Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie.
Kocie maluchy znalazły domy a matki zostały wykastrowane
Kochani chcemy krótko opisać losy maluszków i to co się działo w Soninie.
Wrzaskuś niestety mimo leczenia odszedł do kociego nieba :(
Pozostałe maluszki znalazły nowe domy.
Ale mimo, że maluszki znalazły już nowe domy potrzebujemy nadal Waszej pomocy, bo okazało się, że oprócz nich w gospodarstwie pojawiły się kolejne koty, a właściwie to kotki.
Musieliśmy zorganizować łapankę, trzy koteczki zostały wykastrowane, zadbaliśmy też o pełną profilaktykę. To wszystko jak zwykle pociągnęło za sobą dodatkowe koszty. Więc każda dodatowa złotówka się przyda.
Poniżej zdjęcia kotek - już po kastracji :)
Kociego cierpienia ciąg dalszy…
Kolejny telefon i kolejne zgłoszenie. Podkarpacka wieś. Kobiecie do ogrodu ktoś podrzuca 4 małe kocięta. Jeden z maluszków w ogóle nie otwiera oczka. Kobieta prosi o pomoc… Chwilę później przychodzi MMS ze zdjęciem kociaka. Bezbronne maleństwo bez cienia szansy na przeżycie, jeśli nie pomożemy.
Ogarnia nas bezsilność i wściekłość. Zadajemy sobie jak zawsze te same pytania. Skąd w ludziach taki brak odpowiedzialności? Dlaczego rozmnażają to kocie cierpienie? Czy ten koszmar się kiedyś skończy? Bo przecież na wsi koty są szczęśliwe, na wsi sobie poradzą. Serio? Tak właśnie uważasz? To spójrz na zdjęcie tego maleńkiego kociego nieszczęścia… Dalej uważasz, że poradziłby sobie bez pomocy?
Środki na fundacyjnym koncie dawno już się wyczerpały, ale nikt z nas nie potrafi przejść obojętnie: powiedzieć tak po prostu „umrzesz maluchu, bo nie mamy kasy, żeby Ci pomóc”. Wolontariuszka wsiada w prywatny samochód, wyskubuje kilka groszy na paliwo i jedzie po kocięta. Dług w lecznicy ogromny, ale może uda się wybłagać jeszcze jedną wizytę „na kreskę”.
Cała gromadka dociera do lecznicy. Wszystkie kocięta mają koci katar, owrzodzone języczki i zapłakane oczy. Wszystkie dostają niezbędny pakiet leków.
Jednak z małym Wrzaskusiem jest najgorzej. Zaatakowanego wirusem oczka raczej nie da się już uratować, ale kociak jest zbyt mały i zbyt słaby, by przeprowadzić zabieg usunięcia oka i ulżyć mu w cierpieniu. Póki co maluch musi podrosnąć, nabrać sił. Dostaje niezbędne leki i kropelki, staramy się uśmierzyć ból, jak tylko się da.
Kolejny raz stajemy do walki o kocie życie. Niestety z każdą taką walką nasz budżet słabnie. Chcemy uratować małego Wrzaskusia i dać szansę na szczęśliwe życie dla niego i jego rodzeństwa, ale nie damy rady bez waszej pomocy. Dlatego znów błagamy o każdy grosz. Człowieku, nie bądź obojętny – pomóż nam pomagać.
Ładuję...