Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie można wyobrazić sobie lepszego, bardziej szczęśliwego zakończenia takiej historii, jaka spotkała Harrego.
Nasz owczarek dawno temu został adoptowany ze schroniska. Jego zadaniem było pilnowanie posesji. Miał budę i podwórko. Drugi pies mieszkał w domu, ale Harry nie. Pewnego dnia wyszedł za bramę. Nie wiemy dlaczego, pobiegł przed siebie. Biegł wzdłuż bardzo ruchliwej trasy. Kiedy opiekunowie zorientowali się, że Harrego nie ma na podwórku - minęła doba, a pies był już prawie 100 km od domu!
Ponieważ Harry biegł wzdłuż ruchliwej trasy, stało się to, co nieuniknione - potrącił go samochód. Połamany owczarek wpadł do rowu i tak spędził kolejną dobę. Gdyby przy psie nie zatrzymała się przypadkowa osoba - Harry by umarł.
W szpitalu, dzięki chipowi zarejestrowanemu na schronisko, udało się zlokalizować opiekuna Harrego. Nie chciał leczyć psa. Zaproponował eutanazję. Lecznica zwróciła się do nas z prośbą pomoc, zostało podpisane zrzeczenie i... Rozpoczęła się długa walka o uratowanie łapy Harrego. Amputacja łapy byłaby dla dużego i ciężkiego psa bardzo niewskazana, oczywiście Harry mógłby żyć na trzech łapach, ale przecież lepiej na czterech! Harry przez 8 miesięcy mieszkał w klinice weterynaryjnej. Miał najlepszą opiekę pod słońcem. Pani doktor zrobiła absolutnie wszystko, aby uratować jego łapę.
Razem z łapą przybył Harremu dom. Dom z dwójką cudownych osób i kotem. Ludźmi, którzy na początku musieli nosić Harrego po schodach aby jego jeszcze bardzo delikatna łapka nie uległa uszkodzeniu, ludźmi, którzy wzięli tego psiaka do siebie na dobre i złe. Harry zystkał ludzi, kota i prawdziwy, ciepły, bezpieczny dom!
To wszystko mogło się stać tylko i wyłącznie dzięki ludziom o wielkich sercach, którzy nam ufają i wspierają naszą codzienną walkę o poprawę losu zwierzaków, które same sobie pomóc nie mogą!
Aktualizacja 19 maja 2014
Walka o łapę Harrego trwa! Są już pierwsze sukcesy i póki co ryzyko amputacji łapy bardzo zmalało, ale…
Lekarz, który prowadzi Harrego tak opisuje jego stan: „Przez ostatni miesiąc Harry śmiało obciąża złamaną kończynę - nawet podczas oddawania moczu od dłuższego czasu w pełni jej używa stojąc na niej całym ciężarem ciała bez widocznego dyskomfortu. Od ponad 2 tygodni codziennie ma stosowane pole magnetyczne (przyspieszające gojenie). Stelaż zewnętrzny trzyma się mocno i bez wysięków.
Po kolejnym miesiącu wykonano kontrolne zdjęcie rtg kończyny - tym razem udało się bez znieczulenia - wcześniej bez uspokojenia farmakologicznego manipulowanie Harrym :) i jego kończyną aby uzyskać prawidłową projekcję było niemożliwe.
Choć nie jest jeszcze idealnie - wciąż brak jest zrostu w linii złamania kości piszczelowej i nie jest pewne czy ulegnie ona zrośnięciu (ze względu na wcześniejsze problemy dotyczące rodzaju urazu, długotrwałego zakażanie bakteryjnego w miejscu złamania - co poskutkowało zaburzeniem krążenia i w konsekwencji zwolnieniem procesów naprawczych). To na pierwszy rzut oka widać progres. Kość strzałkowa jest w pełni zrośnięta i zaczyna pełnić funkcje kości piszczelowej - podporową. Widoczna jest przebudowa linii złamania kości piszczelowej i jej obraz jest lekko zatarty.
I tym razem zdjęcia Harrego, jak co miesiąc konsultowano dodatkowo z wybitnym specjalistą w dziedzinie ortopedii dr A.M. Janickim, który daje duże szanse powodzenia na osiągnięcie zrostu bez kolejnych zabiegów i tak jak wszyscy inni lekarze również każe cierpliwie czekać”.
Bardzo prosimy o dalsze wspieranie Harutka – bez Was nie poradzimy sobie z doprowadzeniem leczenia do końca!"
Harry uległ ciężkiemu wypadkowi. Jego tylna lewa łapa została dosłownie zgruchotana w wypadku samochodowym. A najgorsze jest to, że pomoc późno nadeszła i doszło do zakażenia kości. Teraz łapa się nie zrasta. Jednak wspólnie z lekarzem robimy wszystko aby nie trzeba było łapki amputować bo to bardzo by utrudniło życie Harrego. A Harry jest młody (ma dopiero 6 lat) i niezwykle energiczny... Część kosztów leczenia udało sie pokryć, ale aby pomóc psu potrzebujemy jeszcze przynajmniej 3000 złotych. Bardzo prosimy! Pomóżcie nam uratowac łapkę Harrego!
--------------------------------------------------
Aktualizacja 30 marca 2014
Niestety po ponad 12 tygodniach kość piszczelowa Harrego nadal jest pęknięta. Zrosła się jedynie kość strzałkowa, ale to nie rozwiązuje problemu.
Czyli walka trwa dalej. przed Harrym jeszcze minimum dwa miesiące intensywnego leczenia i... pobytu w klinice. Kolejne RTG - za miesiąc.
Dlaczego tak bardzo walczymy o łapę Harrego?
- ponieważ, pomimo tak poważnego złamania - pies cały czas się nią posługuje. Na spacerach normalnie się nią podpiera, lekko tylko utykając. Łapa zachowała czucie na całej swojej długości.
- brak łapy bardzo by utrudnił życie tak energicznego psa jak Harry! Który biega, skacze i cieszy się życiem każdego dnia!
Przeczytaj historię Harrego:
Harry jest sześcioletnim psem, który już wiele w swoim życiu przeszedł naprawdę wiele. Jako młody pies został adoptowany ze Schroniska na Paluchu w Warszawie. Zamieszkał w domu niedaleko Mińska Mazowieckiego. Był psem kochanym, który jednak miał swoje obowiązki. Do zadań Harrego należało pilnowanie domu i podwórza.
Harry był psem kochanym i kochał swoich opiekunów. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak był tez psem młodym, żywym i ciekawskim... Prawdopodobnie to ciekawość świata i zapachów dochodzących zza ogrodzenia popchnęła Harrego do tego by skorzystać z uchylonej furtki i wybrać się na samotny spacer. Nie wiadomo ile czasu upłynęło zanim domownicy zorientowali się, że psa nie ma na podwórku. Kiedy to do nich dotarło, owczarka nigdzie w okolicy już nie było... Tuż przed świętami Harry wybrał się na wycieczkę. Zabłądził? A może naprzód gnał go jakiś frapujący zapach. Dokąd chciał dotrzeć? Czy miał jakiś psi plan w swojej pięknej, owczarkowej głowie
Wybrał najgorszą możliwą trasę. Biegł drogą ekspresową prowadzącą z Białegostoku do Warszawy. Przebył trasę ponad 100 km od miejsca swojego zamieszkania!
Biegł drogą ruchliwą, niebezpieczną i słabo oświetloną. I stało się to, co stać się musiało... Jakieś auto potrąciło Harrego. Prawdopodobnie pies zahaczył się o samochód, który wlókł go jeszcze kawałek po asfalcie. Czy kierowca wysiadł? Czy sprawdził co z Harrym? Czy to on wrzucił psa do rowu, czy może ciężko ranny pies sam tam się wczołgał? Jak bardzo Harry cierpiał, jak bał się, jak tęsknił za domem? Co w takiej chwili dzieje się w głowie psa? Grudzień 2013, tuż przed świętami nie był może najzimniejszy, ale był mokry, wietrzny i deszczowy. Ranne zwierzę leżało w błocie, a znikąd nie było ratunku...
Nad psem pochyliła się przejeżdżająca tamtędy Dominika. Nie była obojętna na cierpienie psa. Zawiozła go do najbliższej kliniki weterynaryjnej w Mińsku Mazowieckim. Jednak obrażenia Harrego były zbyt duże i już następnego dnia musiał być przewieziony do specjalistycznej Kliniki Weterynaryjnej VETS na ul. Książęcej w Warszawie.
Harry miał wielką ranę szarpaną na prawym boku, w okolicy której doszło już do martwicy. Aby ranę zszyć, trzeba było usunąć dużą część martwej tkanki. Parafrazując słowa lekarza: "Harremu wycięto kawał ciała”.
Ale i tak najgorszy był stan lewej tylnej łapy Harrego: wieloodłamowe i otwarte złamanie poprzeczne kości podudzia. Na dodatek Harry był zupełnie realny zagrożeniem wystąpienia sepsy. A wtedy to byłby już koniec.
Rana na boku ładnie się zabliźniła. Zagrożenie sepsą minęło... Jednak łapa, choć kości połączono śrubami i wzmocniono specjalnym stelażem nie chciała się zrastać... i nie zrasta się do dziś. Odpowiedzialne są za to bakterie beztlenowe, które zakaziły kości Harrego. Odporne na leczenie antybiotykowe. Harry ma doskonałą opiekę w szpitalu. O jego łapę walczymy z całych sił, ponieważ jako duży i silny pies bez łapy będzie miał znacznie gorszy komfort życia. Nawet teraz, choć łapa boli i Harry stara się ją odciążyć, to i tak od czasu do czasu się na niej podpiera.
Niestety widmo amputacji jest duże. Wciąż nie wiadomo czy to nie skończy się operacją i odjęciem tej łapy. Ale dopóki lekarz wierzy, że warto próbować, póty i my walczymy!
Smutne w tym wszystkim jest to, że Harry znowu nie ma domu. Jego dotychczasowi opiekunowie musieli zrzec się praw do Harrego. Na razie Harry jest gwiazdą i pupilkiem kliniki Vets.
Jest psem niesamowitym! Pięknym! Dostojnym! BARDZO ŁAGODNYM!!! Towarzyskim! Jest pieszczochem i łasuchem. Rozgadany, cierpliwy i łagodny. Prosimy o pomoc dla Harrego!
Ładuję...