Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ciężarna klacz Łezka jest już u mnie. Miała przyjechać w weekend, ale niestety nie udało mi się zorganizować transportu. Ale już jest!
Łezka dopiero co przyjechała, więc jest jeszcze niespokojna i trochę zestresowana. Ale widzę, że to będzie przemiła klacz, która prawdopodobnie szybko znajdzie dom adopcyjny. Szczególnie że jest nie tylko miła, ale też bardzo oryginalnie umaszczona, jak indiańskie mustangi 🙂
Dziękuję Wam za to, że uratowaliście Łezkę i jej małego źrebaczka, który jeszcze się nie urodził.
Jednak dziś musimy spłacić Łezkę. Z samego rana zadzwoniłem do handlarza z tą informacją, chcę, żeby już była bezpieczna w weekend. Pierwotnie byłem z nim dogadany na trzecią, ostatnią ratę w poniedziałek. Ale wczoraj przed czasem udało się uratować Kudłatkę, a dziś rano sprawdziłem, że brakuje 1300 złotych dla Łezki. Nie chcę ryzykować, że coś się stanie tej ciężarnej klaczy, może się uda jeszcze w weekend ją przywieźć do naszej fundacji. Zobaczymy. Teraz musimy zebrać pieniądze, 1300 złotych to duża kwota, pewnie będę musiał dzwonić dziś po prośbie. Ale najważniejsze jest życie Łezki i jej nienarodzonego dziecka. Kolejny raz proszę Was o wsparcie.
Marek Sotek
W brudnej, pozbawionej okien i pokrytej gęstymi pajęczynami komórce ciężarna Łezka czeka na śmierć.
Łezka patrzy na mnie łagodnymi, smutnymi oczami. Pozwala się głaskać, a w końcu opiera o mnie swój ciężki łeb. Wtula się tak, jakby szukała pocieszenia, jakby chciała wypłakać cały swój smutek i żal. Nie buntuje się. Chyba myśli, że skoro właściciel tu ją przywiózł i zamknął w tej ciasnej i ciemnej komórce, to widocznie tak ma być.
Dziś wieczorem muszę przelać handlarzowi kolejną ratę. Bardzo Was proszę o wsparcie dla Łezki!
Marek Sotek
Widać, że Łezce nie jest pisana śmierć w rzeźni. Wczoraj udało się zebrać pieniądze brakujące do zaliczki, za co w jej imieniu z całego serca dziękuję. Kolejną ratę w wysokości 2500 złotych muszę wpłacić jutro wieczorem. Czasu jest niewiele, ale mam nadzieję, ze uda się zebrać pieniądze na czas. Proszę Was o dalszą pomoc dla Łezki.
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, Łezka to kolejna źrebna klacz oddana do rzeźni! Nie rozumiem, co się dzieje. Czy ci ludzie nie mają serca?! handlarz chce do jutra 3000 zł zaliczki i wiem, że może się nie udać. Ostatnio ciężko szły zbiórki nawet na mniejsze kwoty. Ale już się zdarzały cuda, może i tym razem tak się stanie? Jeśli tylko możecie, pomóżcie albo poproście swoich bliskich, niech wpłacą choćby kilka złotych.
Marek Sotek
W brudnej, pozbawionej okien i pokrytej gęstymi pajęczynami komórce ciężarna Łezka czeka na śmierć.
Handlarz z trudem otwiera zardzewiałe, skrzypiące drzwi i wchodzimy do środka. Razem z Łezką ledwie się tu mieścimy. Łezka jest piękną klaczą. Gniada z białymi łatkami, grzywa w pasemka… Jest też w ciąży. Więc dlaczego znalazła się tu, u handlarza koni rzeźnych, a jutro ma być zawieziona do ubojni i zabita? To proste, handlarz mi wszystko wytłumaczył. Chodzi oczywiście o pieniądze.
Zgodnie z nowym unijnym prawem każdy, kto ma konia musi zarejestrować w urzędzie stado. Nawet to tylko jeden koń, tak jak to było z Łezką. Właściciel Łezki, starszy gospodarz, na internecie się nie zna, do urzędu w mieście jechać nie chciał… Za dużo kłopotu dla jednego konia, z którego i tak nie ma pożytku. Więc postanowił pozbyć się problemu, zanim zasądzą mu grzywnę albo odbiorą klacz. Sprzedał Łezkę tam, gdzie można to zrobić szybko, bez zbędnych pytań i formalności. Czyli tu, do handlarza koni rzeźnych.
Łezka patrzy na mnie łagodnymi, smutnymi oczami. Pozwala się głaskać, a w końcu opiera o mnie swój ciężki łeb. Wtula się tak, jakby szukała pocieszenia, jakby chciała wypłakać cały swój smutek i żal. Nie buntuje się. Chyba myśli, że skoro właściciel tu ją przywiózł i zamknął w tej ciasnej i ciemnej komórce, to widocznie tak ma być.
Czy tak samo pomyśli, kiedy wprowadzą ją do rzeźnickiej ciężarówki, a potem wyprowadzą z niej w ubojni? I kiedy razem z innymi końmi poprowadzą prosto w miejsce, gdzie jest już tylko rzeźnik i jego ostry nóż? Myślę, że tak. Łezka zna swoje miejsce. Łezka wygląda jakby płakała, a i ja czuję wielką, bolesną gulę w gardle. Ale chłopaki nie płaczą.
Handlarz stawia warunki niemal niemożliwe do spełnienia. W środę z samego rana jest umówiony transport do rzeźni. Odwoła go tylko wtedy, jeśli do wtorku wieczora wpłacę mu 3000 zł zaliczki. Wiem, że może się nie udać. Ale nie chcę poddawać się już teraz.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...