Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
To, co widzicie na zdjęciu głownym, to już jest kot odkarmiony. Tak Linka wyglądała, gdy trafiła pod skrzydła Fundacji KOTangens:
Malutka, chudziutka kotka.... Szkielecik z pięciorgiem dzieci.
Linka urodziła się na wsi i "przytuliła" się do mikro osiedla domków letniskowych. Latem karmiona i kochana, od września do maja musiała sobie radzić sama. Tak przeżyła 5 lat. Rodziła po 3 mioty rocznie, z tego przeżyła jedna jej córka i ta piątka, która trafiła do nas.
To miała być szybka akcja. Piękne dzieci i śliczna, miła mama. Podleczyć, mamę wysterylizować, poszukać domów. Niestety, okazało się, że całą resztę swych sił Linka zużyła na ciążę i odchowanie kociąt. Jak się poczuła bezpieczna, zaczeło się.
Najpierw u kotki wyszło zapelenie płuc i koszmarne zarobaczenie całej szóstki. Koty miały pchły, nicienie i tasiemca. Były tak zarobaczone, że człony tasiemca same wypadały na stół w gabinecie weterynaryjnym.
Już, już wydawało się, że niebezpieczeństwo zarzegnane, gdy nagle Linka przestała jeść, a jej boki zaczęły się niebezpiecznie powiększać. Szybka akcja, operacja mimo wciąż trwającego zapalenia płuc.
Tak wyglądała macica kotki
To nie jest ropomacicze, to były ogromne cysty, które powstały na tle hormonalnym. Niestety, okazało się, że mała ma też guzki na obu listwach mlecznych.
W tym czasie u dwóch maluszków ujawnił się herpeswirus. Tak wyglądało jedno z kociąt
Baliśmy się, że oczka nie da się uratować. Jednak krople i leki zadziałały cuda. Kosztowało to fortunę, jeden z leków kosztuje 580zł :( Ale się udało, czwórka kociąt ma zdrowe oczka. Mała czarna Lola ma lekko uczkodzone oczko, ale widzi na nie.
Linka dochodziła do siebie po operacji, małe zostały zaszczepione. I wtedy kotka zaczęła wypijać ogromne ilości wody. Mała kotka, o wadze 2,8 kg potrafiła w ciągu nocy wypić 1,5l wody! Oczywiście kolejne badania i diagnoza: cukrzyca.
To oczywiście nie wszystko. Jak określili to weterynarze: ciekawy przypadek, który nadawałby się do badania w klinice uniwersyteckiej. Bo Lince znów zaczął rosnąć brzuszek, brzydko, na boki. Badanie usg wykazało liczne cysty na naczyniach krwionośnych. A Linka zaczęła dziwnie kaszleć. Kolejne badanie, tym razem RTG: przesunięta tchawica, cień na płucach, zmienione serce.
Mała, cicha, skromna kotka kosztowała fundację fortunę. Sama diagnostyka, liczne badania usg, trzy razy badania krwi, 3 razy RTG, insulina, glukometr, ciągłe wizyty u weterynarzy...
W stanie, w jakim kotka zakończyła pobyt u nas, nie nadawała się do operacji. Trzeba było ustabilizować cukier, zadbać o serduszko. Linka pojechała do domu, do Niemiec. Jej nowa Pani adoptowała ją w pełni świadomie, wiedząc, że czeka ją jedynie opieka paliatywna nad Linką. A nam do rachunku doszedł koszt paszportu i czipowania.
Dzieci Linki wyrosły na cudowne maluchy, wesołe, rozmruczane rozrabiaki. Dwa kocurki już są w swoim nowym domu:
A tójka maluchów wciąż czeka na swoich ludzi:
Kociaki zostały odrobaczone i zaszczepione, 5 szczepień razy 2, to kolejne 500zł...
Linka w swoim domu:
Operacja, leczenie, liczne badania, ratowanie życia, próba ratowania zdrowia Linki, ratowanie oczu kociaków, szczepienie maluchów - to wszystko kosztowało fortunę. Sukces mamy połowiczny. Linka jest w dobrym domu i mamy wszyscy nadzieję, że choć trochę pożyje w szczęściu i cieple. Dwa kocki mają dom, trójka jeszcze szuka. Ale małe są tak wspaniałe, że na pewno szybko skradną czyjeś seca.
Czy było warto? Mamy nadzieję, że tak jak i my, uznacie, że tak. Że warto było podjąć ten wysiłek i ponieść koszty.
Ładuję...