Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Witajcie! :) Cały czas jesteśmy w kontakcie z Panią Marią, pracy jej nie ubyło, podopiecznych i problemów również, niestety. Ostatnio dostała od nas 60 puszek 400 gr, które otrzymałyśmy w darach. Będziemy ją dalej wspierać i być może założymy kolejną zbiórkę. Bardzo Wam dziękujemy za wsparcie!<3
Jest taka osoba, Pani Maria, która jest aniołem dla zwierząt. Tak, prawdziwym aniołem… Pomaga tam, gdzie pomocy nie ma, ratuje, choć kosztuje ją to masę wyrzeczeń i wysiłku. Takich ludzi nie ma, są nierealni, niewidoczni… Często osamotnieni. Ale walczą, każdego dnia wstają, dla nich, dla bezdomnych, skrzywdzonych zwierząt. I każdego dnia obiecują sobie, że to już ostatni pies albo kot, któremu pomagają, choć wiedzą, że to kłamstwo, bo zwyczajnie nie ominą żadnego…
Pani Maria ze Szczebrzeszyna. Z miejscowości niezbyt przyjaznej zwierzętom… Nie działa tam żadna organizacja, nie ma też żadnej względnie blisko, gmina nie jest chętna do pomocy. Pani Maria od 20 lat pomaga bezdomnym zwierzakom. Ta praca się nie kończy, zwierząt nie ubywa, a wręcz przeciwnie – przybywa. Wciąż więcej i więcej.
Pani Maria jest osobą prywatną, emerytką. Wszystkie koszty związane z karmieniem, leczeniem, a nawet utrzymaniem w hotelikach, pokrywa z własnych, skromnych środków. Te wszystkie wydatki znacznie przekraczają jej dochody…
Najbardziej kosztowne jest leczenie zwierząt oraz zakup karmy. Koty, które ratuje od śmierci to koty chore. Wymagają ce natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Zdarza się, że takie leczenie wymaga pozostania w szpitaliku, co znacznie podnosi wszystkie koszty.
Zakończone leczenie to dopiero połowa sukcesu. Kiedy zwierzak jest gotowy do adopcji, Pani Maria musi wykonać intensywną pracę, polegającą na ogłaszaniu zwierząt, rozmowy adopcyjne, sprawdzenie nowego domu… To wszystko pochłania bardzo do czasu i zaangażowania. Ale Pani Maria chce każdemu zwierzakowi znaleźć najlepszy pod słońcem dom… Przecież nie ratowała go po to, by czworonóg znowu cierpiał! Dowiezienie zwierzaka do nowego domu, to też jest wyczyn. Pani Maria nie ma auta, a nie każdy może osobiście przyjechać po nowego przyjaciela… Znalezienie transportu bywa cudem… A w okolicach Szczebrzeszyna rzadko dochodzi do adopcji. Jedyna szansa dla uratowanych zwierzaków to domy w odległych krańcach naszego kraju.
Niestety na miejsce każdego uratowanego kota, czeka już kilka kolejnych. Równie chorych i zmaltretowanych, pełnych nadziei i ufności, że Pani Maria im pomoże, nie zostawi, odmówieni ich los…
Obecnie, pani Maria w domu tymczasowym ma 7 kotków. 7 chorych kotków. Ich koszty leczenia to kotwica u nóg Pani Marii, nie jest w stanie sama im podołać. Nie da rady bez pomocy. A przecież już czekają kolejne koty. Kolejne, bezbronne, pozostawione samym sobie zwierzaki. Dopóki te 7 kotów nie zostanie wyleczonych, nie zostaną zapłacone ich rachunki w lecznicy, a nowe domy ich nie adoptują – żaden inny zwierzak nie trafi pod troskliwą opiekę Pani Marii.
No, chyba że się złapie… Tak jak ten czarny kotek na zdjęciu w „łapaku”. Silna wola i obietnice, że już nie da rady, że żadnego więcej natychmiast padają w gruzy. Czarny kotek trafił do lecznicy, gdzie mieszka w szpitaliku. Dług Pani Marii rośnie…
Czarny kotek już generuje koszty… koszty leczenia, antybiotyków, jedzenia… Czarny kotek był tak słaby, że nie przeżyłby zimy, mrozów, które ostatnio zawitały w Polsce… Jest radość i satysfakcja z kolejnego uratowanego życia… Ale czy satysfakcją opłaci się rachunki?
Koteczce, którą Pani Maria karmi przy blokowych śmietnikach, trzeba było podać antybiotyk, probiotyk, tabletki podnoszące odporność. To są kolejne koszty. A przecież nie miało być kosztów, dopóki, te 7 kotów z Domu Tymczasowego, nie trafi do swoich domów, a ich rachunki nie zostaną spłacone… Ale kotka nie chciała czekać, postanowiła rozchorować się właśnie teraz. Oczywiście nikt inny nie zainteresowałby się kotką mieszkającą w śmietniku. Bo kto interesuje się śmieciami? Po co tym sobie zawracać głowę… Pani Maria się zainteresowała, a leki kupiła ze swojej emerytury. Choć serce jej pęka na milion kawałeczków, że nie może koteczki zabrać z tego śmietnika, aby maleńka przestała być już niewidzialnym śmieciem…
Czy zima to najgorszy czas? Czy latem będzie lepiej? Niestety nie, bo latem będzie kolejny wysyp maleńkich kociaków, dzieciaków umierających z głodu i na koci katar. Pani Maria łapie kotki i je kastruje… Ale to ciągle za mało i za mało i za mało… A jednak tak dużo!
Pani Maria dokarmia również bezdomne psy, których w tamtej okolicy jest mnóstwo. Nikt ich nie wyłapuje. One też są niewidzialne. Urzędnicy uważają, że jak się o czymś nie mówi, to problemu nie ma. Pani Maria co wieczór wystawia duży pojemnik z karmą dla psów. W miejscu ukrytym dla oczu ludzi. Rano ten pojemnik jest pusty. Psów nie ma… Problemu nie ma…
Pani Maria jest aniołem dla zwierząt, ale nawet anioły tracą skrzydła bez pomocy i wsparcia… Dlatego błagamy o pomoc! Pomóż nam zebrać pieniądze, aby wesprzeć tę niezwykłą osobę i jej zwierzęta. Zwierzęta, dla których ona jest jedyną nadzieją…
Błagamy o pomoc w zebraniu pieniędzy. Pieniędzy, za które opłacimy rachunki w lecznicy, kupimy karmę… Nie tylko dla kotów!
Ładuję...