Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla kociaków.
Wszystkie maluchy znalazły nowe domy, skąd głośno mruczą do Was :)
Kocie niestety się pochorowały. Już tydzień walczymy z kocim wirusem i końca nie widać.
Potrzebne mega wsparcie.
To pokaźne stadko futrzaków przebywa aktualnie w poddynowskiej wsi, na Podkarpaciu. Opiekuje się nimi starsza pani, a fizyka w takich przypadkach działa na zasadach przyciągania odwrotnie proporcjonalnego – im starsza i słabsza jest opiekunka, tym więcej kotków się pojawia.
Oczywiście, część zwierzaków to podrzutki z całej okolicy – jakoś tak jest, że gdy rozejdzie się wieść o kimś, kto z dobrego serca zajmuje się zwierzętami, nagle ludzie zaczynają pozbywać się swoich pupili właśnie w pobliżu. Przypadek? Raczej nie.
Niestety jednak takie kocie kolonie mają też o wiele prostsze wyjaśnienie: brak świadomości ludzi o tym, że koty należy kastrować. O ile jeszcze w miastach ta wiedza zaczyna się upowszechniać (pomaga w tym program bezpłatnych kastracji w niektórych przychodniach weterynaryjnych), o tyle na wsiach większość ludzi nie tylko nie zdaje sobie sprawy z takiej możliwości, a co więcej, zwyczajnie nie chce sobie sprawiać kłopotu związanego z zabraniem zwierzęcia do weterynarza i zerkania na pupila przez kilka dni po zabiegu.
W rezultacie wiejskie koty nie żyją w sielankowych warunkach, wręcz przeciwnie – część młodych kociąt umiera z głodu, bo przeganiana od misek matka nie jest w stanie ich wykarmić. Część kociaków ginie w szczękach puszczanych wolno psów, część umiera w cierpieniu na zbierające żniwo kocie choroby jak koci katar czy panleukopenia. Część kotków trafia pod koła samochodów. Jeszcze inne zostają pożarte przez drapieżniki. Starsze koty umierają na przewlekłe choroby, które dałoby się zaleczyć, gdyby tylko człowiek zainteresował się nimi. Żywcem pożerane przez pchły i świerzb konają w samotności, w głodzie, bólu, zimnie…
Nie chcemy, by taki koniec spotkał te zwierzątka. Zaufały człowiekowi, który ich nie zawiódł – ale nie potrafi zająć się nimi tak, jak tego potrzebują. Fundacja Felineus postanowiła wesprzeć opiekunkę w opiece nad zwierzętami – przede wszystkim wykastrować je, zaszczepić, a tym, które wyraźnie tęsknią za człowiekiem i pchają się na kolana – znaleźć nowe domy.
Kotki matki zostały już wyłapane, wykastrowane, odpchlone, odrobaczone i odświerzbione. Na razie wróciły w swoje środowisko, bo nie mamy tyle miejsca w fundacji. Tam, gdzie są, mają dach nad głową, a obecnie i karmę, którą dostarczyliśmy opiekunce. W pierwszej kolejności chcemy zabrać maluchy, co już zaczęliśmy stopniowo realizować. Pierwsze cztery z nich już trafiły do naszych tymczasów.
Niestety, nie mamy zbyt dużo funduszy na ratunek, nasze konto świeci pustkami, a gromadka kotów, którym chcemy pomóc, nie należy do najmniejszych. Wierzymy jednak, że jak zawsze możemy liczyć na Twoją pomoc. Każdy Twój grosz, to dla nich szansa na nowe życie. Każdy twój grosz to pewność, że nie urodzą się kocięta, których przeznaczeniem będzie tylko śmierć…
Ładuję...