Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki leczeniu i opiece z maleńkich chorych kociaków wyrosły dziarskie i ciekawe świata koty. Wszystkie są już w nowych domach.
Ogromnie dziekujemy za każdą wpłaconą złotówkę. Dzięki waszemu wsparciu w pełni pokryliśmy koszty leczenia i opieki nad maluchami.
Florance, Fikus i Fiołek gorąco was pozdrawiają ;)
Długie i mozolne leczenie w końcu przyniosło efekty.
Maluszki są gotowe do adopcji ale my niestety mamy spory dług za ich obsługę weterynaryjną.
Dlatego każda złotówka się przyda.
Choć maluszki nadal w trakcie leczenia to już przynajmniej w domu tymczasowym :)
"Nieznajomy człowieku, dopuściłeś do tego, by twoja kotka rodziła kocięta, które potem podrzuciłeś na czyjąś posesję, by tam odeszły w zimnie, głodzie i chorobie. Czy pomyślałeś chociaż raz, co czują te małe kociątka? Bo ja po całej akcji ratunkowej nie mogłam spać, wczuwałam się w położenie tych bezbronnych maluszków, patrzących na mnie swoimi chorymi oczkami. Ja widziałam w nich niemą prośbę o ratunek, nadzieję i wdzięczność za to, co już zrobiłam dla nich.
Chyba twoje serce jest zimne jak lód. Czy w dalszym ciągu uważasz, że człowiek to brzmi dumnie? Odpowiem na to pytanie za ciebie. Nie o tobie myślał autor tych słów. Bo to ja, a nie Ty stanęłam w obliczu kociego dramatu jako ten bohater, który musi dokonać wyboru.
Oczywiście pojawił się konflikt interesów. Po jednej stronie Fundacja zakocona po sufit, chore kociaki z kocim katarem, kalcywirozą, maluszki karmione butelką. I do tego ciągły brak funduszy i konieczność odmawiania przyjęć nowych kotów, a znalezienie domu tymczasowego jest bardzo trudne. Z drugiej strony te żywe istotki, które zasługiwały na pomoc. Prawie płakałam do słuchawki, prosząc Prezeskę o litość… Co wygrałam? Zapewnienie, że fundacja obejmie opieką chore maluszki, a dom tymczasowy zapewnią osoby, które je znalazły. I tak oto kotki zostały przywiezione do przychodni. Kiedy je zobaczyłam, łzy stanęły mi w oczach. Bo to był obraz nędzy i rozpaczy. Około czterotygodniowe, malutkie, oczka cale zalepione stwardniałą ropą, na noskach małe ranki od ugryzień much, brudne, ze skaczącymi po nich pchłami.
A potem okazało się, że domu tymczasowego nie ma. Za to było moje wielkie rozczarowanie. Więc stanęłam przed przychodnią z pudełkiem w ręce i wszelakie scenariusze wydarzeń przelatywały mi przez głowę. Co zrobić? Gdzie umieścić te maluchy, przecież ich nie zawiozę w miejsce znalezienia, bo zginą chore i głodne? Co robić?
Czy ty "człowieku" wiesz o tym, że zwierzę to istota żywa i zasługuje na szacunek, bo podobnie jak ty odczuwa ból, zimno i głód i należy jej się pomoc? Nie wiesz o tym, ja wiem i dlatego tak bardzo bolało mnie serce. Przecież one nie były niczemu winne, to twoje postępowanie uruchomiło koci dramat.
I tak spotkały się dwa dramaty… Który większy, który ważniejszy? Nie potrafiłam odpowiedzieć. Patrząc na te kocie mordki brudne, poranione, które jakby się ożywiły trochę, chcąc pokazać pewno, jak bardzo garną się do życia. Chyba czekałam na cud i obdzwaniałam wszystkich znajomych. Znikąd jednak nie dostałam pomocy, może trochę współczucia i słów podziwu za całokształt. Ale to za mało… A jednak cud się zdarzył. Złote serce naszej Prezes zmiękło i jest decyzja. Kociaki jadą do szpitalika.
Za co zapłacimy? To problem na później. Teraz ważne, że są bezpieczne, w dobrych rękach.
Kociaki są bardzo słabe, odporność u nich zerowa, zaawansowany koci katar, co się jeszcze wykluje? Zobaczymy. Na razie czeka ich kilkudniowy pobyt w lecznicy i kosztowne leczenie. Wszystko to generuje olbrzymie koszty. Do tego potrzebna jest dobrej jakości karma, na razie są dokarmiane butelką. Trzymamy w fundacji kciuki, by kociaki wyszły z tego i nie dopuszczamy myśli, by było inaczej.
Popatrz na zdjęcia maluszków, teraz nie wyglądają pięknie. Ot, takie sierotki, ale wyrosną na śliczne kociaki. One teraz potrzebują Twojej pomocy. Nigdy nas nie zawiedliście. Pomoc, jaką nam dajecie jest jak małe światełko. Daje nam nadzieję, że warto pomagać i rozjaśnia mroki fundacyjnej działalności. A kiedy brakuje nam sił, zapalą zgaszone gwiazdy".
Ładuję...