Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie naszych działań.
Wtorek, świt. Patrzę na zegar. Wyświetla 4.30. Parzę pierwszą kawę, głaszcze malutkie kociaki, które mam pod tymczasową opieką, robię zastrzyki. Zaczęły się właśnie sensacje jelitowe, stan normalny po pierwszym odrobaczeniu, ale nie można lekceważyć. Dzień jest ładny, więc myślę o wypadzie do Uniejowa.
W połowie drogi czytam wiadomość od wolontariuszki Wioli. Interwencja dotyczy dzikiego kota. Właśnie z Uniejowa. Kot przybłąkał się na prywatną posesję, dziewczyna, kociara, oczywiście go karmi, ale niepokoi ją jego stan: kot charczy, jest agresywny, ostrzegawczo syczy, ma nastroszone futro i leci mu ropa z nosa.
Prosi o wskazówki jak się zachować. Ma swoje koty, nie chce dla nich stwarzać zagrożenia. Szukała pomocy, znalazła w końcu kontakt do Wioli. Kiedy dotarłam na miejsce, kot siedział w ogrodzie przy tujach. Kucnęłam, wyciągnęłam rękę, kot patrzył na mnie uważnie, syczał ostrzegawczo, ale ja już wiedziałam! Jest chory i dlatego syczy. Jest agresywny, ale to dlatego, że go boli.
Kot miał ostrą formę kociego kataru, krwotoczny wyciek z nosa, oczy nieprzytomne z bólu. Strasznie cierpiał. Charczał podczas każdego oddechu, nie wyglądało mi to na lokomocyjny wypadek, raczej przewlekłe zapalenie płuc. Nakazałam wolontariuszkom uprzedzić lecznicę, że trzeba go koniecznie prześwietlić, zobaczyć jak rozległe są zmiany…
W lecznicy niestety sprawdziły się moje obawy: kocur wycieńczony, zapalenie płuc i oskrzeli, do tego koci katar, odwodniony, słaby, prawie umierający. Musieliśmy go znieczulić. Przy okazji znieczulenia przeszedł zabieg kastracji. Wierzyliśmy mocno, że to wszystko ma sens i kot wyzdrowieje!
Kocurek dostał cały pakiet leków: sterydy, środki przeciwzapalne, antybiotyki i wszelkie wspomagacze, jakie przy takim spustoszeniu w organizmie można podać, podłączony został też pod kroplówkę. Ludzie zrobili co w ich mocy, teraz pozostaje nam tylko czekać na efekty akcji ratującej życie, trzymać kciuki i liczyć na cud! Kot walczy, chce żyć, my robimy, co w naszej mocy. Prosimy Was o pomoc dla tego bezdomniaka. Działania weterynarzy nadal generują ogromne koszty! Wesprzyjcie nas w walce!
Ładuję...