Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
23.05.2022 Kochani, dziękuję z całego serca za wsparcie. Koń został przewieziony do specjalisty w zakresie leczenia koni z zaawansowanym ochwatem. Przed nim wiele miesięcy wychodzenia na prostą, a przede mną duże koszty związane z leczeniem.
Zachęcam do stałego wspierania Druha i dziękuję za dotychczasową pomoc.
Dalsze losy Druha możecie śledzić na https://www.konikimoniki.org.pl/
Kochani, nie udało się wykupić Druha. Dałam zebraną kwotę i mamy kilka dodatkowych dni. Handlarz nie chce czekać na spłatę, chce by rozliczyć się jak najszybciej. Jest mi bardzo trudno uzbierać na tego biednego konia, a on szczególnie potrzebuje pomocy. Jest kaleki, z trudem chodzi, zdeformowane kopytka sprawiają mu wiele cierpienia.
Wierzę, że razem damy radę go uratować. Już tyle zwierząt otrzymało pomoc, on nie jest przecież gorszy. Proszę z całego serca o ratunek dla Druha, kalekiego kucyka który może liczyć tylko na naszą wspólną pomoc.
Dziękuje za każde wsparcie dla niego.
Jeśli masz pytania, zadzwoń 570 666 540 Monika
Miałam tego dnia nie jechać do handlarza, deszcz padał za oknem, wiatr groźnie kołysał drzewa. W radiu nie zapowiadali poprawy.
Z każdą kolejną chwilą robiło się coraz bardziej ponuro. Jednak byłam umówiona z handlarzem, nie pozostało nic innego jak złapać za parasol, wziąć kluczyki i ruszyć w drogę. Myślałam, żeby przełożyć wizytę, ale przeczucie mówiło mi, żeby tego nie robić, bo czasem jedna decyzja zmienia świat. Nie zawsze na lepsze.
W strugach deszczu dotarłam pod bramę i odetchnęłam z ulgą. Złapałam za parasol i szybkim krokiem dobiegłam w stronę obory. Handlarz czekał. Bez słowa prowadził mnie do starej komórki, tuż obok tej, w której trzyma się tych „najgorszych” i „niemożliwych” do uratowania. Tych bez cienia szans na przeżycie jak to uważał. "A ten staruszek?" – zapytałam, „Pani on ma tyle lat co świat, nie wiem jakim cudem jeszcze żyje! Szkoda czasu i pieniędzy!” odsapnął pogardliwym głosem i machnął ręką pośpieszając.
Już wiedziałam, że to uczucie, którego doświadczyłam w domu, sprawiło, że to właśnie jego miałam spotkać - Druha. Bez oceny weterynarza widziałam, że ledwo stoi na swoich małych nóżkach, to kuc ze wszawicą, robakami w ciele i zgniłymi kopytami przez ochwat. Z pewnością bardzo cierpi, bardzo go boli, bardzo chce stąd uciec, lub jak najszybciej umrzeć…
Nie było warunków na długą rozmowę, więc handlarz szybko odpuścił i choć nie to chciał osiągnąć, kiedy się z nim umawiałam na spotkanie, dał szansę Druhowi uciec z tego miejsca. Rzucił cenę 3400 zł z transportem i do 20 maja na czas na spłatę. – „ale do 10 maja dasz Monika zaliczkę 1500 albo wywiozę! Bo miejsce tylko zajmuje!” Odsapnął i poszedł nawet się nie oglądając.
Druh teraz czeka. Czeka na pomoc. Zapewne, gdybym została wtedy w domu, o Druhu świat by się nie dowiedział. Czy to jakieś zrządzenie losu? A może coś więcej? Nie wiem. Wiem, tylko że nie mogę pozwolić, by Druh trafił pod rzeźnicki nóż i skończył swoje życie, zostawiając za sobą tylko to jedno wspomnienie z tego dnia. Bo nie sądzę, by ktoś jeszcze pamiętał Druha. Małego kucyka z ochwatem, który wpatrzony w krople deszczu spływające po brudnym kawałku pleksi włożonej w dziurę komórki, czekał na śmierć.
Wierzę, że uda się Druhowi wyleczyć jego schorowane kopytka, pozbyć robaków z ciała i podarować godną emeryturę, na jaką zasługuje każde zwierzę. Proszę, pomóż mi w tym, albo jedyne, co po Druhu zostanie to tylko moja i Twoja pamięć o nim i tym deszczowym dniu.
Ładuję...