Stareńka Lejdi walczy, by żyć i cały czas się nie poddaje...

Lejdi in Black została samiutka po śmierci właścicielki. Ma 17 lat i od dawna nikt nie zajmował się nią tak, jak powinien. Dobra dusza postanowiła poszukać dla niej pomocy i tak koteczka trafiła do nas. 

Można ją podnieść jednym paluszkiem. Waży 2 kg. Jej drobniutkie ciałko było pokryte niezliczoną ilością pcheł i ich odchodów, twardą czarną skorupą. Wyssały z niej wszystko, co mogły. 

Malutka na razie odpoczywa, nadrabia kilkanaście lat zaniedbań, odrobaczamy ją powoli. Przeszła też pierwsze badania. Na szczęście testy na choroby wirusowe wyszły negatywnie. Nerki i wątroba działają dobrze. Dzięki temu możemy zrobić porządek z jej ząbkami, które są w strasznym stanie. 

Mimo diametralnej zmiany warunków bytowych i stresującej sytuacji Lejdi jest niesamowicie pogodnym, cudnym kotem. Ładnie je, kuwetkuje, lgnie do człowieka i zjednała sobie wszystkie opiekunki :-).

Zebrane dla Lejdi pieniądze pozwolą nam opłacić wszystkie badania, zabieg na ząbki, USG, leczenie i zakup dobrej jakościowo karmy. Jeśli zechcecie wesprzeć ten cel, będziemy wdzięczni. Wierzymy, że przed Lejdi jest jeszcze przynajmniej kilka lat życia w dużym komforcie i że niebawem znajdzie się ktoś, kto tego cudaka pokocha.