Koszmar w pseudohodowli psów. 50 psów umiera z głodu. Potrzebna pomoc!

Zbiórka zakończona
Wsparło 1 657 osób
98 590,34 zł (89,62%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 30 Maja 2022

Zakończenie: 30 Lipca 2022

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Trwa interwencja odbioru prawie 50 zagłodzonych psów. Trzymane są zamknięte w domu, garażu i kojcach. Żyją bez wody i jedzenia. Potrzebna jest pomoc w opiece i domy tymczasowe.

Las Winiarski gm. Busko Zdrój. Od ponad roku na jednej z posesji trwa dramat psów. Jest ich prawie 50. Nawet sama właścicielka nie wie dokładnie ile ich ma.

Od roku, co kilka miesięcy na teren działki wzywane są państwowe służby w tym inspekcja weterynaryjna. I „niby wszystko jest ok.” Nikt nie stawia kobiecie zarzutów.

A jest za co, bo zagłodzone psy trzymane są przez właścicielkę w zamknięciu. Powoduje to ich ból i cierpienie. I choć tematem interesują się ogólnopolskie media - nikt nie jest w stanie nic zrobić. To znaczy zadziałać skutecznie.

Sprawa trafia do „Pogotowia dla Zwierząt” i „Fundacji Pańska Łaska”. To dwie ogólnopolskie organizacje ds. ochrony zwierząt, które zajmują się od lat odbiorami zwierząt za znęcanie się nad nimi. Są skuteczne. 

Na posesję mieszkanki wsi docierają inspektorzy ds. ochrony zwierząt. Staje się tak, mimo iż kobieta nie wpuszcza obcych na swój teren. 

Konieczna jest asysta policji. Funkcjonariusze tylko zabezpieczają działania, sami nie prowadzą czynności przeszukania. Interwencje prowadzą organizacje.

Inspektorzy wchodzą na prywatny teren pod pretekstem zakupu psa. W Internecie są oferty właścicielki - psy z pseudohodowli sprzedaje po 1300 zł jako maltańczyki i pinczery. Oczywiście bez metryk i rodowodów. Ten fortel udaje się. Oto jeden z psów, cały w odchodach "sprzedawany" przez Wandę N. za 1300 zł. 

Na posesji biega kilkanaście wychudzonych psów. Do jedzenia mają liście… z kapusty. Rzuca je im właścicielka. Zapasu karmy dla 50 psów - brak. Większość psów jest pozamykanych. Strach na to patrzeć, jak cierpią. Od wielu miesięcy są pozostawione bez pomocy. 

Ujadanie psów dochodzi z domu. Tam zwierzęta żyją w najgorszych warunkach. Po prawie godzinie blokowania drzwi przez właścicielkę - udaje się wejść do środka. Psy są wszędzie... Ubrudzone w kale i moczu żyją w okropnych warunkach. Zdziczałe i agresywne pochowane są na półkach, pozamykane w kuchni czy piwnicy. Wszystkie są zagłodzone.

Na miejscu oprócz policji jest lekarz weterynarii oraz zoopsycholog zwierząt. Trwają oględziny każdego z psów. Łącznie jest ich prawie 50.

Są różnej maści, wieku i wielkości. Wszyscy wiedzą, iż trzeba je zabrać z tego „piekła na ziemi”, tylko pytanie gdzie ulokować aż tyle zwierząt?

To dlatego w Polsce tak trudno z ochroną zwierząt. Wszyscy chcą ratować pieski, ale w rzeczywistości nie ma dla nich miejsca albo środków, by im pomóc. Tu na fotografii poniżej trwa ratowanie zagłodzonego psa z garażu. 

Gdy trwa interwencja - organizacje szukają płatnych miejsc, hoteli dla psów, szpitali i klinik weterynaryjnych. Miejsca się znalazły. Im trzeba pomóc i zabrać je z tego "piekła". Tylko z czego za to wszystko zapłacić?

Na władze Buska Zdrój wolontariusze nie mają co liczyć. Urzędnicy odmówili właśnie przyjęcia psów do lokalnego schroniska. Dlaczego? Bo też trzeba zapłacić, bo postępowanie trwa. Wymówek zawsze jest wiele by nie pomóc. Z odebranymi psami nie ma co zrobić. 

Tymczasem w piwnicy domu ujawniono psa z odgryzioną przez inne zwierzęta nogą. Nikt z nim nie był u lekarza weterynarii. Nikt mu nie pomógł. Zamknięty czekał na śmierć z głodu. Jest bardzo wychudzony. 

Zwierzę to jest nie tylko zagłodzone, ale i bardzo chore. Ma świerzbowca w uszach, zmiany na pysku, kończynach. Widoczne żebra, zapadnięte z głodu boki i wystające guzy biodrowe. To wszystko świadczy o silnym niedożywieniu co najmniej od kilku miesięcy. 

Nie lepiej jest w garażu. Za metalowymi drzwiami dzieją się kolejne dramaty zwierząt: zagłodzone psy w typie labradora. Jest tam ich kilka.

Żyją bez wody i we własnych odchodach. Je też trzeba uratować. Kolejne suki rodzące szczeniaki siedzą w boksach zewnętrznych na końcu posesji. Świadkowie podają że jest tam kolejnych 8 szkieletów.

- Kto nam pomoże? - pytają wolontariusze.

Dlatego powstał pomysł, aby szybko założyć zbiórkę na ratowanie tych psów. Tylko tak można im pomóc "na już", by opłacić koszty akcji ratunkowej. Gdy jest na miejscu organizacja, która może skutecznie przeprowadzić odbiór psów - ludzie dobrej woli nie raz udowodnili, iż są w stanie pomóc i wesprzeć podobne działania. Dlatego proszą o pomoc w zbiórce.

Po kilku godzinach interwencji lekarz weterynarii i zoopsycholog decydują: do odbioru interwencyjnego „na już” są na pewno 42 psy. Pozostałe 7 czy 8 to stado, które też trzeba zabrać z tej posesji. Czy się uda?

Potrzebna jest natychmiastowa Państwa pomoc. Nawet najmniejsze wsparcie ma wielką siłę. Trzeba zorganizować transport dla tych psów i kliniki weterynaryjne, aby rozpocząć ich leczenie. Kwota do zebrania jest spora, ale psów do udzielenia pomocy jest prawie 50. Tak dużej interwencji z zagłodzonymi psami jeszcze w tym roku nie było. Stąd ważne jest szybkie wsparcie. 

Pomogli

Ładuję...

Organizator
2 aktualne zbiórki
44 zakończone zbiórki
Wsparło 1 657 osób
98 590,34 zł (89,62%)
Adopcje