z Warszawy. Mija 2 doba odkąd kociaki są u nas. Z początku wszystkie były bardzo przerażone i wycieńczone. Dziś, kiedy zorientowały się już, że jest spokojnie i bezpiecznie, że nad ich głowami nie latają już bomby i nie słychać wybuchów powolutku wychodzą z ukrycia. Niektóre już odważnie podchodzą do człowieka, niektóre są jeszcze dość nieśmiałe, ale z kącika zaglądają ciekawskimi oczami i stroszą uszka nasłuchując co się dzieje. Dzisiaj wszystkie zostały odpchlone i odrobaczone. Podany preparat jest skuteczny także w walce ze świerzbowcem, którego niestety ma kilka z nich. A teraz przedstawiamy wam naszych nowych podopiecznych
Lena, biała kotka urodzona w 2018 roku. Troszkę zadziorna, bardzo odważna. Potrafi głośno domagać się uwagi i burknąć gdy coś się jej nie spodoba. Leczenia wymagać będą łzawiące oczka.
Bagira to czarna kicia urodzona w 2018 roku. Jeszcze troszkę nieśmiała, boi się gwałtownych ruchów, ale z każdą chwilą staje się coraz odważniejsza.
Dori to kocurek urodzony w 2018 roku, bardzo odważny i towarzyski. Sam pakuje się na kolana i doprasza się głaskania, uwielbia także zabawy wędką. Dori kicha i ma katar wymagać więc będzie leczenia.
Elizabeth to smukła kotka urodzona w 2019 roku. Jest bardzo delikatna i miziasta. Ociera się o ludzkie dłonie i mruczy, uwielbia się przytulać. Nie odmówi także dobrej zabawy z wędką lub piłeczką.
Rysia to duża kotka urodzona w 2019 roku. Jest spokojna, nie narzuca się, ale jedncześnie jest bardzo przyjazna. Mruczy niesamowicie głośno i lubi być głaskana.
Sheyla to trzykolorowa kotka z 2019 roku. Kotka jest spokojna i bardzo kontaktowa. Trąca głowką prosząc o odrobinę uwagi i chętnie pakuje się na kolana.
Crazy to drobniutka koteczka z 2019 roku. Imię w pełni oddaje jej charakter. To typ kota ciekawskiego, domagającego się uwagi. Uwielbia być głaskana, na widok człowieka mruczy i ugniata łapkami.
Lira to koteczka z 2019 z nieco dłuższym włosem i ogonem niczym "kita". Jest nieco nieśmiała, musi przyzwyczaić się do obcej osoby, ale kiedy przełamie pierwsze lody robi się bardzo ciekawska i chetnie podkłada łebek do głaskania. Kotka jest przeziębiona, a jej pękaty brzuszek wskazuje na sporą ilość pasożytów, wymaga leczenia.
Missi to koteczka z 2018 roku, tulaśna, ale z charakterem. Jeśli coś jej się nie spodoba potrafi pokazać pazurki, ale częściej sama szuka kontaktu z człowiekiem i okazji na pieszczoty.
Zuza to koteczka urodzona w 2019 roku, prawie cała biała z małymi butymi plamkami. Jest bardzo nieśmiała, potrzebuje więcej czasu by zaufać człowiekowi, ale jest bardzo spokojna i grzeczna.
Lordik to dużych gabarytów kocurek urodzony w 2018 roku. To charakterny gość, który jest jeszcze nieco wystraszony całą sytuacją, ale pod tym grubym futerkiem kryje się kocie serduszko, które pokocha z całych sił. Lordik ma ranę na czole, która wymaga dezynfekcji, a także ułamany pazur - na szczęście pierwsza pomoc z tej sprawie uzyskał już na granicy.
Etiopia to czarna kicia z 2018 roku. Najbardziej wycofana i przerażona ze wszystkich. Póki co chowa się po kątach i unika kontaktu z człowiekiem, a my cierpliwie dajemy jej czas. Nie wiemy co ją spotkało i jak wiele musiała przeżyć, by przetrwać wojnę.
Wszystkie koty w najbliższych dniach czekają kontrolne wizyty, badania, a także zabiegi kastracji. Te, których stan zdrowia na to pozwoli niebawem zaczną szukać nowych domów - mamy nadzieję, że szybko trafią na "swojego" człowieka i ustąpią miejsca kolejnym, które w bombardowanym Charkowie nadal czekają na ratunek... A my w ich imieniu ogromnie prosimy o finansowe wsparcie, bo tylko dzięki niemu będziemi mogli pomagać dalej.
Jest bardzo późny wieczór, a w zasadzie już noc. 12 kotów szczęśliwie dojechało i są już bezpieczne w naszym domu tymczasowym. Jutro napiszemy o nich kilka słów więcej. Póki co są zmęczone i przestraszone, pozwólmy im odpocząć w ciszy i spokoju. Na granicy nadal jest jednak dwoje naszych wolontariuszy. Niestety ostatnie koty wciąż nie przeszły odprawy... trwa to bardzo długo... Prosimy o moc pozytywnych fluidów - mamy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Pierwsze koty z dzisiejszego transportu z Charkowa właśnie przekroczyły granicę. Mimo świątecznego dnia na granicy jest bardzo duży ruch i spora kolejka przy odprawie. Czwórka naszych wspaniałych wolontariuszy jest na miejscu i działa. Przed nimi jeszcze długie godziny pracy. Trzymajcie kciuki aby wszystkie kociaki dotarły bezpiecznie do nas. W tym momencie pierwsze z nich są przekładane do czystych transporterów i karmione. Jest ich cztery.
Nasze charkowskie koty są już po pierwsych wizytach. Te, które nie były wykastrowane zostały poddane zabiegom. Wszystkie zostały odrobaczone oraz zbadane przez lekarza weterynarii. Wszystkim wykonano także testy w kierunku FIV, FeLV - na szczęście żaden z kotów nie jest nosicielem. (wszystkie karty wizyt w załącznikach zbiórki).
Nasi uchodźcy z każdym dniem nabierają sił. Apetyty dopisują, w wygodnych legowiskach i budkach można się w końcu spokojnie wyspać. Jest cicho, ciepło i w końcu bezpiecznie. Huk pocisków i wybuchających bomb powoli odchodzi w zapomnienie, przychodzi za to chęć do zabaw i kontaktu z człowiekiem. Jedna z kotek, srebrna Dinara jest już szczęściarą - dziś pojechała do nowego domu.
Pozostałe koty także powoli rozglądają się za nowymi domami i opiekunami, którzy pokochają je z całego serca. Garfield pilnuje, aby zdjęcia do ogłoszeń adopcyjnych były w pełni profesjonalne :)
Wiemy, że na pomoc w bombardowanym Charkowie czekają już kolejne koty. Mamy nadzieję, że uda im się uciec z piekła, a część z nich niebawem trafi pod nasze skrzydła. Dlatego bardzo potrzebujemy waszego wsparcia. A o grosik do kociej skarbonki, który pozwoli sfinansować zabiegi i badania w imieniu wszystkich kociaków prosi Tom.
Pierwsza doba pobytu naszych kocich uchodźców upłynęła pod hasłem jedzenia i spania. Na szczęście nawet te najbardziej wystraszone podeszły do miseczki z jedzeniem. Dziś rano kotki były już znacznie śmielsze, wychodziły do głaskania i szukały kontaktu z człowiekiem.
Trzy z nich pojawiły się dziś także na kontroli weterynaryjnej. Pojechał biało czarny Miłek,
oraz dwie kotki w typie kota brytyjskiego srebrna Dinara
i biało-czarna Musya.
Koty zostały przebadane i przetestowane pod kątem nosicielstwa FeLV - na szczęście każdy z nich uzyskał wynik ujemny. Miłek został wykastrowany. Kotki okazały się być kotami wykastrowanymi... W tym momencie w naszych oczach pojawiły się łzy. Spytacie dlaczego? Piękne koty, wykastrowane, kiedy tylko poczuły się bezpiecznie z ufnością wtulające się w człowieka. Ktoś musiał o nie dbać, ktoś kochał je cały sercem, ktoś... kogo... już nie ma... Kimkolwiek byli opiekunowie tych kotów, mamy nadzieję, że patrzą teraz na nie z góry i uśmiechają się delikatnie, spokojni, że są już bezpieczne... A my cichutko, w ich imieniu prosimy o wsparcie...
1230 km, mniej więcej taki dystans dzieli podkarpacki Rzeszów od ukraińskiego Charkowa. W Rzeszowie jest zwykły dzień. Za oknem trochę kropi, na ulicach ruch, ludzie w pracy, w szkole, na zakupach.
Życie toczy się normalnym torem, od czasu do czasu przelatujący nad głowami myśliwiec przypomina nam o tym co dzieje się te 1230 km dalej. W tym samym czasie w Charkowie rozpoczął się właśnie kolejny dzień wojny. Huk pocisków, bomby spadające na obiekty cywilne, krew i ciała setek ludzi i zwierząt na ulicach… Piekło, koszmar, apokalipsa… w słowniku brakuje już chyba słów, by opisać to, co tam się dzieje…
Tym bardziej brak mi słów, by opisać bohaterską postawę lokalnych, charkowskich wolontariuszy, którzy pod ostrzałem, ryzykując własne życie, chodzą pośród zgliszczy, zaglądają do zbombardowanych mieszkań i ratują tych najmniejszych i najsłabszych – zwierzęta. Jedynym ratunkiem dla tych zwierzaków jest wysłać je jak najdalej od piekła. I choć jest to zadanie niezwykle trudne, karkołomne i niebezpieczne, przy zaangażowaniu wielu osób, tam na Ukrainie i tutaj w Polsce udaje się!
Kilka dni temu zapytano nas, czy mamy miejsce by przyjąć koty z Charkowa. W wiadomości dostaliśmy także zdjęcia… Koty w różnym wieku, błąkające się po ulicy, brudne i wychudzone. Zdjęcia, które pokazywały jedynie maleńki fragment nieopisanego dramatu. Zadeklarowaliśmy możliwość pomocy i czekaliśmy na dalsze informacje. Dłużyły się godziny i dni, a telefon milczał… We czwartek po południu dostaliśmy wiadomość, że udało się złapać i zabezpieczyć koty, choć nie udało się wyłapać ich wszystkich... W piątek miały wyjechać w długą i ciężką podróż, na polską granicę miały dotrzeć w sobotę około południa. W piątek od rana z niecierpliwością czekaliśmy na kolejną wiadomość.
Nasza wolontariuszka czekała już w pogotowiu, by w sobotę rano wyjechać na granicę, dom tymczasowy szykował izolatkę dla nowych przybyszy, a lekarze z lecznicy byli gotowi na ewentualne przyjęcia gdyby okazało się, że któryś z nich jest w bardzo złym stanie. Wiadomość dotarła do nas dopiero po południu, bardzo krótka i przerażająca „w Charkowie bombardowanie, nie wyjechali, czekamy do jutra”. Przez kolejną dobę nie wiedzieliśmy, czy koty oraz ludzie, którzy mieli z nimi jechać w ogóle żyją. Nie mieliśmy żadnych wiadomości z Charkowa, umieraliśmy ze strachu… Po południu przyszła kolejna wiadomość „Wyjechali, powinni dotrzeć w niedzielę około południa, damy znać czy Budomierz, czy Medyka.” Przez moment poczuliśmy ulgę, ale tylko przez moment… przed nimi 1230 km niebezpiecznej drogi. To inna rzeczywistość, to że wyjechali nie oznaczało wcale że dojadą do celu, bo nad ich głowami wciąż przecież latają bomby, wciąż są w piekle…
Tak naprawdę nieco lżej na naszych sercach zrobiło się dopiero niedzielnym porankiem. Owszem planowany początkowo na godzinę 12 przyjazd przesunął się o 3 godziny, ale wiedzieliśmy, że są już blisko, że uciekli z piekła. Przed godziną 15 nasza wolontariuszka dojechała do Medyki – miała odebrać 7 kotów. Na miejscu czekał już wolontariusz z Warszawy, który miał zabezpieczyć jadące w tym samym transporcie psy i 5 kotów. Stali przy granicy i czekali… i czekali… osoba, która koordynowała przekazanie zwierząt na granicy po stronie ukraińskiej nie odbierała telefonu, ani nie odpisywała na wiadomości, a od informacji, że są na granicy minęło już 2 godziny… Nie wiedzieli, czy tak długa jest kolejka, czy są problemy przy odprawie.
Stali i czekali obserwując przygraniczny ruch i zaciskając nerwowo wargi. Ktoś poczęstował ich gorącą kawą, ktoś kawałkiem pizzy. W przygranicznym miasteczku na pomoc zjechał się chyba cały świat. Wolontariusze z Izraela, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii i wielu innych krajów. Pełni zapału pomagali nosić bagaże, prowadzili do punktów obsługi, medycznych, gastronomicznych, rozdawali dzieciom pluszaki, próbując wywołać uśmiech na dziecięcych twarzach. Na każdym rogu słychać było „łamany angielski”, w którym zawsze można się jakoś dogadać.
W końcu po ponad dwóch godzinach przyszła pierwsza wiadomość ze zdjęciem – 4 koty właśnie idą do was! Chwilę później zwierzaki trafiły w ręce wolontariuszy. Wszystkie zostały nakarmione i przełożone do czystych transporterów. W ich oczach malowało się przerażenie. W ciągu następnej godziny granice przekroczyły kolejne 4 koty i pies. Po konsultacjach okazało się, że to także 4 koty dla nas, jeśli tylko damy radę wziąć jednego więcej. A w zasadzie to 3 więcej, bo granicę przekraczają jeszcze 2, które nie mają celu podróży, na które nikt nie czeka… Szybki telefon naszej wolontariuszki „Miało być 7, ale jest 10, damy radę?”.
„Bierz je wszystkie!”
Po przekroczeniu granicy zwierzęta zjadły, napiły się i w czystych transporterach ruszyły w dalszą drogę. Godzinę później nasza wolontariuszka dojechała z kotami do domu tymczasowego. W końcu po niemal 2 dobach drogi mogły wyprostować łapki. Jednak większość z nich w pierwszej chwili niechętnie opuszczała transportery. Kiedy już wyszły przerażone chowały się w kącikach pokoju… Zza rogu patrzyły wielkimi kocimi oczami pełnymi strachu i smutku. Te kocie oczy widziały obrazy, które nam nie śniły się w najgorszych koszmarach. Widziały śmierć i cierpienie.
Nerwowo mrużyły się słysząc spadające bomby. I może dobrze, że koty nie potrafią mówić, bo gdyby opowiedziały nam swoje historie chyba nikt z nas nie dałby rady wysłuchać ich bez wylania morza łez… One same nie rozumieją jeszcze, że są już bezpieczne. Nie mogą uwierzyć, że jest cicho, spokojnie i ciepło, że nad ich głowami nie latają już pociski, że nie muszą już walczyć o przetrwanie.
Teraz musimy na nowo odbudować ich świat. To ogromne wyzwanie. Na razie w ciszy i cieple odsypiają trudy podróży i trudy życia. W najbliższych dniach każdego z nich czeka kontrolna i badania. Co najmniej 2 z nich na pewno wymagają leczenia. W przyszłości wszystkie zostaną odrobaczone i wykastrowane. O każdych działaniach będziemy was na bieżąco informowali. A już dziś z całego serca prosimy was o wsparcie dla naszych ocalonych z piekła kotów!
Ładuję...