Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękuję w imieniu Orsona za jego życie!
Kochane Pomagaczki, Drodzy Pomagacze!
W gonitwie codzienność (mamy bardzo gorące lato) wiecznie brakuje czasu na internetowe aktualizacje, za co ogromnie przepraszam! Ale pierwszeństwo ma "inwentarz żywy", do tego dzwoniący bez przerwy telefon nie pozwala o sobie zapomnieć. Niemniej W KOŃCU i Bezimienny Królewicz doczekał się swojej aktualizacji!
Przede wszystkim nasz królewicz doczekał się imienia, a brzmi ono Orson! Okazał się łagodnym olbrzymem. To dziecko, które dosłownie chciałoby wejść na człowieka. Żeby tylko być bliżej. W stadzie również nie potrafi się odnaleźć, bo nigdy nie miał do czynienia z końmi...
U nas powoli uczy się wszystkiego. Również musieliśmy nauczyć go... jedzenia. Nawet nie chcę myśleć, czym wcześniej był karmiony...
Słodko-gorzkie to wiadomości. Jeszcze więcej goryczy dodaje fakt, że nie uzbieraliśmy nawet na worek paszy dla Orsona, nie mówiąc o transporcie, kastracji, odrobaczaniu i tak dalej. Dlatego pozwólcie, że spróbuję raz jeszcze poruszyć Wasze serca! Dajmy nowe życie Orsonowi!
Aga ze SzkapoStada
Robicie cuda...! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!! Jednak proszę Was o nieustawanie w walce o tego żałosnego konika... Końskie dziecko, dla którego widok słońca czy możliwość wzięcia oddechu świeżym powietrzem jest czymś ekskluzywnym... Końskie dziecko, które... potyka się o własne nogi, bo NIE POTRAFI CHODZIĆ. Bo całe dzieciństwo spędził przywiązany krótkim sznurkiem do ściany. I tę ścianę tylko oglądał. 500 dni życia i wpatrywania się w obdarty mur...
MUSIMY TO ZAKOŃCZYĆ. ON NIE MOŻE UMRZEĆ, NIE ZAZNAJĄC ZWYKŁEGO KOŃSKIEGO ŻYCIA!!! Dajmy mu wybieg... Zdrową paszę... Promienie słońca, wiatr rozwiewający grzywę i deszcz, który spłuka wspomnienie złych dni. Każdy koń na to zasługuje... On też...
Proszę, nie zapominajcie o tym dziecku, które świat skazał na umieranie za życia, żeby potem bez wyrzutów sumienia można było wymienić jego cierpienie na pieniądze...
Byliśmy u handlarza...
Królewicz okazał się bardzo pokornym źrebakiem. Kocha ludzi i szuka kontaktu, chociaż człowiek wcale go dobrze nie potraktował...
Dowiedziałam się o nim, kiedy płaciłam zaliczkę za Bajkę. Zobaczyłam paszport leżący w samochodzie handlarza... Jakaś siła kierowała mój wzrok w tamtym kierunku. Chociaż wiedziałam, że nie mogę. Muszę się skupić na chorej Bajce. Zahipnotyzowana patrzyłam na niewielką książeczkę...
Jeszcze dziecko... ale wybrakowane. "Coś" stało mu się z nogami. Właściciel nawet nie próbował go diagnozować i leczyć - zdecydował się pozbyć się problemu, dopóki jeszcze jest coś wart.
Nasze ostatnie zbiórki są bez szczęśliwego zakończenia, dlatego pomimo bólu serca, chciałam pozwolić mu odejść...
Jednak poprosiliście, żeby dać temu dziecku szansę! Spróbujmy więc... błagam... dajmy mu imię i życie!
Aga i szkapoStado
Na kwotę zbiórki składa się wykup, transport, kastracja, diagnostyka i leczenie Bezimiennego Królewicza, ale także zapas paszy na pierwsze tygodnie, żebyśmy nie musieli się tym martwić, kiedy będziemy walczyć o jego zdrowie. Najważniejsze poza wykupem jest jednak zbudowanie wiaty, na którą nie udało nam się uzbierać podczas ratowania Kropki - jeśli chcemy powiększać stado, musimy mieć ku temu infrastrukturę!
Ładuję...