Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Aktualizacja 03.01.2023 - Jest i nasza mała Dosieńka! W końcu powiecie, bo troszkę to trwało, ale w końcu jest. Koniec z cierpieniem, oglądaniem pijaków i trudnym życiem. Od teraz Dosi obecność będzie doceniana, nie zabraknie jej odpowiednich warunków. Razem z Basią otoczymy ją mnóstwem miłości. Kucynka już nie musi się niczego bać, za co bardzo Wam wszystkim dziękuję.
Zapewne nigdy wcześniej nie było dane jej poczuć się wolną, dlatego teraz jest lekko przerażona, ale za chwilę zrozumie, że już nic jej nie grozi. Tutaj jest jej nowy dom. Wkrótce odwiedzi ją weterynarz i kowal, musi przejść szereg badań, a potem dołączy do nowych przyjaciół. Bardzo Wam dziękujemy! To wspaniałe zakończenie jej smutnej historii!
---
Dziękuję Wam za kolejne uratowane życie! Maleńka Dosia uzbierała pełną kwotę przed czasem na swoje maleńkie życie. Jestem przeszczęśliwa że udało się to przed nowym rokiem. Teraz muszę zabrać się za organizacje transportu. Jak tylko przewieziemy małą przekażę Wam więcej informacji oraz zdjęcia. Dziękuję!!!
Stojąc w bramie handlarza, czekałam na niego, by móc się rozliczyć i uciekać do świątecznych zakupów.
W pewnym momencie zobaczyłam jak dwóch okolicznych pijaczków, ciągnie po ziemi maleńkiego kucyka. Bardzo zniszczonego, po ochwacie i prawdopodobnie z takim bólem w kopytkach, że każdy jej krok był niewyobrażalnym bólem. Zaczęłam krzyczeć i prosić by przestali, ale na mój widok tylko parsknęli śmiechem i wulgarnymi słowami kazali odejść. Wtedy wyszedł handlarz i zaczął mnie uspokajać. Wiem, że nie powinnam tak reagować, ale Dosia bardzo cierpiała. I do tego prowadzono ją na śmierć w zamian za skrzynkę wódki, która została przekazana na moich oczach.
Tego już za wiele… Nie mam siły pomyślałam. Ręce mi opadły, a policzki zalały się łzami. Handlarz, widząc to, zaczął mnie pocieszać, ale co mi z pocieszenia takich ludzi. Pomiędzy bezsilnością a płaczem wykrztusiłam z siebie tylko pytanie, czy mogę ją zabrać. Nie mogłam, bo chciał od ręki 1500 zł. Nie miałam takich pieniędzy.
Dosia czeka do 4 stycznia na naszą pomoc lub transport do rzeźni. Nie wiem, skąd ci ludzie wzięli Dosię, ale widać, że całe życie lekko nie miała, jest cała w kudłach i do tego ma obrzęk po ochwacie na swoich kopytkach. Każdy jej krok jest bardzo pokraczny, to znaczy, że sprawia jej dużo bólu. Obraz nędzy i rozpaczy. Do tego ograbiona z prawa do życia za skrzynkę taniego alkoholu. Działam chyba jak magnes na takie sytuacje…
Handlarz powiedział że w rzeźni za tego „wyrzutka i zgniliznę świata” dadzą mu 3500 zł. Od ręki. Ode mnie chce 1200 zaliczki i 3000 później. Da Dosi szansę, wpłaciliśmy już potrzebny zadatek, resztę muszę donieść do 4 stycznia. I ani chwili później.
Ja naprawdę czasami już nie wiem co robić, ale staram się, jak mogę. Dosia to bardzo zniszczony kucyk. Nie wiem, co robiła wcześniej, gdzie była ani jak trafiła w ręce tych ludzi. Widzę jedynie skrzywdzone zwierzę i całkowite zrezygnowanie w jej oczach. Kochani, bardzo proszę, bo to jedyna możliwość, pomóżmy jej.
Dosia już myśli że przegrała, ale te kilka dni może odmienić jej sytuację raz na zawsze. Przepraszam, ale sama nie dam rady, jest tego zbyt wiele...
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów dla starych koni.
Ładuję...