Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Część Kociarze, nasi Przyjaciele, nasi Darczyńcy! ❤️
Jak większość z Was pewnie już wie, a jeśli nie wie to się przedstawimy ponownie - jesteśmy kilkuosobową grupą osób, która walczy z bezdomnością kotów w Błoniu i okolicy.
Pomagamy kotom wolno żyjącym kastrując je, lecząc i szukając im domów. Robimy co w naszej mocy, aby zmniejszyć bezdomność tych cudownych zwierząt jakimi są koty.
Myślałyśmy, że kastrując ostatnią kotkę na działkach oraz 3 ostanie kotki na jednym z osiedli naszego miasta zamkniemy już temat kastracji kotów pod naszą opieką. Miałyśmy nadzieję, że teraz będziemy mogły skupić się już tylko na dbaniu o dobrostan tych wykastrowanych i na szukaniu domów tym kotom, które są na naszej długiej liście...
Niestety WszechKot chciał inaczej i z 3 różnych źródeł doszły nas słuchy o kotach na ulicy Jodłowej na terenie naszej gminy. Kilka kotów z tego stada już poznaliście na naszej stronie na FB.
Jak się okazało całe stado tworzą co najmniej 3 kocice matki i 7 innych kotów w wieku od 3 miesięcy do 1 roku życia.
Pierwszą kotkę, Noskę - na której zabieg kastracji uzbieraliśmy dzięki Wam pełną kwotę - już znacie. Dziewczyna “przetrwała” 2 tygodnie w kennelu i już wróciła do swojego stada na wolność, gdzie bawi się z kociakami i robi sobie przechadzki po bramie jak baletnica.
Wykastrowałyśmy też już Tarzana, który miał być kotną kotką, a się okazało, że jest całkiem sprytnym kocurkiem z jajkami. Bardzo cierpiał w kennelu, nie jadł, potrafił się pod siebie zsiusiać... Jest już ze swoimi kocimi towarzyszami i na ostatnim karmieniu nieśmiało do nas już wychodził (więc chyba nie jest wybitnie na nas obrażony za odebranie mu jego klejnotów) ;)
W ostatni weekend złapałyśmy tam też bardzo chorego Batmana, który nas zaniepokoił okropnym kaszlem. Okazało się, że choroba zaczęła już schodzić do oskrzeli i jeszcze chwila, a miałby zapalenie płuc. Jest właśnie na tymczasie u cudownej osoby. Przez pierwsze dni miał codziennie robione zastrzyki. Teraz już podajemy mu antybiotyk w jedzeniu i zakraplamy bardzo zapchany nosek...
Został nam do odłowienia jeszcze jego młodszy kuzyn, również z objawami kociego kataru. Niestety jeszcze nie dał nam się podejść, cwaniak! Klatka łapka go zupełnie nie interesuje, a nas unika jak ognia!
Tu jeszcze nie widać jak bardzo jest zagilany..
W miniony poniedziałek złapałyśmy Tris, jedyną trójkolorową koteczkę w tym stadzie, najbardziej oswojoną - seniorkę rodu. Nie była na szczęście w ciąży (tylko gromadziła sadełko na zimę :} ), ale za to została wykonana u niej mastektomia listwy mlecznej, bo miała guzka przy sutku. W paszczy też nie jest za ciekawie, ma złamany kieł i generalnie już braki w uzębieniu.
W miejscu tym zostały do wykastrowania co najmniej jedna dorosła już kocica oraz 5 kociąt nieznanej płci (2 podlotki i 3 maluchy). Tak na chwilę obecną wynika z naszych obserwacji stada.
Musimy przyznać, że czujemy się trochę w potrzasku, bo gmina wstrzymała środki na kastracje (a co dopiero leczenie) kotów wolno żyjących. Najśmieszniejsze jest to, że sam UM zgłosił nam to stado. Do tego znowu nas doszły słuchy, że w gminnej lecznicy jest panleukopenia...
Dobrze, że mamy cudowną zaprzyjaźnioną lecznicę i jeszcze cudowniejszych wetów. Dzięki nim możemy pomagać kotom "na krechę", ale oni też muszą za coś żyć. I musimy spłacać zaciągnięty u nich dług...
Jak widzicie, działamy bardzo prężnie z tym stadem, zapełniamy każde wolne miejsce w naszych domach tymczasowych, u naszych przyjaciół i znajomych. Mimo, że mamy ogromny dług w lecznicy na ponad 10 tys. Bo co mamy zrobić? Pozwolić by rozmnażały się dalej? Pozwolić by umierały bo pomoc nie przyszła na czas...
Dlatego też chcemy spróbować zawalczyć o tę dotację a jeśli się nie uda to uzbierać zbiorowo tyle ile możliwe na kastrację Tarzana (234 zł), na leczenie i mamy nadzieje że po kuracji, kastrację, Batmana (za nami 2 wizyty, będą kolejne, a to już koszt 131 zł), na zabieg Tris (koszt około 500 zł) i wszystkie inne koszta, które będziemy miały do pokrycia, w związku z ogarnianiem stada na Jodłowej.
Koszt kastracji, odrobaczenie i szczepienie kocicy to ok. 300 zł.
Kocur to koszt ok. 240 zł.
Matematyka jest tu prosta. Koszta już wynoszą 865 zł , a zakładamy że dojdzie do sumy conajmniej 2000 zł...
Oczywiście jeśli nie dojdzie koszt leczenia kolejnego chorego kota (jest już zimno niestety), jak u Batmana albo dodatkowe koszta za zabiegi tak jak u Tris - mastektomia.
A wystarczyło wykastrować tylko jedną Tris, żeby nie było tyle kociego nieszczęścia :C
Ładuję...