Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim darczyńcom!
Dzięki Wam mogliśmy opłacić leczenie kotów z ulicy. <3
To nie będzie miła i estetyczna zbiórka. To nie będą miłe dla oka zdjęcia. Tak wygląda życie bezdomnych kotów w naszym mieście.
Mamy pod bezpośrednią opieką suwalskiego TOZu w zależności od miesiąca od 100 do 150 kotów, to oznacza koty w kociarniach i domach tymczasowych. Jednak oprócz tej działalności zajmujemy się też kotami na innych frontach: odłapujemy do kastracji, dbamy o kocie oazy, robimy drewniane i styropianowe budki. A także opłacamy leczenie bezdomnych kotów. Miejscy opiekunowie kotów, dokarmiacze, nie mają do kogo się zgłosić po pomoc. Miasto daje jedynie byle jaką karmę w okresie zimowym (bo latem w Suwałkach koty żywią się energią słoneczną). Miejscy opiekunowie kotów, to w większości niezbyt zamożne kobiety w średnim i starszym wieku. Nie opłacą same leczenia, choć krwawi im serce na widok chorych kotów koło domu. My nie odmawiamy leczenia nigdy, choć z pustego ciężko dzielić się dalej. Oto jedna doba zgłoszeń jedynie do kociarni Dla Dobra Kota - KoTOZ 2:
- kotka wolno bytująca z Korczaka, w koszmarnym stanie, pozwoliła złapać się chwytakiem, nie walczyła... Zwisający brzuch do ziemi pomimo skrajnego wychudzenia, bardzo złe wyniki wątrobowe i oczy... Nie wiadomo czy uda się ją wyleczyć, przebywa w gabinecie weterynaryjnym.
- kocur z Ogrodowej, przywieziony przez opiekunki stada. Prawdopodobnie pękł ropień, aż odsłonił kość, ma nałożony opatrunek, przed nim długie leczenie, rokowania są ostrożne. (Edit 15.09.21: Niestety w nocy nastąpiła zapaść i kot już tylko się męczył. Pani doktor pomogła mu odejść bez bólu).
- kociak z kocim katarem i niedożywieniem, znaleziony w Krzywym.
- dwa koty z Wigierskiej, przywiezione na leczenie przez opiekunkę stada. W stadzie rozhulał się kalciwirus i osłabił koty. Na szczęście tutaj zostało to w porę zauważone i szybko wdrożono leczenie.
Te koty obecnie przebywają w trzech gabinetach weterynaryjnych.
***
To tylko mały wycinek z naszej codzienności. Musimy uzbierać dodatkowe fundusze na takie koty. Nie jesteśmy w stanie przyjąć każdego kota ze zgłoszenia. Niektóre z nich po leczeniu wrócą w miejsca bytowania. Niektóre trafią do kociarni, choć ten rok to istny armagedon i zajęty mamy każdy kąt. Niektórym pomoc przyszła za późno...
Za każdego kota musimy zapłacić. I pomimo że nasze panie doktor z sympatią liczą nam po kosztach, przyjmują nas o nieludzkich porach i często przez nas zabierają pracę do domu - to nadal nie są małe sumy.
Jednak jak odmówić pomocy kotu, który nie ma szans na pomoc od kogokolwiek innego? Zbyt zdziczałe, by ktoś wziął je do kociarni lub domu. Zbyt chore, by przechodzień się nad nimi pochylił. Zbyt zwykłe, by ich dramat poruszył serca...
Ładuję...