Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kilka informacji o Guciu:
Rana po amputacji ogona goi się bardzo ładnie. Nadal codziennie jeździmy na kontrole, część leków dostaje w zastrzykach w gabinecie, część w domu w syropach i tabletkach. Od piątku bez cewnika, nie załatwia się jeszcze sam, ale jest lepiej niż myślałyśmy, bo wystarczy wymalować cewkę. Gorzej z kałem, co prawda coś oddaje, jednak jeszcze dużo mu zalega.
Trzymajcie proszę kciuki za kociaka
Od prawie dwóch tygodni jeżdżę z Guciem do gabinetu. W poniedziałek miał robione badania i ściągnięty cewnik i kołnierz, w którym bardzo źle się czuje. Niestety tylko napędem dzień, bo już we wtorek miał operację i amputowano mu ogon. Niestety złamanie jest nieoperacyjne i nie do złożenia, amputowany ma ogon „standardowo” a nie głęboko. Niestety, ponieważ w związku z tym istnieje duże ryzyko, że problem z oddawaniem moczu i kału samodzielnie może pozostać. Na razie od wtorku ma ponownie założony cewnik a kał zalega mu w jelitach pomimo podawanych leków. Jeśli utrzyma się to do jutra będzie musiał mieć ponownie lewatywę pod narkozą.
Nadal jest nadzieja. Gucio znosi to bardzo dzielnie. Dopóki jest szansa go wyleczyć walczymy. Nie leczymy go jednak dla samego leczenia, jeśli lekarze stwierdzą, że nie ma szansy na poprawę a Gucio będzie to źle znosił nie będziemy go męczyć bezsensownie - widmo eutanazji wisi nad nim jak zmora.
Trzymajcie proszę kciuki za Gucia, to naprawdę bardzo przyjazny i kochany kociak. W domu tymczasowym, w którym otaczają go opieką zadomowił się praktycznie od pierwszego dnia, nie jest nerwowy (tylko jak czasami musi być zamknięty w klatce, której niecierpi ). W gabinecie przy zabiegach trochę na nas warczy i burczy, ale mnie to raczej nie dziwi. Ma niesamowitą chęć do życia.
Gucio i ja jesteśmy wdzięczni za każdą złotówkę
Ponad tydzień temu, 6 marca dostaliśmy informację o kociaku ze złamanym ogonem i ropniem na napletku. Następnego dnia zawieźliśmy go do gabinetu weterynaryjnego. Napletek silnie rozlizany, ropno-surowiczy wysięk sięgający aż mosznę. Po oczyszczeniu i sprawdzeniu drożności napletka zadecydowano o kastracji.
Kot następnego dnia wrócił do domu tymczasowego. Niestety zgłaszano, że ciągle posikuje, ma biegunkę i nie robi do kuwety. W piątek pojechałyśmy do lekarza, na USG - powiększony pęcherz moczowy z licznymi złogami podejrzenie kryształów w moczu. Dostał leki i pojechał do nowego domu tymczasowego, gdzie będzie miał lepszą opiekę. Po weekendzie kontrola. Z DT dostałam informację, że nie czuje jak oddaje stolec, czasami załatwia się przez sen albo chodzi - wychodzi mu kał i dopiero idzie do kuwety, nadal posikuje, co bardzo nas zaniepokoiło.
W związku ze zgłaszanymi objawami - podejrzenie urazu rdzenia, zrobiono USG oraz RTG. W obrazie USG pęcherz moczowy silnie przeładowany, wypełniony aechogenną treścią, z minimalną ilością osadu, w obrazie RTG: koprostaza, złamanie w obrębie kości krzyżowej/na granicy kości krzyżowej i I kręgu ogonowego. Zalecono: cewnikowanie i ponowne "wypracowanie" pęcherza - małe szanse, ale nie niemożliwe, lewatywę oraz amputacja ogona. Pani doktor poinformowała mnie, że mimo zabiegu pełne funkcje kontroli mikcji i defekacji mogą nie wrócić i być może kot dożywotnio będzie potrzebował pomocy - wymasowywania pęcherza moczowego, opróżniania prostnicy. Postanowiliśmy o niego zawalczyć. Dlatego następnego dnia wykonano cewnikowanie. Przez dwa kolejne dni kontrole w gabinecie. Pęcherz ładnie się obkurczył, trochę ma katar i rzęzi, walczy z kołnierzem i denerwuje się na cewnik, ale ogólnie jest dobrze. Po weekendzie, w poniedziałek zdejmujemy mu cewnik a we wtorek zaplanowana jest amputacja ogona.
Do tej pory leczenie Gucia kosztowało nas prawie 1000 zł. A jesteśmy może w połowie drogi. Dlatego też nasza prośba o wsparcie leczenia Gucia. Przez te kilka dni dał się poznać jako domowy, przytulaśny kot, z niezwykłą cierpliwością znoszący całe to leczenie, chociaż czasami tą cierpliwość tracił w gabinecie :) Proszę, pomóżcie nam…
Ładuję...