Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzikuskia została wyleczona, ale niestety nie udało się dla niej znaleźć nowego domu.
Wróciła do swojego środowiska, gdzie żyje cały czas.
Dziękujemy za pomoc w opłaceniu jej leczenia.
... No patrz Pani, jak ja wyglądam teraz. Żyje sobie kot spokojnie, ostrożnie, nikomu nie włazi pod nogi bo to się zazwyczaj źle kończy (oj, boli taki kopniak w żebra, boli)… Nie miałam łatwego życia, to fakt, ale to nie ja wybrałam sobie życie na ulicy, prawda? Choć powiem Pani, jak tak patrzę sobie czasem na te koty, które zerkają na mnie z parapetów, na to ich lśniące futro, ten spokój w spojrzeniu – każdego by zazdrość brała, nie?
One się nie muszą martwić o to, czy znajdzie się jakiś zadaszony kąt, gdzie można przycupnąć i przymknąć oko, nie muszą zastanawiać się, czy może dziś uda się znaleźć coś do jedzenia… Słyszałam, że one po prostu dostają jeść zawsze, kiedy są głodne! Niesłychane!
A nie, to nie przez zazdrość mam taki skrzywiony pyszczek, nie. To było tak, że szukałam akurat czegoś na ząb i nagle się zrobił taki chaos dookoła, jacyś ludzie, straszny hałas… Spanikowałam, pobiegłam i poczułam, jakby mnie coś bardzo mocno uderzyło w pyszczek. Czy bolało? Oj, proszę Pani, potwornie. Ta pani, co mnie przywiozła, mówi, że mam złamaną szczękę. I założyli mi jakieś druty i mówię – patrz Pani, jak teraz wyglądam.
Choć z drugiej strony, wie Pani, to ja nie narzekam. Bo szczęka boli, ale też poznaję nowe rzeczy. Na przykład spokojny sen – to takie dziwne, że mogę spać, ile chcę i jest cicho, spokojnie i nie muszę się bać, że coś mnie zaraz zaatakuje. I drapanie za uchem. Tyle przeżyłam mrozu i deszczu, i chłodu, i dopiero teraz odkrywam coś takiego, że dotyk człowieka jest… Miły. Albo – miseczka. A w miseczce mam wodę do picia i to jest zawsze świeża woda! A tu mam jedzonko. Prawdziwe jedzonko, tylko dla mnie, jak u tych elegancików, co na mnie patrzyły przez okna.
Myśli pani, że ja też tak mogę mieszkać za oknem? Mogę mieć człowieka, który będzie mi dawał jedzonko i wodę… I może czasem podrapie za uszkiem, ale nie za często, oczywiście, nie chcę się przecież narzucać, taki człowiek musi być bardzo zajęty, ale może znalazłby dla mnie kącik, żebym mogła sobie spać bezpiecznie i patrzeć przez okno i myśleć, że nie muszę już wracać na te zimne ulice? Bo powiem Pani, że nie wiem, jak sobie poradzę znowu sama…
Zbieramy pieniądze na tę kotkę – chcemy opłacić jej diagnostykę, pobyt w szpitalu i rehabilitację. Pomóż nam, być może uda nam się sprawić, by błysk szczęścia zalśnił w tych wyjątkowo smutnych oczach...
Ładuję...