Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Leczenie i rehabilitacja Leoni trwały bardzo długo.
Kiedy już koteczka doszła do siebie i miała szansę na adopcję, zaczęło się dziać coś niedobrego.
Okazało się, że Leonia jest nosicielem groźnej dla kotów białaczki, która niestety ją pokonała :(
Chociaż Leoni się nie udało, bardzo dziękujemy za okazane wsparcie. Przynajmniej nie cierpiała...
Kochani często prosimy Was o pomoc, ale tym razem sytuacja jest mega trudna i bardzo wyjątkowa. Leonia przyjechała do Fundacji w poniedziałek, z samego rana. Została potrącona przez samochód. Nikt z kierowców nie udzielił jej pomocy, nikt się nawet nie zatrzymał. Cudem podpełzła pod dom jednej z naszych znajomych. Oczywiście nikt z sąsiadów do kotki się nie przyznał, choć widać, że to zupełnie domowa, dosyć zadbana koteczka.
Jeśli jednak faktycznie żadna rodzina z okolicznych domów nie jest jej właścicielem to skąd się tam wzięła? Czy przez nieodpowiedzialność człowieka kolejny raz musi cierpieć zwierzę? Kicia od razu została ulokowana w szpitaliku, gdzie wykonano jest specjalistyczne badania i zdjęcia RTG. Diagnoza, którą usłyszeliśmy powaliła nas z nóg. Kotka ma złamanie miednicy, zwichnięcie stawu krzyżowo-biodrowego (strona prawa), zwichnięcie stawu biodrowego (strona prawa), złamanie kości udowej na wysokości miednicy. Niestety, nie oddaje sama moczu i kału. Ma kompletny brak czucia w okolicy odbytu. Ogonek został prawie wyrwany z jej ciałka, nie ma w nim czucia – trzeba go amputować.
Wygląda na to, że nerwy odpowiedzialne za pracę zwieraczy pęcherza moczowego i odbytu są całkowicie porażone. Stan jest o tyle poważny, że koteczka również samodzielnie nie je (choć wczoraj po raz pierwszy od wypadku zainteresowała się jedzeniem). Mimo stanu, w jakim się znalazła, kicia jest super grzeczna. Gdy poczuje głaskanie, nadstawia główkę i zaczyna przesłodko mruczeć. Cudownie wypycha języczek – wygląda to przesłodko. Cierpliwa, dzielnie znosi ból i wszystkie zabiegi.
Wczoraj lekarze postawili nas przed bardzo trudną decyzją. Musieliśmy zdecydować, czy mają koteczkę operować, czy skrócić jej cierpienie i poddać eutanazji. I nie chodziło tu o złamania, bo te na pewno uda się poskładać. Chodziło tu o funkcjonowanie pęcherza i wypróżnianie się.
Niestety, istnieje duża obawa, że koteczka nigdy już nie będzie samodzielnie oddawać moczu i do końca życia trzeba jej będzie w tym pomagać. Wokół odbytu zaczynają się robić ranki, które trzeba odpowiednio pielęgnować – dodatkowo koteczce trzeba pomagać w wypróżnianiu i w toalecie. W fundacji nie mamy nikogo, kto potrafiłby zapewnić kotu opiekę paliatywną. Decyzja była naprawdę trudna. Ale popatrzcie na nią. Czy takiego kota można uśpić? Zatem zapadła decyzja, że próbujemy kicię ratować. Może zdarzy się cud, a jeśli nie, to może zajmie się kicią jakieś specjalistyczne hospicjum dla kotów.
Lekarze po konsultacjach uznali, że muszą podzielić zabieg na 2 etapy, bo nie uda się wszystkiego zrobić za jednym zamachem. Jednorazowa operacja przy tylu złamaniach byłaby zbyt dużym obciążeniem dla kotki. na dodatek trzeba ją jeszcze dosyć szybko wysterylizować bo okazało się że kotka była w ciąży (płody są martwe). Koszt samych zabiegów to minimum 800zł. Do tego dojdzie rehabilitacja, bez której kotka nie będzie miała żadnej szansy na powrót do sprawności. I na pewno nie skończy się na 10, ani pewnie nawet 50 zabiegach. Dokładając koszty leków i pobytu w szpitalu uzbiera się zawrotna suma. Z racji tego, że kotka ma wyrwany ogonek razem z sznurem nerwów, w porozumieniu z lekarzami postanowiliśmy, że skorzystamy z opcji podania kotce komórek macierzystych. To dla niej jedyna szansa, żeby choć częściowo odzyskała czucie. Koszt takiego zabiegu to ok. 2000zł.
Wierzymy, że jak zwykle nie zostawicie nas samych z problemem. Sytuacja jest bardzo trudna, bo fundacja już zalega z płatnościami za wcześniejsze zabiegi i leczenie innych kotów. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie. Zróbcie to dla NIEJ – dla wspaniałej i mądrej koteczki. Ona już odwdzięcza się za pomoc swoim mruczeniem. Mamy nadzieję, że uda się jej wrócić choć trochę do sprawności. Zrobimy wszystko żeby tak było. Dziękujemy w imieniu Leonii.
Ładuję...