Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
BIGOS jest gotowy do adopcji
Bigosik ma 4.5 miesiąca a pod naszą opieką jest praktycznie od początku wakacji. Jako maleńkie butelkowe dziecko został znaleziony na środku ulicy. Dosyć długo był podleczany, ale obecnie jest zdrowy. Jest zaszczepiony, odrobaczony a przed adopcją zostanie również wykastrowany.
Bigosik wymaga jedzenia specjalistycznej karmy przez najbliższe pół roku. Później będzie mógł przejść na normalne karmy mokre bezzbożowe. Jego ogromnym celem życiowym jest jedzenie do oporu więc szybko rośnie
Bigos to kot gapowaty. Można to poznać nawet po jego minie. To taki ciapciuś, wiecznie uwalony karmą. W magiczny sposób je tak, że połowa jego miski ląduje na jego pysiu.
Ma ciut krótszy i bardziej okrągły pyszczek, co mogłoby sugerować jakieś dalekie pokrewieństwo z rasowymi kotami. Jest pięknie biszkoptowo-rudo-biały.
Jest bardzo rozmruczany w stosunku dla ludzi. Kocha inne koty, o dorosłe się ociera z młodszymi szaleje dlatego to idealny kot na dokocenie.
Bigos UWIELBIA pić wodę ze szklanek. Woda w misce nie jest dla niego interesująca
Kontakt: 788 575 296 (prosimy o wysłanie sms-a, oddzwonimy)
Bigos ma obecnie prawie 4 miesiące. Jest u nas od poczatku wakacj!
Po wielomiesięcznej walce o stan jego płuc (okazało się, że miał zaawansowane zapalenie) i był 6 tygodni na antybiotyku, pozbyliśmy się jednego problemu i pojawił się inny!
Obecnie walczymy z jego brzuchem.
Tak wygląda Bigos po posiłku. Badanie flotacji kału wykazało obecność glist więc dostał odrobaczenie, ale...
Dalej jego jelita są spuchnięte!
Udaliśmy się na usg jelit do najlepszego specjalisty we Wrocławiu.
Badanie wykazało, że w obrębie jamy brzusznej wciąż jest stan zapalny dlatego musimy poszerzyć diagnostykę.
Za nami dramatyczna noc. Mały Bigos w nocy dostał bardzo dziwnych objawów neurologicznych (?)
Tego dnia normalnie jadł, załatwiał się, nie miał wysięku z nosa ani innych niepokojących objawów był jednak bardziej apatyczny niż zwykle. Nagle około godziny 23-24 zaczął się trząść. Zmierzyliśmy mu temperaturę a ta spadła do 36.6! To są dwa stopnie poniżej normy u kota. W ciągu pół godziny kociak zaczął lać się przez ręce, był wiotki i słaby.
Podjęliśmy decyzję o niezwłocznej wizycie na ostrym dyżurze weterynaryjnym. Tam dostał ataków przypominających padaczkę (?). Pobrano mu glukozę, dostał antybiotyk i kroplówkę, ale nie postawiono żadnej diagnozy. Nasza Wolontariuszka była z nim tam 4 godziny.
Kot czuje się lepiej, ale nie wiemy co mu jest, a jesteśmy ubożsi o 450 zł. Dzisiaj lecimy do naszej super Wetki mając nadzieję, że uda jej się postawić diagnozę i zlecić jakieś badania.
Kochani, dla nas to OGROMNE koszty, których się nie spodziewaliśmy. Błagamy, pomóżcie! Czeka nas jeszcze długa dalsza diagnostyka więc zapowiada się, że to będzie tylko ułamek tej sumy.
Po załamaniu, udało się Bigosa ustabilizować. Przez około 2 tygodnie było wszystko w porządku. Kot jadł, bawił się i oddawał zdrowy kał.
Jedyne co nas niepokoiło to to, że mało się myje, ale tak bywa u kociąt butelkowych.
Mały nagle zaczął robić się apatyczny i zaczęła mu spadać saturacja. Już jest na karmieniu dożołądkowym, antybiotykach i kroplówce. Udało się nawet przy jego mikro żyłach założyć mu wenflon!
Stan kotka obecnie jest wątpliwy, ale znacznie lepszy niż przed kilkoma godzinami.
Jeden z ostatnich majowych wtorków tego miesiąca był deszczowy i ponury.
Pani mieszkająca na podwrocławskiej wsi jechała więc dużo wolniej niż zwykle i uważnie obserwowała drogę, bo było ślisko. Gdyby nie to, prawdopodobnie nie zauważyłaby małej kruszyny która wpełzła na drogę.
Początkowo Pani nie wiedziała, co zobaczyła. Dopiero wychodząc z samochodu zorientowała się, że to, co widzi to małe kociątko. Wokół w krzakach nie było kociej mamy, maluch był wyziębiony i lekko mokry co przy takich niemowlakach bywa realnym zagrożeniem życia.
Pani nie wiedziała, co począć z taką kruszyną wymagającą przecież odkarmiania mlekiem! Zgłosiła się więc do Wolontariuszki Grupy Ratuj o pomoc.
Kociak jest już bezpieczny pod naszą opieką, przebywa u naszej doświadczonej w odkarmianiu Wolontariuszki, jedyne czego mu potrzeba to szczęście.
Był wychłodzony dlatego jego apetyt jest mniejszy niż powinien, na razie karmimy go na siłę, żeby wypijał, chociaż po kilka kropel. Walczymy, pomożecie?
Ładuję...