Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie w tych trudnych czasach.
Dzięki wam nadal jesteśmy, działamy i ratujemy kocie życie!
Koty są wszędzie... Takiej ilości maluchów nie mieliśmy nigdy...
Kociąt wciąż przybywa. Zgłoszeń coraz więcej a my nie tylko nie mamy miejsca, ale i funduszy żeby podołać i pomóc każdemu.
Jest dopiero początek lipca a my mamy już ponad 200 przyjętych kotów i ponad 200 na stanie fundacji.
Bez pomocy ludzi o dobrych sercach nie mamy szans na dalsza pomoc. Dopóki nie spłacimy długów nie możemy przymowac już takiej ilości kotów jaką chcielibyśmy uratować.
Sonia to kotka, która trafiła pod naszą opiekę w kiepskim stanie. Z opuchniętymi oczami, infekcją płuc, wychudzona i blada, na dodatek ze złamanym kłem, który od początku sprawiał jej dyskomfort. Po intensywnym leczeniu udało się opanować zapalenie płuc, które dyskwalifikowało kotkę do zabiegu sanacji jamy ustnej. Nieco lepiej wyglądają dziś także oczka kici. Wykluczono FeLV oraz FIV, niestety Sonia od początku miała nieco podwyższone parametry nerkowe z tendencją do wysokiego poziomu mocznika, a wdrożone pierwotne leczenie nie przyniosło rezultatu. W dodatku pojawiły się u niej zmiany skórne. Dlatego konieczna była kolejna wizyta w lecznicy. Zmieniono leki nerkowe, zalecono szampon dermatologiczny do przemywania zmian skrónych. Lekarz dopuścił także Sonię do zabiegu sanacji, a termin został umówiony na początek lipca. Sonia to bardzo sympatyczny i wdzięczny kot. Głośno mruczy i wtula się w ludzkie ramiona. Dlatego mocno wierzymy, że po długim i mozlonym leczeniu i do niej w końcu uśmiechnie się szczęście. Póki co jednak, wciąż musimy temu szczęściu trochę pomóc. Dlatego w imieniu Soni, a także innych podopiecznych, którzy marzą by odmienić ich los, bardzo prosimy o wasparcie.
Nasz Emil w ostatnim czasie pojawił się na kontrolnych badanich, bo kocurek stracił apetyt. Szybko udało się zdiagnozować przyczynę tego stanu. Okazało się, że Emil pomimo młodego wieku miał spore ilości kamienia nazębnego wywołujące stan zapalny dziąseł i powodujące dyskomfort przy jedzeniu. Emil przeszedł zabieg oczyszczania kamienia nazębnego, po którym niemal od razu poczuł się jak nowonarodzony. My bardzo prosimy o grosik wsparcia, bo takie sytuacje to dla nas kolejny wydatek rzędu kilkuset złotych.
wyniki badań oraz karta leczenia w załączniku zbiórki
Na kolejne nie planowane wydatki nie musieliśmy długo czekać. Przedstawiamy wam historię Babci. Babcia to kotka wolno żyjąca, która od lat bytuje na terenie jednej z rzeszowskich firm. W ostatnim czasie jej karmicielka zauważyła, że babcia kicha, smarka i charczy. Udało się złapać ją do klatki pułapki. Niestety takie koty jak Babcia stanowią "lukę" w przepisach. Program opieki nad kotami wolno żyjącymi przewiduje jedynie ich kastrację, nie finansuje leczenia. Dlatego kiedy karmicielka Babci zwróciła się z prośbą o wsparcie do nas zgodziliśmy się pomóc. Babcia trafiła na diagnostykę do jednej z lecznic. W przypadku takich kotów, trzeba działać możliwie jak najszybciej, bo każda godzina pobytu w zamknięciu jest dla nich ogromnym stresem. Lekarze wykonali kotce pełną diagnostykę. na szczęście RTG nie wykazało zmian w płucach. Babcia ma natomiast anemię oraz podwyższony poziom eozynofilii, co wskazuje na mocne zarobaczenie. Ma także infekcję górnych dróg oddechowych.
Kotka dostała preparat odrobaczający, wzmacniającą kroplówkę a także antybiotyk o przedłużonym działaniu - bardzo drogi ale skuteczny i jedyny możliwy w jej przypadku. Kotka bowiem musiała wrócić jak najszybciej w miejsce bytowania - w lecznicowej klatce trzęsła się ze strachu, a podany antybiotyk działa przez 2 tygodnie i nie trzeba powtarzać dawki. Po całodziennym pobycie w lecznicy Babcia wróciła w swoje miejsce bytowania, gdzie z radością od razu wpałaszowała całą miskę karmy.
Takim kotom jak Babcia pomaga się najtrudniej, mało kto chce je wspierać, skoro i tak wracają na ulicę. Ale przecież każdy kot i ten w domu na kanapie i ten na wolności stroniący od człowieka zasługuje na pomoc. W imieniu Babci prosimy zatem o wsparcie by opłacić jej diagnostykę i leczenie.
Przyjaciele! Mniej więcej rok temu zwracaliśmy się do Was z prośbą o pomoc. Pisaliśmy o trudnej sytuacji spowodowanej pandemią, o długach, które wciąż nas prześladują, o potrzebujących kotach, których wciąż przybywa…
Z Waszą pomocą udało nam się ten rok przetrwać – jesteśmy Wam za to ogromnie wdzięczni. Jednak kiedy udało się opanować jedne problemy, w ich miejsce przyszły kolejne, przygniatające swym ciężarem, że aż brakło tchu… Co wydarzyło się przez ten okrągły rok? Kiedy nadeszła pandemia, wszyscy odczuliśmy jej uboczne skutki. Trudna sytuacja gospodarcza, szalejąca inflacja, wzrost cen… było bardzo ciężko.
Po dwóch latach zrzuciliśmy w końcu maseczki z twarzy, lecz zamiast poczuć zapach rześkiego powietrza, poczuliśmy swąd prochu i trotylu… Tuż za naszą wschodnią granicą wybuchła wojna. Takiego koszmaru nie spodziewał się chyba nikt z nas. Nikt nie myślał, że przyjdzie nam zetknąć się z cierpieniem milionów ludzi i zwierząt.
Kiedy nastała wojna na Ukrainie aktywnie włączyliśmy się w pomoc ratowania tamtejszych zwierząt. Organizujemy zbiórki, by zakupić karmę, żwirek, lekarstwa i przekazujemy te potrzebne rzeczy za granicę. Przyjmujemy również koty, które trafiły z terenów objętych wojną do Polski. Wszystkim jest bardzo ciężko, ale nie możemy pozostać obojętni. Nie możemy pozostać bierni także wobec pomocy naszym polskim, lokalnym futrzakom. Nie potrafimy przejść obojętnie wobec porzuconego czy bezdomnego kota, a bywa i tak, że instytucje powołane do pomocy takim zwierzętom nie wywiązują się ze swoich obowiązków. A koty, które trafiają pod nasze skrzydła są w różnym stanie. Niektóre z nich potrzebują „tylko” profilaktyki, kastracji i miseczki dobrego jedzonka, po czym szybko znajdują nowe domy.
Niektóre wymagają długiego i kosztownego leczenia, jak choćby koty po wypadkach komunikacyjnych. Rachunki za ich leczenie niejednokrotnie sięgały kilku tysięcy złotych, a rekordowy opiewał na sumę ponad 10 tys. zł! Pod naszą opieką przebywa także ponad 90 kotów, które z różnych powodów mają znikome szanse na znalezienie nowych domów. Ich utrzymanie sporo kosztuje, bo to przede wszystkim koty starsze, schorowane z różnymi przewlekłymi problemami zdrowotnymi. Koty, których nikt nie chce… a przecież nie wyrzucimy ich na ulicę, są i będą z nami prawdopodobnie do końca swoich dni. Nie brakuje nam zaangażowania, nie brakuje nam chęci niesienia pomocy i otoczenia opieką każdego przygarniętego zwierzęcia. Często rozsądek mówi „nie”, ale serce szepce co innego… a inflacja szaleje jeszcze bardziej, ceny szybują w górę… Jeszcze przed wybuchem pandemii koszt średniego miesięcznego utrzymania dla jednego kota oscylował w granicach 100 zł – dziś to niemal dwukrotnie więcej! Drożeje karma, żwirek, leki, usługi…
Brakuje nam środków finansowych, by zaspokoić wszystkie bieżące potrzeby naszych podopiecznych, brakuje ich, by móc pomagać kolejnym. Jesteśmy fundacją utrzymującą się tylko z darowizn – innymi słowy bez waszego wsparcia nie istniejemy. Nasza działalność opiera się na siatce domów tymczasowych i choć często brak w nich miejsca, to łatwiej znaleźć skrawek przestrzeni dla następnego kota niż zdobyć środki na jego utrzymanie i leczenie. W 2021 roku przyjęliśmy pod naszą opiekę 361 kotów, z czego 308 znalazło nowe domy. Rok temu pisaliśmy o 140 podopiecznych na koniec marca – w tym roku mamy ich 146, można więc rzec, że zatoczyliśmy koło. Nasze zapasy karmy oraz rezerwy finansowe kolejny raz zostały wyczerpane. Każda kolejna faktura do zapłaty zaczyna generować nowe długi.
Ogrom zadań, ogrom kotów i ogrom potrzeb... Czasami myślimy, jak długo jeszcze damy radę? Na jak długo starczy nam sił? Wciąż mamy nadzieję, że mimo przeciwności na wiele kolejnych lat.
Ciągle jest w nas nadzieja, że nie zostawicie nas i naszych podopiecznych i ta nadzieja będzie w nas zawsze, bo wierzymy, że wspólnie z Wami uratujemy niejedno kocie życie. Bo iskra nadziei zawsze tli się do końca… Prosimy nie pozwólcie jej zgasnąć! Pomóżcie rozniecić z niej prawdziwy płomień dobra!
Ładuję...