Lutka, Lutek i Lusia ślicznie proszą o pomoc. Bardzo chcą zacząć nowe życie!

Zbiórka zakończona
Wsparły 32 osoby
1 350 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 7 Września 2021

Zakończenie: 20 Października 2021

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Pamiętacie mnie? Jestem Lutka, dzięki Wam wygrałam walkę z okropnym katarem, jestem już zdrowa i mogę przygotowywać się do szukania domku. Razem ze mną przyjechali do cioć moja siostrzyczka Lusia i nasz braciszek Lutek. Wszyscy troje bardzo chcemy się już przygotować do poszukiwań naszych miejsc na świecie. Urodziliśmy się w miejscu, gdzie ludzie nie zabierają kotków do lekarzy i nie kupują kotom specjalnej karmy. Jedliśmy to co zostało z posiłków albo specjalnie dla nas namaczany w mleku lub wodzie chleb.

Pewnie dlatego wszyscy jak przyjechaliśmy, to mieliśmy takie biegunki, że hej! Lekarze dla kotków już nam pomogli, dostaliśmy od cioć jedzonko dla kotków i teraz możemy już, jak to ciocie mówią, skupić się na takich rzeczach co to je trzeba każdemu kotkowi, zanim domku poszuka zrobić. Coś mówią, że coś pewnie w nas mieszka. Nie bardzo w to wierzę, no bo jak może coś we mnie mieszkać? Ja jestem taka malutka, że nic by się we mnie nie zmieściło. No, ale ciocie swoje… Mówią, że muszą też być pewne, że nic na nas nie mieszka. Ja to się oglądam i za bardzo nie widzę, żeby coś na mnie siedziało. Mamy też mieć badania jakieś i chcą nas znowu kłuć, mówią, że po to, żebyśmy byli zdrowsi.

My to zgadzamy się na wszystko, tylko żebyśmy domki znaleźli, bo tyle się już nasłuchaliśmy tych historii, że w takich domkach kotki mają swoje zabawki i pełne miseczki jedzonka i mogą spać przytulone do ludzi, że się naprawdę naszych domków nie możemy doczekać.

Trójka rodzeństwa – Lutka, Lutek i Lusia przyjechały do nas z terenów wiejskich, od osób, które nie potrafiły sobie poradzić z opieką nad kotkami. Musimy tam udzielić kompleksowej pomocy, również w kastracji dorosłych, dzikich kotków, ale o tym opowiemy Wam za jakiś czas. Maluszki przyjechały zakatarzone, pozaziębiane i wzdęte jak baloniki. Trochę udało się polepszyć stan brzuszków właściwą dietą, ale jesteśmy pewni, że kocięta mają bardzo bogate życie wewnętrzne.

Musimy je kilka razy odrobaczyć, odpchlić, dwukrotnie zaszczepić i przebadać na choroby zakaźne. Jesteśmy w tak koszmarnej sytuacji finansowej, że gdyby nie stan Lutki, w jakim do nas przyjechała, to pewnie byśmy odmówili przyjęcia maluszków, bo zwyczajnie nie mamy za co im pomóc…

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
930 zakończonych zbiórek
Wsparły 32 osoby
1 350 zł (100%)
Adopcje