Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tydzień temu otrzymaliśmy maila od Pani Bronisławy z prośbą o pomoc.
Będąc na wsi znalazła na posesji kotkę z zakrwawioną łapką, skuloną, bez ruchu. Kotka była widywana w tamtym miejscu wcześniej, przychodziła aby dostać miskę karmy
Pani Bronisława nie zastanawiała się, zabrała kotkę do Wrocławia do weterynarza. Kici udzielono niezbędnej pomocy, Pani Wiesława zapłaciła za wizytę 700 zł co dla osoby będącej na emeryturze jest niemałym wydatkiem.
Niestety rany okazały się dużo poważniejsze, początki martwicy w jednej łapie, złe wyniki krwi, złamana druga… Nawet nie chcemy myśleć co było przyczyną i ile kicia musiała cierpieć.
Nie będąc w stanie udźwignąć kosztów dalszego leczenia, postanowiła poszukać pomocy.
Co powinnyśmy zrobić Nie stać nas na przyjęcie na siebie kolejnych kosztów. Nie mamy jak spłacić dotychczasowych długów… ale w takim przypadku górę bierze serce.
Umówiliśmy na konsultację u chirurgów, gdzie „składaliśmy” najtrudniejsze przypadki, które inni chirurdzy „odpuszczali”.
Po rozmowie z dr okazało się że sytuacja kici jest zła Martwica objęła całą łapę i możliwe ze dostała się do krwi o czym mogą świadczyć wyniki. Rokowania są bardzo ostrożne ale kotka jest młoda, widać po niej wolę do życia, ma duży apetyt, jest żywotna… to daje nam wiarę a przynajmniej powoduje że chcemy zawalczyć o naszą Łapkę. Kicia w ciagu 3 dni prz
eszła dwie operację: amputacji łapki a następnie poskładania drugiej. Na szczęście ma ogromną wolę walki i operacje powiodły się a mała zaskakująco dobrze sobie radzi.
Poza tym jest cudnym, przekochanym kotem który garnie się do człowieka.
Doszła nam kolejna faktur do zapłaty, kolejne 3000,00 zł za leczenie Łapki.
Wszystkie dokumenty dot. Łapki oraz fakturę załączamy.
Bardzo dziękujemy za dotychczasowe wpłaty, i prosimy o dalszą pomoc.
Kochani! Wiemy, że w obecnych czasach większości z nas nie jest łatwo, mamy do spłacenia coraz większe raty kredytu, ceny rosną jak szalone.
Nam w Fundacji jest również ciężko… Musimy znaleźć pieniądze na pokrycie kosztów utrzymania Kocińca, wyżywienia a przede wszystkim diagnostyki i leczenia naszych podopiecznych. Nie możemy powiedzieć że nie zapłacimy czynszu za lokal, nie zrobimy koniecznych badań… tak się po prostu nie da.
I choć lekarze z którymi współpracujemy są bardzo wyrozumiali, my musimy znaleźć pieniądze na zapłatę zaległych i bieżących faktur. Liczą na nas bezbronne, uratowane koty które dopiero u nas odnajdują bezpieczny kąt, pełną miskę i pięknieją z każdym dniem. Tylko w ciągu ostatnich 3 miesięcy przyjęliśmy 38 kotów, to m.in.:
- Florka której paskudna infekcja zabrała dwójkę maluszków. Została mała, dzielna Gloria
- Figa i mały Julek - znalezione w kiepskim stanie. Brudne, wychudzone z ostrą infekcją dróg oddechowych
- koty z Wołowa- w ostatnich miesiącach zabrałyśmy 14 kotów, każdy z infekcją, problemami żołądkowo-jelitowymi
- 8 kotów zabranych z terenu zakładów przemysłowych
Wszystkie koty wymagają badań krwi, testów na choroby zakaźne, długotrwałego leczenia. Część z nich, zabiegów usunięcia zębów.
Do tego doszły problemy z innymi naszymi podopiecznymi: tomograf u Franky i Yary; badania usg, diagnostyka i badania kontrolne Arniego i Fuksi leczonych na FIP.
To wszystko powoduje że po raz kolejny zakładamy zbiórkę i prosimy Was o pomoc. Nasze konto świeci pustkami… prosimy o wpłaty, liczy się każda złotówka… dla Florki, Glorii, Figi, Jula i 103 pozostałych naszych podopiecznych. Z całego serca dziękujemy.
Ładuję...