Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Koty znalazły domek, część chorych wyleczonych. Trikolorka niestety miala zator ale 6 miesięcy życia jej dałyśmy
Obecnie mam ponad 60 kotów pod swoim dachem. Powiecie, że to niepoważne... Ale jak to się stało, że aż tyle?
A tak to, że ludzie dzwonią i mówią, że dokarmiają kota, który się do nich przybłąkał. Niestety nie przygarną, a ja przecież mogę. Bo czemu nie.
Często udaję, że wierzę tym ludziom, ale wiem, że w wielu przypadkach są to ich koty. Po prostu chcą się ich pozbyć. Mam odmówić? To wyrzucą na pastwę losu, a taki kot nie przeżyje długo na wolności. Mam za dobre serce i jestem naiwna, ale zależy mi na losie tych zwierząt.
Nie uwierzycie, jak miło jest usiąść w fotelu, kiedy przychodzi gromada 15 kotów naraz. Siadają na mnie, koło fotela - są wszędzie - i domagają się pieszczot. Mogę nazwać siebie szczęśliwym człowiekiem, bo tak wiele istot mnie kocha.
W grudniu ratowaliśmy koty, niestety kilka miało fipa i zmarło... Pomoc przyszła za późno. Trzeba było wdrożyć kwarantannę, kupiłam ozonator, maty dezynfekujące, konieczne było podanie surowicy, zrobienie testów fiv, felv dla nowych kotów. Później mruczki przeszły szczepienia, żeby wzmocnić ich odporność.
Ale jakby nie dość było zmartwień, 15 futrzaków nabawiło się kociego kataru. Istny pomór! Nie mamy teraz żadnych środków, a dług u weterynarza wynosi 6 tysięcy zł. Na szczęście możemy spłacić je w 2 ratach, w odroczonym terminie.
Proszę, pomóżcie nam. Nie chcemy odmawiać pomocy, ale chyba będziemy do tego zmuszone...
Cała nadzieja w Was. W imieniu całej zamruczanej ferajny z całego serca dziękujemy!
Ładuję...