Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
TO KONIEC... Nie mamy wyjścia. Grozi nam zamknięcie fundacji. Bo nie umiemy przeliczyć cierpienia na złotówki...
Tegoroczny sezon okazał się bardzo ciężki. Mnóstwo kotek w ciążach, chore maluchy, koty po wypadkach, koty w stanie bezpośredniego zagrożenia życia....
Nasi wolontariusze byli pod telefonem 24/7, a przecież trzeba jeszcze było znaleźć czas na pracę zarobkową.
Jak wiecie lub nie, za pracę w fundacji nikt nam nie płaci. Jest to wolontariat, który zajmuje nam każdą wolną chwilę.
Nie narzekamy, robimy to, bo wciąż mamy nadzieję, że z czasem uda nam się zmniejszyć skalę bezdomności kotów w Gdańsku. Bo każde spojrzenie w umęczone oczy zwierzaka, który właśnie zaznał ulgi - wynagradza to!
Jednak - proza życia dopada i nas... Nie dostajemy od miasta żadnych dotacji. Utrzymujemy się wyłącznie z Waszych darowizn, sporo dopłacamy też z własnych pieniędzy. Załamujemy się jednak w takich momentach, jak teraz, gdy na naszego maila spływają kolejne faktury, a na koncie mamy 200 zł... Na ten moment mamy pod opieką 220 kotów. Jesteśmy zmuszeni odmawiać większości zgłoszeń. Większości...no właśnie.
Są niestety zgłoszenia, którym nie możemy odmówić. Kot z urwaną łapą, zagłodzone maluszki bez matki, kotka z wielkim guzem, kociak z wrzodem zamiast oka.
Nie możemy pozwolić, żeby konały na ulicach.
Tym sposobem wiszą nad nami faktury: na 14 tysięcy zł z lecznicy Ulga, na 21 tysięcy z lecznicy na Potokowej i kilka faktur z TKW. Przyszło rozliczenie za prąd w kociarni na 7 tysięcy złotych (za ostatnie pół roku)... Do tego samo utrzymanie kociarni to koszt około 12 tysięcy miesięcznie. Karma i żwirek dla domów tymczasowych to 15-20 tysięcy miesięcznie.
Nie mamy już pomysłów, jak zdobyć fundusze na to wszystko. Nie możemy spać po nocach, zastanawiając się, czy będziemy w stanie zapewnić opiekę naszym kotom.
Nasza przyszłość zależy tylko od Was - ludzi, którym tak, jak nam nie jest obojętny los gdańskich kotów. Bez Waszej pomocy nie mamy przyszłości - będziemy musieli zakończyć działalność...
Ładuję...