Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Spójrzcie, to Luke trzy dni po diagnozie fip i dziś, po zakończeniu leczenia.
Na pierwszym zdjęciu widać, że trzeciego dnia już zaczynał jeść, ale jego brzuszek wypełniał jeszcze płyn, skórę miał żółciutką jak cytryna. A dziś, po trzech miesiącach kuracji? Duży, okrąglutki kocurek. 😊 Żyje. Jeszcze pół roku temu nie miałby żadnych szans, kotki z Fip zawsze, ale to zawsze były usypiane, nigdy nie było szans na ich wyleczenie. Nawet nie wiecie jak bardzo jesteśmy Wam wdzięczni, że opłaciliście kurację Luke’a, nie umiemy Wam nawet powiedzieć ile to dla nas znaczy, bo ile znaczy dla niego sami widzicie – znaczy wszystko, żyje tylko dzięki temu, że miał szasnę na leczenie. Tak bardzo się cieszymy, że mu się udało i ze względu na niego i ze względu na pamięć o tych wszystkich koteczkach, które na przestrzeni lat nie miały z Fip żadnych szans.
Prosimy Was, żebyście nadal mocno trzymali za Luke’a kciuki, teraz zaczyna się 12 tygodniowy okres obserwacji, czasem, u niektórych kotków pojawia się wznowa choroby. Bardzo się tego boimy i bardzo tych Waszych mocnych kciuków potrzebujemy.
Pamiętacie mnie? Mam na imię Luke i dzięki Wam żyję. Zachorowałem na chorobę, która nazywa się Fip. Gdybym zachorował jakieś pół roku temu, to nie miałbym żadnych szans, już by mnie nie było. Dzięki temu, że pojawił się lek, żyję i mam się bardzo dobrze. Bawię się z kotkami, dużo jem i zupełnie nic mi nie dolega. Nie rozumiem też, po co mnie ciocia z wujkiem cały czas kłują w zadek, ale mówią, że tak trzeba, bo ta moja choroba jest bardzo podstępna. Musimy mieć pewność, że sobie poszła na zawsze i że mądrzy ludzie każą całe trzy miesiące robić te okropne zastrzyki. Podobno, jak i tak mam szczęście, bo nie mam żadnych ran po zastrzykach, a u niektórych kotów się takie brzydkie rany robią. Powiem Wam jednak, że bardzo nie lubię tego kłucia i już się nie mogę doczekać kiedy będzie koniec tego całego leczenia.
Ciocia i wujek obiecują, że to już niedługo. Ostatnio kiedy byłem na kontroli w lecznicy dla kotów, spotkało mnie coś bardzo niemiłego… Ciocia opowiadała pani w kolejce o mnie i powiedziała, ile to moje całe leczenie kosztuje. Pani stwierdziła, że się nie opłaca tyle pieniążków wydawać na jednego kota. Przy mnie to powiedziała… Bardzo mi się przykro zrobiło, bo to przecież nie moja wina, że zachorowałem na taką drogą chorobę, ja bym naprawdę wolał tych pieniążków nie potrzebować, być zdrowy i nie dostawać tych okropnych zastrzyków. Ja się poczułem tak, jakbym nic nie był wart, jakby nie miało znaczenia czy jestem, czy mnie nie ma. Tak jak każdy kocham swoje życie, kocham kotki, z którymi mieszkam i nawet ciocie i wujka kocham, mimo że mnie tak męczą tymi zastrzykami i tabletkami. Ciocia odpowiedziała tamtej pani, że życie nie ma ceny i się zawsze ciocie starają robić wszystko, żeby pomóc każdemu kotkowi, który do nich trafia tak, żeby był zdrowy i szczęśliwy. Też tak zawsze myślałem, ale to chyba tak nie do końca jest – moje życie ma cenę. Jeśli nie skończę terapii, może być tak, że znowu zachoruję i może nie udać się mnie wtedy wyleczyć. Jest mi okropnie głupio prosić Was o tak ogromne pieniążki, ja wiem, że to jest bardzo, bardzo dużo, tylko ja naprawdę chcę żyć… Pomożecie mi uzbierać tę ogromną kwotę na zakup lekarstwa dla mnie na trzeci, ostatni miesiąc terapii?
My nadal nie możemy uwierzyć w to, co widzimy, w to, że Luke - kotek, który zachorował na Fip, żyje już ponad dwa miesiące. Ma bardzo dobre wyniki krwi, a w ostatnich badaniach nie znaleziono w jego organizmie koronawirusa, którego mutacją jest Fip. Musimy mu podawać substancję GS, tak długo jak jest zalecane, czyli 12 tygodni. Przerwanie zbyt wcześnie może spowodować, że odrobina schowanego gdzieś w Luke Fip znowu go zaatakuje. Na ile to możliwe musimy się całkowicie pozbyć koronawirusa z jego organizmu.
Zdarzyła się jedna okropna rzecz, która nas naprawdę przeraża. Pierwsze dwa miesiące leczenie Luke były koszmarnie drogie, ale wówczas była dostępna tańsza wersja substancji GS. Wiemy, jak to brzmi, to „tańsza”. Teraz kupując tę samą substancję, zapłacimy za nią 4 razy więcej… Jesteśmy przerażeni. Nie wiemy, czy tańsza wersja pojawi się za dwa, czy za trzy tygodnie, a nie możemy zrobić przerwy w podawaniu ratującej Lukowi życie substancji. A oprócz samego GS musimy kupić małemu preparat wspomagający funkcje wątroby, na szczęście nie ma już anemii, więc bierze jeden suplement mniej. Musimy też opłacić zaawansowane badania krwi Luke, zrobić kolejne badanie PCR w kierunku obecności koronawirusa w jego organizmie oraz wykonać badanie usg.
Kwota jest tak ogromna, że nawet nie wiemy, w jaki sposób błagać Was o pomoc… !
Ładuję...