Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za każdy grosz ofiarowany kociakom. Zebrana kwota pozwoliła częsciowo pokryć koszty związane z leczeniem i opieką.
Obie kotki znalazły nowe domy :)
Koteczki już po kastracji. Czują się coraz lepiej i powoli wypatrują nowych domów.
Niestety wciąż nie udało nam się spłacić zobowiązań za opiekę i leczenie kociaków. Dlatego każdy grosik wrzucony do kociej skarbonki będzie dla nas bardzo cenny.
Greta i Zinka tak ładnie proszą ;)
Nikogo nie wzrusza los kotek a wydaliśmy na nie sporo kasy.
Z robactwem walczyliśmy 2 miesiące. Kotki 2 razy lądowały w szpitalu bo wymiotowały i się odwadniały.
Potem szczepienia, kolejne badania. Po drodze testy FelV/FiV.
Teraz czekaja na kastrację.
Kochani - wszystko kosztuje a brak kasy oznacza dla nas brak możliwości pomagania - jak w każdej niedotowanej znikąd fudacji.
Dlatego każda Wasza złotówka jest na wagę złota.
Niestety stan zdrowia porzuconych kociaków jest poważny. Jeden z maluchów odszedł kilka dni temu :( Pozostałe dwa wciąż walczą o życie. Wiąże się to z codzienniemi wizytami w lecznicy, podawaniem kroplówek i leków.
Dlatego wasze wsparcie wciąż jest im tak bardzo potrzebne.
Jest polska złota jesień, dni jeszcze ciepłe, choć już coraz krótsze. Wakacje i te dla uczniów i te studenckie skończyły się już na dobre. W małym drewnianym domku jeszcze do niedawna pełnym turystów trwają ostatnie porządki przed zimą. Właściciele posesji zimę, jak co roku z resztą, spędzić chcą już w mieście. Ostatnie prace w ogrodzie, sprzątanie gałęzi, grabienie liści… i nagle ni stąd, ni zowąd słychać cichutkie miauuuu.
Na posesję jakby nigdy nic przywędrowały nie wiadomo skąd trzy młode kociaki. Myli się jednak ten, kto myśli, że może przyszły od sąsiada, może zgubiły gdzieś drogę, bo w najbliższej okolicy nie ma żadnych domów poza tym jednym. Właściciele posesji nie mają wątpliwości, kociaki musiały zostać porzucone. Zabezpieczają więc maluchy w swoim letnim domu, dają im jedzenie i schronienie, wiedzą jednak doskonale, że to tylko doraźna pomoc. Jeszcze kilka dni i czas wracać do miasta, a kto zajmie się kotami w pustym domu? Wpadają jednak na pewien pomysł i dzwonią do swego przyjaciela, który jest wolontariuszem Fundacji Felineus i opowiadają o kocich znajdkach.
Wolontariusz oferuje kociakom dom tymczasowy i ustala z zarządem Fundacji kwestie związane z opieką nad nimi. Kilka dni później kocie znajdki przyjeżdżają do niego. Małe mruczki – rozrabiaki bardzo szybko odnajdują się w nowej rzeczywistości. Są wesołe, zabawowe i bardzo zabiegają o uwagę człowieka. Wydaje się, że już tak niewiele trzeba by dopisać w tej historii szczęśliwe zakończenie. Jeszcze tylko odrobaczenie, szczepienie i maluchy będą gotowe na podróż do nowych domów…
Niestety ta kocia sielanka trwa krótko. Niestety po raz kolejny potwierdza się stara zasada, że kiedy porzucone zwierzę poczuje wreszcie spokój i bezpieczeństwo, wtedy dopiero widać skutki jak zostawiła po sobie bezdomność, samotność, głód i poniewierka. Nasze kocie maluchy zaczynają chorować. Zaczyna się niby niewinnie, mniejszy apetyt, brak chęci na zabawę. Do objawów szybko jednak dołącza się biegunka i wymioty. Stan kociaków jest poważny, opiekun na sygnale jedzie z nimi do lecznicy.
Pierwsze podejrzenie pada na panleukopenię. Na szczęście badania wykluczają tę niebezpieczną chorobę. Mimo to nie możemy odetchnąć z ulgą. Kociaki są słabe i odwodnione, dostają wzmacniające kroplówki i cały pakiet leków. Leczenie nie kończy się na jednej wizycie. Mijają kolejne dni, kolejne leki, testy i badania i choć maluchy czują się ciut lepiej, wciąż muszą być pod stałą kontrolą.
I tu docieramy do kolejnej kwestii, która wciąż się powtarza. Bo walka ze skutkami kociej tułaczki zawsze słono kosztuje. Dlatego znów nie pozostaje nam nic innego, jak bardzo, bardzo, bardzo ładnie prosić was o finansową pomoc. Bo tylko dzięki wam, mamy szansę znów odmienić koci los. Dziękujemy!
Ładuję...