Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Uratowana przez Was kilka dni temu Lejdi jest już u nas i czuje się dobrze. Dołączenie jej do stada odbyło się spokojnie, teraz chodzi sobie po pastwisku z innymi końmi j skubie trawkę.
U Lejdi była również pani weterynarz. Według wstępnej oceny wszystko z nią jest w porządku. Jest trochę zbyt chuda ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni 😉
Dziękuję Wam z całego serca za to, co dla niej zrobiliście. Dzięki Wam jest bezpieczna i będzie miała dobra życie. Myślę również, że Lejdi jest tak piękną i miłą klaczą, że szybko znajdzie dom adopcyjny.
Drodzy Państwo, bardzo Wam dziękuję za Waszą dzisiejszą pomoc w zebraniu pieniędzy na drugą ratę za Lejdi. Jestem Wam ogromnie wdzięczny. Naprawdę bałem się, że nie damy rady… Ale teraz handlarz już dostał pieniądze więc na najbliższe parę dni Lejdi jest bezpieczna. Termin ostatniej raty mamy na kolejny poniedziałek.
Wpłaciliście w sumie nawet więcej niż było potrzebne na dziś, na drugą ratę. Jutro rano przeliczę wszystkie wpłaty i dam znać, ile nam brakuje. Ale teraz jestem już dobrej myśli
Jeszcze raz dziękuję za Wasze wielkie serca i za to, że zwierzęta zawsze mogą na Was liczyć.
Drodzy Państwo, w piątek wpłaciłem zaliczkę za Lejdi i w ten sposób kupiłem jej kilka dodatkowych dni. Dziś handlarz chce dostać kolejne 2000 zł. Byłem bardzo dobrej myśli, ale przez weekend nie udało mi się zebrać prawie nic. To wszystko chyba przez powroty z majówki.
Handlarz nie przedłuży tego terminu. Nawet nie mam o czym marzyć. Zostały nam ostatnie godziny. Wydaje się, że Lejdi nie ma szans, ale będę o nią walczył do końca.
Drodzy Państwo, bardzo Wam dziękuję za pomoc dla Lejdi. Mamy już całą zaliczkę a do poniedziałku muszę wpłacić ratę 2000 złotych. Proszę o dalsze wsparcie, bo czasu zostało mało.
Było już ciemno, kiedy podjechałem pod wysoką, zamkniętą na głucho bramę handlarza. Już z daleka widziałem, że na podwórku palą się światła i coś się dzieje. Ogarnęło mnie złe przeczucie. Nie wiedziałem co zastanę wewnątrz, ale byłem przekonany, że to nie będzie nic dobrego. Nie myliłem się.
Na podwórku stał ładny, nowoczesny, nieduży koniowóz. Z niego przed chwilą wyprowadzono gniadą klacz, która teraz niepewnie rozglądała się dookoła. Przywiozła ją para w średnim wieku, wyglądająca na ludzi dobrze sytuowanych i zadowolonych z życia. Wiem, że czasem najlepiej się nie odzywać, ale nie wytrzymałem.
– Dlaczego sprzedajecie państwo tego konia waśnie tutaj? Przecież konie jadą stąd prosto do rzeźni. Nie wiecie tego? – zapytałem, mając jeszcze odrobinę nadziei, że to jest jakaś pomyłka.
Mężczyzna odwrócił wzrok i chrząknął nerwowo, ale nic nie powiedział. Wyręczyła go małżonka.
– Czy pan wie, jak trudno jest teraz sprzedać starego konia? Daliśmy ogłoszenia, to nawet nikt nie zadzwonił. Wie pan ile kosztuje pensjonat dla konia?! My trzy konie mamy w pensjonacie. A na niej nawet jeździć się już nie da. No to wie pan, sprzedajemy tam, gdzie chcą kupić. Ja tam nie wnikam co ktoś dalej zrobi z koniem. To już jego sprawa, nie nasza.
– Piętnaście lat u nas żyła i zawsze miała dobrze – dodał mężczyzna, jakby się usprawiedliwiając.
Chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnowałem. To nie miało sensu. Wolałem zająć się koniem. Lejdi ufnie wzięła ode mnie kawałek marchewki i pozwoliła się pogłaskać.
Para wsiadała już do samochodu, ale kobieta w ostatniej chwili jakby sobie o czymś przypomniała. Podeszła do Lejdi. Pomyślałem, że chce się pożegnać albo może zmieniła zdanie i postanowiła ją zabrać. Ale ona tylko zdjęła Lejdi elegancki skórzany kantar a handlarz założył jej własny, rzeźnicki. Potem pożegnała się uprzejmie z handlarzem, wsiadła do samochodu i odjechali. Lejdi głośno zarżała gdy odjeżdżali, ale ani mężczyzna, ani kobieta nie obejrzeli się za siebie.
Lejdi jest smukłą, elegancką klaczą. W czasach młodości na pewno zwracała uwagę swoją urodą. Ale teraz jest po prostu staruszką. Ludzie o nią dbali, gdy było to dla nich wygodne. Gdy stała się bezużyteczna, zamiast zapewnić jej w podziękowaniu spokojną, bezpieczną starość, po prostu zdecydowali, że lepiej jeśli zniknie. Stary koń, tak jak stary człowiek, często przeszkadza. Więc im szybciej umrze, tym lepiej, taniej i wygodniej. Nigdy się z tym nie pogodzę, ale wiem, że nie zmienię świata. Jedyne co mogę, to spróbować zmienić los Lejdi. Lecz sam nie jestem w stanie tego zrobić i potrzebuję Waszej pomocy.
Lejdi jeszcze raz zarżała nawołująco, ale ponieważ jest grzecznym, dobrze wychowanym koniem, pozwoliła handlarzowi bez protestu poprowadzić się w stronę ciemnej niskiej obory. Pewnie tak samo, ufnie, grzecznie i bez protestu, wsiądzie do rzeźnickiego samochodu, a potem pójdzie na śmierć.
Transport do rzeźni umówiony jest na piątek. Handlarz mówi, że odwoła go tylko jeśli dziś do wieczora dam mu przynajmniej 900 zł zaliczki. To bardzo dużo, ale jeśli pomożecie, jest szansa.
Drodzy Państwo, pomóżcie proszę uratować staruszkę Lejdi. Dajmy jej to, na co zasługuje – spokojną i bezpieczną starość w otoczeniu innych koni i pod opieką ludzi, którzy będą ją kochać taką jaka jest – starą, chudą i nieużyteczną. Spróbujmy ją ocalić!
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierzat.pl
Ładuję...