Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kufelek czuje się całkiem dobrze. Coraz lepiej je i widocznie nabiera sił. Ma już nawet "zaklepany" domek, do którego trafi po rekonwalescencji! Prawda, że warto pomagać? Dziękujemy z całego serduszka za ogromne wsparcie jakiego nam udzieliliście. Jesteście kochani <3
Przedstawiam się Wam, jako Kufel — kocurek niczyj, taki działkowy przybłęda, dokarmiany przez dobrą duszę — p. Janeczkę. Co ja bym zrobił bez tej mojej Janeczki? Pewnie w bólu i cierpieniu odszedł gdzieś pod krzakiem. Bo kto jak nie ona by się zorientował, że coś ze mną jest nie tak?
A jest bardzo źle, choć na pierwszy rzut oka to tylko od 3 dni nie chciałem nic jeść i dużo piłem. To zaniepokoiło p. Janeczkę, dlatego poszukała dla mnie pomocy i znalazła ją w Fundacji Przytul Kota, która przyjęła mnie na leczenie, jako kotka wolnożyjącego. I to był chyba ostatni dzwonek, bo jak się okazało jestem bardzo kiepski.
Na początku zrobiono mi badania krwi i podłączno kroplówki, bo do jedzenia się nie garnąłem. Po kilki dniach było ze mną gorzej niż lepiej i zacząłem się dusić. Tylko dzięki szybkiej reakcji Pani doktor i wolontariuszki zostałem przewieziony na sygnale na USG, które wykazało, że w klatce piersiowej zbierają mi się ogromne ilości płynów. Szybka decyzja lekarzy, narkoza i zciagnięto mi ponad pół litra krwi z ropą! Jak ja to przeżyłem to nie wiem, dobrze, że byłem śpiący.
Zastanawiacie się pewnie skąd ten płyn we mnie się wziął? Lekarz mówi, że na klatce piersiowej mam dwie stare, zarośnięte rany, w które do ośrodka organizmu wdał się stan zapalny i stąd ta ilość w moich płucach, która zaczęła uciskać na mój oddech i zacząłem się dusić. Niestety, ale mój stan po tym zabiegu się nie poprawił. Zostałem podłączony pod tlen, dostaję batalie leków, kroplówki, bo nadal nie mogę nic przełknąć i miałem zrobione kolejne USG a także RTG. Na USG wyszło, że znów płyn się zbiera, więc znów narkoza i zciąganie płynów, czyli krwi i ropy. A na dodatek wyszło, że mam śrut w tylnej łapce, czyli ktoś do mnie strzelał.
Jestem straszliwie osłabiony, ale walczę i chce żyć! Lekarze mówią, że rokowania są ostrożne, a płyn może się zbierać nadal w klatce, więc albo założą mi jakiś „kranik” do odciągania tego płynu albo czeka mnie operacja i czyszczenie całej klatki piersiowej. Wszystko zależy od tego, czy mój organizm będzie miał siłę do walki i jak będzie reagował na leki, aby zwalczyć stan zapalny.
Proszę Was z całego serca trzymajcie za mnie kciuki i wspierajcie mnie jak możecie, bo sam w tej walce nie dam rady! Muszę mieć nadzieję, że warto walczyć i, że poza p. Janeczką komuś zależy abym żył i wrócił do zdrowia <3
A jak możecie to wesprzyjcie proszę finansowo moje leczenie, bo zapewne fundacja będzie musiał zapłacić nie mało za te wszystkie leki, badania i zabiegi i to pewnie będzie dużo.
Dziękuję,
Kufel
Ładuję...