Ratowanie kociego życia, czyli nasza codzienność

Czy można przejść obojętnie obok takich obrazków?

Skala nieszczęścia w tym roku jest już nie do ogarnięcia. Kilka telefonów dziennie z błaganiem o pomoc, a przecież my też, jak większość fundacji, mamy swoje ograniczenia. Ale czy można takie koty zostawić na ulicy bez pomocy? 

Było ich 6. Dojechało 4. Co stało się z dwoma, nie wie nikt. Kocięta zostały chwilowo ulokować w kocim szpitalu, bo nie mamy miejsca w naszych domach.

Wszystkie wymagają pełnej diagnostyki i leczenia. Na razie wiemy, że mają koci katar i mnóstwo wrzodów w pysiach. O pchłach, wrzodach, świerzbowcu już nawet nie wspominamy, bo to norma u takich kociąt.

Długo czekały na pomoc, ale w końcu ją dostały. Czy uda się uratować oczka i całkowicie je wyleczyć? Będziemy walczyć, jak zawsze. Kocięta na razie muszą zostać pod opieką lekarzy. To ogromne koszty, ale nie mamy wyjścia. Czy pomożecie nam jak zawsze?