Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Leo pokornie prosi i przeprasza, że narobił nam kosztów, a wcale nie chciał...
Niedawno pisałyśmy, że Leo miał zabieg usunięcia zębów i prosiłyśmy Was o pomoc w opłaceniu kosztów. Leoś uzbierał całą kwotę i miało już tylko żyć zdrowo i szczęśliwie wolny od bólu, ale zaraz po tym się posypał, może w wyniku narkozy.
Przestał jeść, więc tydzień temu zabrałyśmy go na badania krwi, które wykazały niewydolność nerek i zapalenie trzustki. Miał zalecone dużo kroplówek, ale w Pu-Chatce walczył z nami jak lew i nie pozwalał sobie podpiąć kroplówki, która musi być podawana przez długi czas dwa razy dziennie. Więc uznałyśmy że pomimo braku pieniędzy najlepiej zawieźć go do lecznicy w Rzeszowie, gdzie zostanie podłączony całodobowo do pompy infuzyjnej i będzie to na pewno bardziej skuteczne. Tam po kilku dniach wyniki mimo leków pogorszyły się dwukrotnie, ale na szczęście potem poprawiły się. Zaczął jeść i teraz musi jeść karmę z niską zawartością fosforu i dużo pić. Dziś Pani Andżelika przywiozła Leosia z Rzeszowa do Mielca i bardzo jej za to dziękujemy.
Koszt leczenia i pobytu Leo w lecznicy to 1239 zł plus badania robione w Mielcu oraz kolejne badania kontrolne za 10 dni. Leo jest nosicielem wirusa nabytego niedoboru immunologicznego (FIV), więc wszelkie choroby są dla niego bardzo niebezpieczne. Mamy nadzieję, że wszystko się unormuje i może nawet znajdzie dom?
Bardzo Was prosimy, wręcz błagamy o pomoc w zapłaceniu tych kosztów, które choć są spore, to pozwoliły nam postawić Leosia na łapki. Reaktywowałyśmy jego zbiórkę - można mu tu wpłacić datek na leczenie.
Bardzo Wam dziękujemy że pomagacie temu biedakowi, który żyje w izolacji i bardzo potrzebuje ludzkiego (i kociego) towarzystwa
Dlatego błagamy też o dom, w którym będzie mógł swobodnie żyć.
Jeśli ktoś chciałby podarować mu karmę nerkową to będziemy bardzo wdzięczne
❤️ Przekaż nam 1,5% podatku na ratowanie kotów: KRS 0000882077
Leo był kotem wolno żyjącym, a gdy się rozchorował, zgłosiła go nam Pani, która go dokarmiała. Wyleczyłyśmy go, ale okazało się, że jest nosicielem wirusa FIV i nie mógł po leczeniu wrócić na ulicę. Leo wiele miesięcy przebywał w klatce, więc wydzieliłyśmy dla niego malutki pokoik, w którym ma osiatkowane okno z parapetem i tam może patrzeć na świat. Klatka była dla niego katorgą, a teraz ma dostęp do okna i choć tyle możemy mu dać, ale marzymy, aby Leo znalazł dom. Bo w tym odosobnieniu smutno mu bardzo – skarży się, płacze gdy tylko usłyszy czyjś głos.
W ubiegłym tygodniu Leo musiał mieć usunięte wszystkie zęby trzonowe, bo sprawiały mu ból. Zostały mu siekacze i kły, ale prawdopodobnie kiedyś i te zęby będą do usunięcia.
Bardzo Was prosimy o pomoc w opłaceniu kosztów tego zabiegu i leków. Błagamy też o wybawienie Leo z tej izolacji - o dom, w którym będzie mógł swobodnie żyć.
Kot FIV+ może mieszkać z innymi kotami jeśli nie dochodzi między nimi do pogryzienia (zarażenie następuje przez wprowadzenie wirusa do krwi) albo może być jedynym kotem w domu (niewychodzącym).
W warunkach domowych na pewno łatwiej jest obserwować swoje koty i przebywacie z nimi w dzień i w nocy. U nas nie możemy wprowadzić Leo do pokoju, w którym jest już 20 kotów, bo może dojść do konfliktu, pogryzienia i zarażenia.
Ładuję...