Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sonia wraz ze swoimi dziećmi znalazły kochające domki! Sońka ma już nawet umówiony termin sterylizacji :) Dziękujemy za każdą wpłatę!
Pisaliśmy ostatnio, że u nas bardzo dużo się dzieje. Informowaliśmy Was tylko o tych dobrych wydarzeniach, teraz czas na te gorsze...
Oto kolejna istota skrzywdzona przez człowieka. Tym razem ofiara to kilukilogramowa sunia, która nie ma jeszcze roku :(
Została zamknięta w ciemnej piwnicy przypominającej bunkry. Bez wody, jedzenia, sama na gołej ziemi, bo w piwnicy nie było nawet podłogi. Oszczeniła się w starym, podratym i brudnym materacu z gąbki. Nie mogliśmy uwierzyć w to co zastaliśmy... Nurkowałyśmy tam jak krety aby na pewno wyciągnąć wszystkie maluchy :(
Pod tym adresem interweniowaliśmy już nie raz. Zostały stamtąd odebrane już między innymi dwa psy z powodu zaniedbywania ich. Właściciele postanowili jednak wziąć po cichu kolejnego psa. Mimo braku możliwości lub chęci zapewnienia zwierzakom odpowiednich warunków wzięli kolejnego... Na szczęście sąsiedzi byli czujni! Początkowo sunia wydawała się być zadbana, aż do czasu kiedy pojawiła się pierwsza cieczka. Sunia była dosłownie szarpana przez wioskowe psy. Była puszczana bez jakiekolwiek kontroli czy opieki. To cud, że nie została zagryziona... Właściciele dostali miesiąc na sterylizację aborcyjną. Obiecywali, zapewniali, aż po miesiącu nie chcieli pokazać ani suni ani warunków w jakich przebywa. Po powrocie z policją okazało się, że sunia została zamknięta na kilka dni przed porodem w ciemnej, pustej piwnicy. Urodziła tam sama, po ciemku, bez jakiegokolwiek wsparcia czy opieki. Nie zasłużyła nawet na miskę z wodą nie mówiąc już o jedzeniu... Nasza decyzja była natychmiastowa - odbiór z policją i sprawa w sądzie, tym razem już się nie dogadamy polubownie bo nie uwierzymy już w żadne słowo tych ludzi.... Koniec!
Sonia trafiła do nas niedożywiona, łykała saszetki jedną za drugą. Była taka wsiąknięta, że nie było po niej widać, że urodziła i karmi...
Nadal czuć pod ręką jej malutki kręgosłup i kościstą głowę. Dopiero po tygodniu dostała wiecej pokarmu i wygląda już lepiej, tak samo jak maluszki. Sonia jest bardzo bojaźliwa, mamy problem nawet z robieniem jej zdjęć bo boi się wszystkiego. Za wszystko przeprasza, początkowo bała się nawet przy mnie jeść... Co ona musiała tam przeżyć? :( Taka uległa, malutka i bezbronna z piątką dzieci do wychowania, przecież ona sama jest jeszcze dzieckiem...
Przed nami długa droga, czeka nas przynajmniej 8 tygodni wspólnej przygody, a pod czas niej wizyty u weta i duże koszta związane z zakupem karm, podkładów i wszystkiego co będzie nam potrzebe, dlatego w imieniu tej biednej rodzinki prosimy o wsparcie i pomoc! Bez Was nie damy rady :(
Błagam! Udowodnijmy jej wspólnie, że są na tej ziemi jeszcze dobrzy ludzie, którym warto zaufać!
Ładuję...