Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani Darczyńcy!
Dziękujemy za Wasze wsparcie! Udało się zebrać 6 127,69 zł. Te środki finansowe umożliwiły nam opłacenie faktury za leczenie i pobyt Łatka w lecznicy (4318 zł faktura w opisie zbiórki). Resztę pieniędzy przeznaczyliśmy na zabezpieczenie psa, transport do Anielina z Zielonej Góry + 500 zł. kosztów badania i niestety ostatecznie eutanazji Łatka w Anielinie...
Łatek nie żyje. Został 30.06. 2021 r poddany eutanazji. Kontynuowanie tej męki psa nie miało już sensu ani humanitarnego uzasadnienia. Wyniki badań wskazały na całkowitą niewydolność nerek i wątroby oraz ogólnoustrojowe zakażenie organizmu. Pomoc dla Łatka nadeszła zbyt późno. Stary psiak przeżył operację, ale nie był już w stanie walczyć o życie po operacji. Łapa była w stanie rozkładu, za długo czekano.
Właściciel mógł otrzymać wsparcie, mógł ratować wcześniej swojego psa. Historia Łatka mogłaby mieć inne zakończenie, gdyby tylko właściciel został odpowiednio pokierowany przez świadków do jakiejkolwiek organizacji pomocowej... Tyle cierpienia, którego można było uniknąć.
Oby nigdy wiecej.
Dziękujemy Wam, że razem z nami walczycie o to, by takie historie nie miały miejsca.
Dołączamy fakturę za pobyt Łatka w lecznicy i operację.
Koszt to niecałe 4tysiące złowytch. Pozostałą kwotę wykorzystaliśmy na transport psiaka do " Bernardyn Fundacja Zwierząt Skrzywdzonych" w Anielinie, oraz inne niezbęde dla niego rzeczy. Bardzo dziękujemy wszystkiem darczyńcą.
Łatek nie żyje. Został 30.06. 2021 r poddany eutanazji. Kontynuowanie tej męki psa nie miało już sensu ani humanitarnego uzasadnienia. Wyniki pobranego wczoraj moczu i krwi wskazały na całkowitą niewydolność nerek i wątroby oraz ogólnoustrojowe zakażenie organizmu. Pomoc dla Łatka nadeszła zbyt późno. Stary psiak przeżył operację, ale nie był już w stanie walczyć o życie po operacji. Łapa była w stanie rozkładu, za długo czekano. Dziękujemy Ewa Jarosławska i Fundacji Bernardyn za jak zwykle profesjonalną holistyczną opiekę nad Łatkiem i wykorzystanie wszystkich możliwości by go ratować i by z czystym sumieniem i wyczuciem powiedzieć dość kiedy dalej się nie da. Wisieliśmy cały czas na telefonie ciesząc się z każdego cienia szansy na poprawę. Wczoraj po podaniu witamin , pasty rekonwalescencyjnej i kroplówki zaróżowiły się dziąsła. Było USG, które nie wskazywało na przerzuty. Mocne serce. Była nadzieja do dziś rana kiedy nadeszły wyniki. Dziękujemy Lecznica dla Zwierząt Barbara Hanusz za przeprowadzenie fachowej i bardzo trudnej operacji, która miała być dla Łatka szansą na życie i kilkudniową opiekę nad psiakiem w lecznicowym szpitalu. Nie dziękujemy Gabinetowi Weterynaryjnemu Vetamica w Świebodzinie i lekarzowi Andrzejowi Podrazie, który przez 3 miesiące od lutego do kwietnia przyjmował Łatka z właścicielem w gabinecie i nie zrobił nic aby temu psu pomóc znaleźć fachową pomoc wiedząc, że właściciel - osoba bezdomna i bez pieniędzy sama takiej pomocy może nie znaleźć. Ograniczał się jedynie do zmiany opatrunków na coraz bardziej gnijącej łapie i wypuszczał oboje z gabinetu z czystym sumieniem. Dziś przeprowadziliśmy z panem doktorem rozmowę. Twierdził, że nie szukał pomocy bo przecież cyt. "pies miał właściciela", sam zaś amputacji przeprowadzić nie potrafił. Z resztą właściciel i tak nie miał by czym zapłacić. Pan doktor próbował nas przekonać, że nie wiedział o istnieniu organizacji pomocowych. Panie doktorze : od pana z racji zawodu oczekuje się większej niż przeciętny człowiek świadomości, empatii i etyki. Żadna z tych cech nie zadziałała w pana przypadku. Właściciel uważał, że psa ta gnijąca noga nie boli bo się nie skarży, więc zwlekał, ale Pan ??? Nie ruszało pana sumienie ?? Szkoda tylko psinki, która cierpiała niepotrzebnie tyle miesięcy. Stanęliśmy na głowie aby go ratować ale nie było szans jak się okazuje. Chce nam się wyć z bezsilności i żalu i nie ukrywamy jesteśmy wściekli na tych, którzy mogli pomóc w porę, ale tego nie zrobili. Żegnaj Łatuś , przepraszamy, że się nie udało, ale już nic nie boli....
Dziękujemy darczyńcom za wszystkie dotychczasowe wpłaty. Za kilka dni otrzymamy fakturę za leczenie i hospitalizację Łatka., którą będziemy musieli opłacić. Wiemy, że kwota nie będzie mała, był jeszcze transport do Anielina z Zielonej Góry + 500 zł. kosztów badania i eutanazi w Anielinie. Fakturę oczywiście pokażemy. Nienawidzimy takich pośmiertnych faktur, ale tu nie ma sentymentów. Trzeba zapłacić. Zbiórkę zamkniemy po otrzymaniu faktury z zielonogórskiej lecznicy. Jeśli coś zostanie przekażemy na inne nasze biedy, których nie brakuje, jeśli oczywiście nie macie nic przeciwko temu. Zgłoszenia mamy codziennie więc podobna bieda wymagająca kosztownego leczenia pojawi się lada moment. W każdym razie nie nie zmarnuje się ani złotówka.
Widzieliście kiedyś coś takiego? My też nie. Co więcej - nie widzieli takie czegoś nawet lekarze weterynarii w lecznicy dr Barbary Hanusz w Zielonej Górze, gdzie przywieźliśmy Łatka po odebraniu go od właściciela. Właściciel sam zwrócił się do nas o pomoc. Jest osobą bezdomną!
Rok temu pan jakimś cudem zdobył pieniądze na wycięcie guza na tylnej, lewej łapie Łatka. Ale po zabiegu puściły szwy, zaczęła lecieć ropa i potem już właściciel leczył i opatrywał psa wg własnego gustu. Oto efekty, które dziś zobaczyliśmy. Kilka dni temu pan znów pojechał do weterynarza, opis wizyty i stanu psa poniżej. Diagnoza? Łapa się rozpada, mięso rozkłada, cuchnie i nadaje się jedynie do amputacji.
Wyniki krwi fatalne. Zęby tragedia. Do tego całkowicie niewidomy. Ponoć ma 10 lat. Nie jesteście sobie w stanie wyobrazić smrodu, jaki opanował gabinet po zdjęciu opatrunku. A nas całkowicie obezwładniła pokora i cierpliwość, z jaką Łatek znosi niewyobrażalny ból. Kolejna lekcja. Uczmy się od nich. Łatek został w lecznicy. Na czwartek planowana jest operacja.
Jak zwykle prosimy Was o pomoc i wpłaty. Ostatnie przypadki: Misiu, Szagi, Wafel, wydrenowały nam budżet, dalej już tak nie pociągniemy bez Waszej pomocy. A jak wiecie, nigdy nie odmawiamy pomocy potrzebującym zwierzętom i zawsze jesteśmy tam, gdzie nikt inny reagować nie chce.
Ładuję...