Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przyjechała do nas straszna bura kotka. Z ulicy zabrali ją dobrzy ludzie. Mówili, że nie mogli jej tak zostawić. Zabrali do weterynarza, udzielili pierwszej pomocy, ale mogli jej zatrzymać. I tak buraska trafiła do Ostoi.
Zwykła bura kotka, milutka, pchająca się na ręce i mrucząca na każdym kroku. Niestety jest stan, był bardzo poważny. Już na pierwszej wizycie stwierdzono szereg dolegliwości. Leyla, bo takie dostała imię, miała poważny uraz neurologiczny, ropną wydzielinę z nozdrzy, śluzowo-ropną wydzielinę z obu oczu, w oku prawym owrzodzenie rogówki oraz stan zapalny spojówek. Obie źrenice były mocno poszerzone, niereagujące na światło, kotka poruszała się po gabinecie w kółko, czasem w padała na przedmioty.
Leyla przyjechała z gigantyczną infekcją górnych dróg oddechowych, wychudzona i odwodniona. Biedna, stara, niechciana. Po co komu stary chory kot?
Przypuszczamy, że ktoś się jej pozbył ze względu na schorzenia, bo nie była dzikim kotem, ale lgnącym do człowieka zwierzakiem.
Zaczęliśmy intensywne leczenie, już widzieliśmy światełko w tunelu. Nawet zaczęła sama jeść, czuła się lepiej. Dlatego też umówiliśmy Leyle na tomografię, żeby do końca zdiagnozować jej stan i... niestety nie zdążyła pojechać na to badanie. Kotka nagle dostała ataku padaczkowego, zaczęła rzucać się po klatce i trząść. Robiliśmy wszystko, co było możliwe, żeby ratować Leylę, ale niestety się nie udało. Nasze serca pękły na milion kawałków. Czasem niestety nie da się nic zrobić.
Jak zwykle prócz bólu po odejściu podopiecznego zostały nam faktury do płacenia. Błagamy! Jeśli ktoś mógłby dorzucić, choć złotóweczkę będziemy bardzo wdzięczni. Pomóż nam pomagać!
Ładuję...