Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za okazane wsparcie. Dzięki Waszym darowiznom udało uratować się całą dziesiątkę! Wszystkie kociaki już w nowych domach – zdrowe i szczęśliwe. Te młodsze grandzą jeszcze niemożliwie, starsze zdecydowanie doceniają przede wszystkim kanapy:-) Dziesięć kocich istnień uratowanych. Mają swoich ludzi i bezpieczne dom. Razem z Wami można naprawdę dużo! Dziękujemy!
W Mechelinkach – letniskowej miejscowości nad Zatoką Gdańską – bytuje spore kocie stado. Znaczna część gromady to koty porzucone – wyrzucone z przejeżdżającego samochodu, pozostawione po urlopie, podrzucone nocą w krzaki. Kiedyś kochane i rozpieszczane, teraz zagubione, niesamodzielne, skrzywdzone.
Koty są głodne, szukają kontaktu z człowiekiem, proszą o pomoc. Bytują w zapadlisku po jakimś budynku, o regularnym jedzeniu nie ma mowy, kotki rozmnażają się masowo. Wolontariusze fundacji Viva! z grupy Pomorski Koci Dom Tymczasowy i ich sympatycy starają się ze wszystkich sił pomóc nieszczęślwiym kotom. Codziennie dokarmiają, stawiają budy, kotki są po kolei sterylizowane. Jednak część tych kotów najbardziej potrzebuje domów. Zabranie i przygotowanie do adopcji gromady zwierząt to ogromne koszty, ale wolontariusze nie są w stanie odmówić im pomocy. To wypieszczone przez ludzi, a potem bezdusznie wyrzucone miziaki. Nie radzą sobie na zewnątrz, nie potrafią walczyć o jedzenie. Za pojawiającym się człowiekiem biegają do skutku, aż zwróci na nie uwagę – pogłaszcze i przytuli. Odprowadzają dokarmiających do samochodu, wędrują za nimi po całych Mechelinkach.
Są tu również maluchy, które zostały odrzucone przez stado. Jeden z dorosłych kocurów – duży dominujący kocur bije kilkumiesięczne młodziaki. Wolontariusze z całego serca pragną pomóc tym zwierzętom. Zbierają po kolei te najbardziej potrzebujące i szukają im dobrych domów. Pomagają ile sił, bardzo chcą by oswojone, porzucone, bite kocie biedy nie spędziły kolejnej zimy na dworze – nad zatoką, gdzie wiatr i mroźne powietrze są nie do zniesienia.
W domach tymczasowym znalazły się już:
• 4 butelkowe maluszki – wyrzucone bez mamy, bezbronne, niesamodzielne, zostały wyciągnięte z ruin letniskowego budynku. W środku nocy krzyczały wniebogłosy. Kilka tygodni odkarmiania butlą i opieki weterynarza pozwoliło je uratować.
• Mechelinka, która błąkała się po promenadzie. Biegała za ludźmi, przytulała się, nie odstępowała osoby, która się nią zainteresowała na krok. Jest łagodną kochaną kotką, w domu tymczasowym nie chce zejść z kanapy i odkleić się od człowieka.
Do lecznic trafiły:
• Kryśka - pozostawiona przez ludzi po urlopie, próbowała się jakoś organizować – z rożnym skutkiem. Nie potrafiła zawalczyć o ciepłe miejsce w postawionej budce, spała w krzakach. Trafiła do lecznicy, jest fantastyczną domową kotką. Lubi zabawy, pięknie mruczy. Przed nią wspaniała przyszłość w dobrym domu.
• Zajączek - był bity przez dorosłego kocura. Jeśli próbował podejść do jedzenia, dostawał bęcki, jeśli znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze dostawał bęcki, jak szukal kontaktu z kotami - dostawał bęcki, jak, jak, jak... - każda okazja by spuścić mu lanie była dobra :( Lecznica dała mu szansę na przetrwanie.
• Florek – mała odwodniona, wystraszona biała pchełka. Zupełnie nie dawał rady. Nie miał szans na jedzenie, nie funkcjonował w stadzie, bał się własnego cienia. Nawet nie próbował podejść do jedzenia i bud. Został zabrany brudny, bardzo odwodniony i wygłodzony.
Na pomoc wciąż czekają:
• Biały - śpi w krzakach blisko zatoki, marznie, tak bardzo marznie – wkrótce trafi pod opiekę weterynarzy. Przybiega na karmienie, daje się głaskać, przymilnie mruczy. Może mieć dobry dom, potrzebuje tylko szansy.
• Zośka – wyrzucona przez opiekunów – wędruje za karmicielem, łasi się, nie chce się rozstać z człowiekiem.
To te najpilniejsze sprawy. 10 kotów. Koszty idące za podjęciem się tej interwencji są ogromne, ale jak nie pomóc tym bezradnym marznącym kociakom. Wolontariusze chcą uratować tych 10 kocich istnień. Dają im szansę na dobre, spokojne, długie życie. Potrzebne są fundusze na pokrycie kosztów przygotowania ich do adopcji: odrobaczenia, odpchlenia, surowicę, dobrą karmę. Wszystko razy 10.
Do tego koszty hotelowania części z nich, bo zabrakło miejsc w dt. Na dzień dzisiejszy to 1000 złotych, będą kolejne. Do opłacenia sterylizacje zabranych kotek. Bardzo prosimy o wsparcie dla dziewczyn z PKDT. Dają swój czas, energię, serce. Nie są w stanie sfinansować tych działań. W imieniu ich i 10 potrzebujących bezradnych kotów prosimy o wpłaty. Tylko razem z Wami wolontariusze są w stanie pomagać.
Ładuję...