Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lando wrócił już do swojej karmicielki, nie pokazywał się przez kilka dni, co bardzo ją zmartwiło, ale po 3 dniach wrócił, bez jednej nogi radzi sobie świetnie :)
Dzikie koty nikogo nie obchodzą. Zazwyczaj nie są ładne, nie są młode (a nawet jeśli, ich wygląd daleko odbiega od słodkiego młodziaka), nie są miłe i urocze. Są dzikie.
Czasem mają karmicieli, którzy starają pomóc się im na tyle, na ile to możliwe. Zazwyczaj trzymają się z dala od ludzi, żeby uniknąć problemów. No bo wiadomo jacy są ludzie. I jest Lando. Dziki kocur, który w schroniskowej klatce atakował kraty, gdy tylko człowiek zbliżył się do jego kennela. Lando, który syczy, macha pazurami, prycha, byle tylko dać mu spokój. Lando, który kiedyś złamał sobie łapkę, a nikt mu nie pomógł. Więc Lando zrobił to, co dzikie koty zazwyczaj robią w takich sytuacjach - cierpiał i liczył, że kiedyś cierpienie się skończy.
Znalazł się wreszcie człowiek, który zauważył, że z kocurem jest coś nie tak. Zgłosił to do schroniska i w ten sposób Lando znalazł się u nas.
Leczenie i diagnoza dzikiego kota to nie lada wyzwanie. Pracownicy schroniska dość często mają kontakt z dzikimi kotami, ale Lando... Lando bije wszystkie inne koty na głowę. Szybko okazało się, że łapka kocura jest nie do uratowania. Stare złamanie, zaniedbane i źle zarośnięte. Schroniskowe weterynarki stanęły przed dylematem: amputacja czy eutanazja. Eutanazja wydawała się okrutna. Poza jedną łapką, z kocurem nic złego się nie działo. Amputacja... Ryzykowna, ale dawała jakąś nadzieję. Może się dobrze zagoi, może kocurek będzie sobie radził na wolności przy wsparciu karmicieli... Więc zdecydowaliśmy się na amputację i modliliśmy się, żeby to się udało.
I można powiedzieć, że się udało. Rana się zagoiła, Lando nadal prycha, syczy i wymachuje pazurami. Wkrótce kocur wróci do swoich karmicieli, a my będziemy trzymać kciuki, żeby żył sobie jak najdłużej i jak najspokojniej. Wiemy, że ta zbiórka może nie chwytać za serce. Nie ma happy endu w rodzaju własny dom, własna rodzina.
Jest po prostu dziki kocur, jakich wiele. Ale chcieliśmy dać szansę temu walecznemu kocurowi. Wycierpiał już wiele, dajmy mu szanse na jeszcze trochę dobrych chwil, wolnych od bólu.
Ładuję...