Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za pomoc Malince!
Kochani,
Malina jest już u nas w fundacji i po diagnostyce weterynaryjnej. Weterynarz zalecił miesięczną terapię na problemy z oddychaniem Maliny. Dla konia najlepiej jest, gdy stoi na łące , toteż Malinka wychodzi na padok dla kucyków, ale wieczorem wraca do stajni przyjąć leki i zjeść specjalną paszę, która ma na celu poprawę jej kondycji. Mamy nadzieję, że terapia zadziała i kucyk po miesiącu będzie już czuł się znacznie lepiej! Malinka jest mocno zaniedbana, powoli będziemy starali się, aby doszła do zdrowia. Dziękujemy za każde wsparcie. Uratowaliście życie Malince!
Opowiem wam historię Malinki. I może po jej przeczytaniu stwierdzicie, że nie ma nad czym się użalać, że nie ma kogo ratować, bo przecież inni przeżywają większe okrucieństwa… A może jednak stwierdzicie, że Malinka przeżywa swoje życie w koszmarze, z którego wciąż próbuje się uwolnić, ale pomimo strachu, jakiejkolwiek próby ratunku, tak naprawdę jest bezsilna?
Jednak tak, mogą myśleć tylko Ci, których serce nie jest tylko narządem, a czymś znacznie więcej. Malinka jest sama, bo strach przed otaczającą jej drobniutkie ciało ciemnością, okrutnymi zamiarami handlarza i trudem, jaki wiąże się z jej każdym kolejnym wdechem, po prostu ją zabija. Jak wiele zwierząt, umierających w różnych obliczach cierpienia, tak i Malinka kona z wycieńczającego jej ciało strachu, smutku i choroby.
W tej historii nie liczy się, dlaczego właściciel sprzedał handlarzowi Malinkę i swoje pozostałe konie. W tej historii nie liczą się słowa handlarza, mówiące o pięknym podwórku, zadbanym trawniku, przyciętych drzewkach i zaraz, przechodzące w opis stajni, gdzie fetor gnoju był ogromny. Gdzie pajęczyny, zasłaniały całe światło z okien, gdzie stały konie ze spuszczonymi głowami, jakby już czekające na swój koniec w rzeźni - w tym Malinka.
Stojąc w obskurnej stajni handlarza, patrzę na zaniedbaną Malinę i choć widok ten jest dla mnie jak katorga, jeszcze bardziej dobija mnie myśl, że Malinka musi cierpieć o wiele bardziej, niż ja- bo to ona na swej, wydawałoby się ciążącej głowie, ma mocno oplatającą ją linę, która wciąż przypomina o niewolnictwie. Malinka co jakiś czas, spogląda na mnie, jednak o wiele częściej, po prostu zamyka swoje oczy. Mam wrażenie, że ona nie dopuszcza do siebie, ile zła i cierpienia ją dotyka, bo pod takim ciężarem, nawet najbardziej wytrwali ugięliby się. A może, jest to jej obrona przed myślą, że już niedługo może jej nie być? Bo zamykając oczy, ona nie widzi handlarza, półmroku stajni, której każdy centymetr przesączony jest wonią, która nie przywodzi namyśl nic innego, jak poczucie smutku i strachu, swojej liny, mojej obawy, czy nie będzie za późno, aby zabrać ją od handlarza?
Dotykam ręką jej szyi i kładę rękę na jej chrapach. Tak ciężko biorących każdy oddech. Schylam się na wysokość jej oczów, by w nie spojrzeć i dostrzegam w nich wolę życia, wolę zmiany i wyrwania się z cierpienia. Widzę ukryty strach Malinki przed handlarzem, bo gdy ten podszedł tuż koło niej, jej całe ciało się usztywniło, a tak mocno zapadające się boki przy każdym oddechu, zaczęły zapadać się jeszcze mocniej. Ja tego nie widzę, ale myślę, że konie z daleka rozpoznają ludzi, z których ręki skazywane są na śmierć… I myślę, że Malinka pomimo nie znajomości naszego ludzkiego języka, dobrze wie, że moja rozmowa z handlarzem, toczy się o jej życie, którego pomimo jej nie najstarszego wieku, jest już tak mało w niej - bo życie, przy takich doświadczeniach, ulatywałoby z każdego, bo ile można żyć w ciągłym strachu, zaniedbaniu, przywiązanym liną, mającym przed sobą jedynie mury, a pod kopytami gnój? A później przenieść się z gnoju do innej stajni, w której jeszcze trudniej wziąć oddech, bo wciąż czuć śmierć i obecność człowieka, który bez żadnych skrupułów, potrafi na tą śmierć wysłać?
Cierpienie zaniedbanej Malinki, to nie jest tylko strach i obawa, przed niepewnym jutrem i zbliżającą się olbrzymimi krokami śmiercią. Cierpienie Malinki, to również ogromne kłopoty z oddychaniem, bowiem każdy wdech to dla niej prawdziwe wyzwanie - choroba, która zabija jej organizm, tak jak smutek i strach, zabijający jej serce i wolę życia.
Handlarz chce za biedną Malinkę 900 złotych. Wykup, transport, pełna diagnostyka weterynaryjna, leczenie i podstawowe utrzymanie Maliny to 3500 złotych. Bez Ciebie nie damy radę uratować Malinki. Pomóż nam - los Malinki w Twoich rękach.
Ładuję...