Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Państwa pomocy mogliśmy uratować Luckiego! Lucky ma już swój wymarzony domek i kochających właścicieli!
Jestem Lucky, mam 3 miesiące i walczę o życie. Miałem mamusię i rodzeństwo, ale pewnego dnia, ludzie, u których się urodziłem, zawieźli mnie do lasu. Jak mnie zostawiali, myślałem, że wrócą, jestem przecież jeszcze malutki i moje miejsce jest razem z mamusią...
Czekałem długo, ale nikt nie wracał. Postanowiłem sam poszukać rodzeństwa i mamy. Szukałem i szukałem, ale ich nigdzie nie było. Płakałem. Długo płakałem, aż zasnąłem. Trzęsłem się z zimna i ze strachu, byłem bardzo głodny i słaby. Resztkami sił postanowiłem szukać dalej, mama przecież płacze za mną. Wyszedłem na drogę poszukać ich tam. Tam było jeszcze straszniej! W jedną i w drugą stronę jechały szybko samochody, prosiłem, żeby się zatrzymali i zabrali mnie do mojej mamy. Nikt mnie słuchał, nikt mnie nie widział. Już myślałem, że zginę... Wtedy zatrzymało się auto...
Wysiadł z niego Pan i zapytał: "Mały, co ty tu robisz sam? Przecież by cię rozjechali!"
Zakleszczony, odwodniony, niedożywiony. Takie maleństwo omal nie zginęło pod kołami pędzących samochodów. Około 3-miesięczny maluch wyszedł w godzinach wieczornych z lasu w Celestynowie. Dziękujemy mieszkańcowi Celestynowa, że jako jedyny zatrzymał auto i nie pozwolił mu zginąć. Maluch dostał na imię Lucky i trafił pod naszą opiekę. Szczeniaczkowi wdrożono leczenie farmakologiczne, pobrano do badań krew.
Niestety w badaniu morfologii wyszła babeszjoza. Wyniki malca są fatalne: spadek hemoglobiny, hematotokrytu, liczba krwinek wynosi...5! Jego krew to po prostu woda!
Aby ratować życie Luckiego, podjęto decyzję o niezwłocznym przetoczeniu krwi. Cudem dosłownie udało się nam zdobyć ostatnią jednostkę z banku krwi! Niecierpliwie czekaliśmy na jej dowóz. W końcu mamy ją! Jest! Jest nadzieja, że malutki będzie żył!
Ciężko nam opisać słowami, jakim trzeba być "człowiekiem", aby zrobić coś takiego małemu szczeniaczkowi. Ten ktoś nie zasługuje na to, aby nazwać go człowiekiem! Dla nas to zwyrodnialec.
Mały walczy, dzielnie walczy. A my będziemy walczyć o niego. Nasze konto świeci pustkami, transfuzja została zrobiona na tzw. kreskę. Koszty leczenia są duże, ale czy życie można mierzyć tymi kosztami? NIE!
Pan Doktor zgodził się poczekać na uregulowanie kosztów leczenia aż uda nam się uzbierać na nie. Kochani, prosimy o pomoc dla niego, prosimy o najmniejsze wpłaty. Pokażmy mu, że nie wszyscy to bestie. Pokażmy mu, że następnym razem jak znajdzie się w lesie, będzie tam na spacerze z kochającymi opiekunami. Walczcie o niego razem z nami!
Ładuję...