Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
22.2.2024 - z pewnością wiele osób pamięta ŚP. Monikę z Przemyśla, której bardzo pomagaliśmy z kastracjami kotów w Przemyslu i okolicy. Pracę Moniki kontynuuje jej następczyni o tym samym imieniu. Chcielibyśmy wspomóc Monikę i jej podopiecznych.
"Na jednej z opuszczonych posesji w okolicy Przemyśla, znaleziono stadko kotów w różnym wieku. Opuszczony dom jest przy samym lesie, koty podobno wciąż są tam podrzucane. Idzie wiosna, koty potrzebują natychmiastowych zabiegów sterylizacji, przed kolejnymi rujami jak i ciążami. W chwili obecnej jest ich 13 sztuk. Później może być ich o wiele więcej. Bardzo proszę o pomoc w opłaceniu zabiegów aby uchronić je przed kolejnymi ciążami."
Taką wiadomość otrzymaliśmy od Moniki. Sprawdziliśmy w UM Przemyśl, żeby ktoś nam nie zarzucił, że przecież można robić na gminę. Otóż w mieście Przemyśl NIE MA już ANI JEDNEGO talonu na kastracje kotów wolno żyjących. Wszystkie 100 sztuk się rozeszły. Więc koty zgłoszone przez Monikę musi ktoś opłacic, koty musza mieć kastracje na JUŻ.
Dziękujemy za każdą złotówkę wrzuconą do zbiórki i każdą puszke, karmę zakupioną dla kotów.
Puszki, karmę można zamówić tutaj:
Zakup karmy bez kosztów przesyłki
NASZ KRS 0000438628 - PROSIMY PAMIĘTAJCIE O NAS PRZY ROZLICZANIU PODATKU Z
Krótka zima szybko budzi kocie hormony, więc wieczorami już teraz, w połowie lutego, słychać kocie pomiaukiwania. Zaczęły się ruje, co dla nas oznacza, że zaczął się alert kastracyjny.
Koty wiejskie, często przynależne do domostw, ale już nie do ludzi, nieposiadające imienia ani własnej miski. Kocie mamy umęczone i wyeksploatowane, bo często rodzą raz po raz, kiedy to ludzie zabierają i unicestwiają mioty.
Pomagamy, chcemy wykastrować jak najwięcej. Dlatego mobilizujemy się wraz z karmicielami i wolontariuszami, by młodych kociąt urodziło się jak najmniej.
Dlatego prosimy o datki, tym razem na kastracje.
Na zdjęciach poniżej jedna ze złapanych właśnie, bezimiennych kotek.
Końca nie widać, czyli koty działkowe, koty miejskie i koty wiejskie. Ogródki działkowe i koty tam bytujące, to historie bardzo często podobne do siebie. Wiemy, że te, tu ujęte, są tylko cząstką, kawałkiem olbrzymiej układanki, która wydaje się nie mieć końca...
Wiemy, z iloma problemami borykają się karmiciele kotów działkowych. A teraz najtrudniejsza pora dla kotów wolnożyjących zima. Stale wydajemy karmy wosokokaloryczne, kupujemy drewniane ocieplane budki, masowo kastrujemy oraz leczymy, ale to niekończąca się opowieść!
Tymczasem, karmiciele kotów z ROD stale potrzebują dla swoich podopiecznych ogromnych ilości karmy. Z tego też powodu pukają do każdej istniejącej w pobliżu organizacji pro zwierzęcej, także do nas, i nie pogardzą żadną darowaną karmą, bo każda ilość bardzo szybko się kończy. 10 kg suchej karmy, czy największy pakiet puszek, przy potrzebach działkowych stad, wszystko to znika niemalże w okamgnieniu. Zatem my, jak na szanującą się i przede wszystkim, dbającą o dobro zwierząt fundację przystało, nie mamy sumienia odsyłać tych ludzi z niczym. Nie chcemy pozostawić kotów RODowych bez podstawowej pomocy, jaką jest karma.
Czym się różnią stada kotów działkowych od innych miejskich stad? A tym, że, inne miejskie stada, cyklicznie sterylizowane, zmniejszają swoją liczebność. ROD natomiast, to specyficzne miejsce, gdzie sterylizacje wydają się być syzyfową pracą, bierze się to z łatwości podrzucania tam niechcianych kociąt lub nawet dorosłych kotów. Jedni uznają, że koty znajdują tam schronienia, inni pozostawiają „na wolności” zwierzaka przy swojej altance, bo w domu skończył się jego czas, a jeszcze inni wywalają, bo tam „nikt nie widzi” albo „ktoś się zlituje i weźmie”. Duża liczebność kotów jest oczywiście powodem ludzkich konfliktów i niezadowolenia, czego doznał już chyba każdy karmiciel…
Są jednak osoby, które wbrew wszystkim przeciwnościom, potrafią tym zwierzakom stworzyć przyjazny azyl i znaleźć wiele radości z możliwości pomagania im. Niestety, bardzo często są to osoby starsze, schorowane i niezaradne, często w granicach 90 lat! O takich osobach pisaliśmy już wiele razy i zawsze spotykaliśmy się z ogromnym odzewem. W Państwu nasza nadzieja i mamy nadzieję, że razem uda się zaradzić problemom kotów działkowych.
Wiemy, jak ciężko jest wykarmić takie stadka, o czym wspomnieliśmy w niedawnym poście na naszym fanpege, gdzie zdesperowana karmicielka mieszała tanią karmę z chlebem, aby tylko żaden brzuszek nie był pusty. Bardzo ucieszyła nas Państwa szybka reakcja na tamtą sytuację, gdyż w ostatnim czasie truchleliśmy na myśl o nadchodzącej zimie.
Wystarczy raz zajrzeć na ROD, żeby poznać jakąś nową kocią historię. Te, tu opisane to tylko kilka przykładów, dla zobrazowania Państwu sytuacji, bo skala potrzeb jest ogromna:
Bura nieśmiała kotka, której opiekun poszedł do szpitala i już nie powróci.
Bura nieśmiała kotka, która do niedawna mieszkała w budce przylegającej do altanki, gdzie zamieszkiwał pewien niezaradny człowiek. Dla Pana była lekiem na samotność i dzielił się z nią swoją biedą, tym co miał, przy wsparciu pewnych osób. Niedawno jednak Pan trafił do szpitala i na działkę już on nie powróci. Altankę posprzątano dokładnie, nie oszczędzając kociej budki. Na szczęście, udało się usytuować nowy domek, na działce tuż obok. Kotka zaakceptowała to i zamieszkała tam, ale widać, że czuje się osamotniona i tęskni. Głośno miauczy na widok nowej karmicielki, ale co ważniejsze, zaczyna jej ufać, czasem pozwala się jej delikatnie pogłaskać. To powinno ułatwić złapanie jej do kastracji. Chcemy wesprzeć tą Panią, ponieważ pomaga ona też innej niezaradnej osobie i stadku kotów na własnej działce. Bura kotka wymaga kastracji i wsparcia mokrą karmą.
Aktualizacja 06.12.2023, po oględzinach, kotka ( wg. opiekuna) okazała się być kocurkiem :)
Działka 88-letniej kobiety:
Kolejna działka, starszej 88-letniej Pani, która tak bardzo chciała stworzyć swoim podopiecznym namiastkę nieba, że niedawno właśnie spadła z drabinki wtedy, kiedy szykowała dodatkowe lokum na poddaszu swojej altanki. Złamana ręka i niemożność funkcjonowania na tyle, żeby być codziennie i karmić koty. Tu trzeba napisać, że mają one tam niemalże luksusy na miarę działkowego życia, oczywiście, włącznie ze światełkiem podświetlającym wejście na stryszek, żeby koty łatwiej trafiły. Wiemy, oczywiście wiemy, że kot tego nie potrzebuje, ale jest to rzecz bardzo rozczulająca. Poza tym altanka jest cały czas dostępna dla futerek. Są tam dwa kocurki mega przyjazne i jedna lekko wycofana koteczka, która chyba tylko potrzebuje nieco czasu aby całkiem zaufać. Być może potrzebuje bezpiecznego miejsca. Jeden kocurek jest dorosły, ma jakieś 1,5 roku, a dwoje pozostałych mają 6 miesięcy. Pilnie potrzebne są kastracje i pomoc w zakupie mokrej karmy. Jeden z młodych kotków ma zapalenie rogówki i otrzymał pomoc medyczną na koszt naszej fundacji. W chwili obecnej, z obowiązków wyręcza ją Pani, która dokarmia burą koteczkę, o której piszemy powyżej. Pani ta również zabrała chorego kotka do lecznicy.
Rosnące stadko kotów u Pani, która wspiera innych działkowych karmicieli.
Stadko kotów u Pani, która wspiera innych działkowych karmicieli, pomaga im kiedy nie mogą sami przyjść na działkę, szuka darowanej karmy, często kupuje mokrą i mięsko za własne fundusze, załatwia i lokuje kocie budki. Zaczęło się od dokarmiania jednej kotki i wyadoptowania jej maluchów. Kotka została wykastrowana, ale, jak to w takim miejscu się dzieje, do kocich misek zaczęły podchodzić inne koty. Kiedyś też pojawiło się tam trzymiesięczne rodzeństwo (parka, która jest już wysterylizowana), które pozostało na stałe, a pół roku temu pewna kocia mama przyprowadziła młode kocięta. Pomimo starań, kotki nie znalazły domów. W chwili obecnej trzeba wykastrować kocią mamę i jej trzy córki. Jest też dorosły, kastrowany kocurek. Bardzo chcielibyśmy wesprzeć stadko mokrą karmą, gdyż dla jednego budżetu domowego, to dość duże obciążenie. Jeszcze tli się nadzieja o domkach dla kocich dzieciaków, są ładnie oswojone, co na działkach nie jest dla nich rzeczą dobrą. W chwili obecnej u Pani w altance mieszka 7 kotów w różnym wieku, a cyklicznie zaglądają też inne dochodzące działkowe koty. Ilu kolejnym kotom jeszcze trzeba będzie pomóc w tym jednym miejscu? Tego nie możemy przewidzieć...
W wielu miejscach ROD są też koty zazwyczaj bardzo dzikie, wszystkie otaczane troską przez osoby z zewnątrz. Karmione systematycznie, wyłapywane do kastracji, leczone jeśli tylko jest taka możliwość.
Kastracje jak zawsze, są priorytetem, wiemy, ze tylko w nich nadzieja i mamy cichą nadzieję, że kiedyś zaczniemy dostrzegać zmniejszenie się problemu. Bardzo chcielibyśmy też napisać, że współpraca z zarządami przechodzi pomyślnie, ale nic z tych rzeczy, bo "Kotów na działkach ma nie być", "Wyłapcie do schroniska", "Weźcie je sobie do domu", "Nie karmić - same wyginą". Koty są też, przez niektórych działkowców, unicestwiane na różne sposoby lub wywożone nie wiadomo gdzie.
Aktualizacja: 29 listopada- Na zdjęciu poniżej, trzy kotki z tego miejsca, zostały poddane kastracji. Bardzo nas to cieszy, ponieważ, zakładając, że każda z nich, w najbliższym sezonie, mogłaby urodzić średnio 4 młode w jednym miocie, a przecież bywa, że rodzą więcej razy, to już mamy minimum 12 niepotrzebnych istnień mniej.
Kolejne stałe miejsce karmienia:
Kolejne stałe miejsce karmienia, bardzo nieprzychylne kotom. Miseczki, do miseczek można dojść od zewnętrznej strony ogrodzenia ROD. Tam wciąż pojawiają się nowe koty, wciąż jeszcze, pomimo prób łapania, rodzą się kocięta, które często chorują. Karmicielki są bardzo zatroskane o los stada, nigdy nie wiedzą do końca co zastaną, kiedy przyjdą na miejsce, a wiadomości z ostatniej chwili są takie, że teraz, późną jesienią pojawiło się około 6 kolejnych malutkich kotków.
Jest też starszy Pan, znany wszystkim mieleckim organizacjom pro zwierzęcym.
Dokarmia on koty od dawna, sterylizuje dorosłe, a młode (szczególnie te chore, lub podrzucone bez matek mioty) wyłapuje i umieszcza gdzie tylko znajdzie dla nich miejsce. Z wieloma przykrościami się spotykał ze strony działkowców, wyzwiska, rękoczyny, wsypywanie soli do kociego jedzenia. Pomysłowość ludzka, złośliwość, jest ogromna.
Koty z ROD, to niekończąca się historia...
W chwili obecnej wspieramy około 300 kotów w różnych miejscach (nie tylko na terenach ROD) na Podkarpaciu! Wszystko to robimy w ramach wolontariatu! Mamy nadzieje, zebrać kwotę, która pozwoli systematycznie wspierać potrzeby kotów działkowych. Bardzo leży nam na sercu los tych istot i błagamy o pomoc dla nich!
Każdy może też wspomóc zwierzaki, kupując choć jedną puszeczkę karmy, bez ponoszenia kosztów przesyłki, szczegóły w linku.
Za każdy dar serca dziękujemy!
06.12.2023.
Nadeszło to, czego nie lubimy najbardziej - śnieg i mróz. Koty wolno żyjące bardzo potrzebują naszego wsparcia!
Karmicielki wykonują naprawdę cieżką pracę, często w miejcach niebezpiecznych, gdzie strach udać się samej po zmroku. Teraz zimą,muszą przedzierać się przez głęboki przez śnieg, żeby dotrzeć do każdego oczekującego kota. Dla wielu kotów, jest to jedyna szansa na posiłek w tych cieżkich warunkach bytowania.
Bezdomne kocięta w styropianowych budkach w Dębicy pod blokami które karmimy.
Budki, po które zgłaszają się karmiciele, na bieżąco trafiają do różnych miejsc, m.in również w Mielcu. Pragniemy zabezpieczyć jak najwiecej kotów przed zabójczym mrozem.
Aktualizacje:
Aktualizacja: 29 listopada- Na zdjęciu poniżej, trzy kotki które zostały poddane kastracji. Bardzo nas to cieszy, ponieważ, zakładając, że każda z nich, w najbliższym sezonie, mogłaby urodzić średnio 4 młode w jednym miocie, a przecież bywa, że rodzą więcej razy, to już mamy minimum 12 niepotrzebnych istnień mniej.
Zabiegi na koszt Fundacji Animals Mielec.
Aktualizacja: Kotka z poniższego zdjęcia została wysterylizowana 11.12.2023.
Aktualizacja 15.12.2023- Kotki z ROD otrzymały zapas wartościowego jedzonka.
Nowe kotki na pokładzie
Luty, zaczęły się intensywne kastracje.
Cały czas wspieramy karmicieli przekazując karmę dla ich podopiecznych
Wiosna, ciepłe dni i w koncu można odetchnąć, bo koty nie marzną. Jednak zaczyna sie czas, kiedy nękają je kleszcze. Jeśli któryś kot wolno żyjący na to pozwoli, jest zakrapiany zapobiegawczo przed ich inwazją.
3-05-2024 Majówka
Bywa, że nawet wiosną koty chorują. Saszka właśnie przechodzi zapalenie górnych dróg oddechowych, wysoko gorączka 42 stopnie, bardzo osłabiła kocurka. Otrzymał niezbędną pomoć weterynaryjną. Saszka ( wiek około 10 lat) ślinił się, był osowiały, nie chioał jeść i wręcz chwiał się na łapkach.
Jest długi majowy weekend, ale udało się dowieźć Saszkę do gabinetu weterynaryjnego doktora Grabala w Dębicy.
Ładuję...