Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
01.08.2022 - Kasia uratowana. Z całego serca dziękuję za pomoc. Właśnie trwa organizacja transportu Kasi w bezpieczne miejsce. Potem zajmie się nią weterynarz oraz kowal.
Niebawem więcej informacji o Kasi oraz zdjęcia.
Bardzo Wam dziękuję że nie zostawiliście Kasi samej.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540
Dziękuję za pomoc.
Kochani, dziękuję Wam za taki szybki odzew. Pieniądze przekazałam handlarzowi. Teraz załatwiamy transport do mojej stajni.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Kasię, stała przywiązana powrozem do zardzewiałej barierki w handlarskiej oborze.
Malutkie krzywe kopytka topiły się w bagnie odchodów. Wystraszonymi oczkami rozglądała się wokół, szukając pomocy. Nasz wzrok się spotkał. Po moich policzkach popłynęły łzy. Ponoć konie nie umieją płakać, ale ten smutny wzrok błagający o ratunek był gorszy niż łzy.
Historia Kasi jest inna niż większości koni idących na rzeź. Miała kochającego i dbającego o nią gospodarza. Razem sobie szli przez życie. On stary i ona stara. Razem chodzi sobie po sadzie, razem chodzili karmić kury, razem wygrzewali się na słońcu przed chatą. Niestety gospodarz się rozchorował i już nie miał siły zajmować się Kasią. Kasia zaglądała przez okienko do chatki, ale nie widziała tam swojego przyjaciela.
Przyjechała rodzina gospodarza i postanowiła go oddać do domu starców, żeby mieć problem z głowy. A Kasię sprzedać na rzeź. Wchodząc na trap handlarskiego samochodu, Kasia rozglądała się zaskoczonym wzrokiem po podwórku w poszukiwaniu swojego kochanego gospodarza. Ale jego już nie ma. Nie ma i już nie będzie. Jest za to samochód wiozący ją na śmierć.
Już wiedziałam, że muszę walczyć o życie Kasi. Chociaż nie mam na nią pieniędzy. Może wezmę jakąś pożyczkę i zrobię zbiórkę? Ale tym się zajmę później. Teraz muszę uprosić handlarza, żeby poczekał na pieniądze. Bo o cenie nie będzie chciał gadać. Tak już z nimi jest. Płacisz tyle i tyle, a jak nie pasuje to do widzenia.
Handlarz chce za Kasię 4600 zł, czyli tyle ile kosztuje jej mięso. Prosta matematyka. Ale dla ludzi kochających zwierzęta jest to niezrozumiała, chora matematyka.
Pieniądze muszę dostarczyć do przyszłego czwartku, 4 lipca. Jak nie, to Kasia pojedzie cotygodniowym transportem do rzeźni.
Proszę Was o pomoc w uratowaniu Kasi. U mnie nie będzie jej kochanego gospodarza, chatki, kurnika i sadu. Ale będzie zielona łąka i inne kucyki, które pozwolą ukoić ból po stracie bliskiego.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów dla starych koni.
Ładuję...