Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Marcysia jest już u nas! Ma zupełnie inne umaszczenie niż reszta naszych osiołków – jest cała czarna. Ani jednej plamki w innym kolorze! Po tym będziecie mogli ją rozpoznać na nadchodzącym dniu otwartym 😊
Właśnie prowadziłem ją na wybieg dla osiołków, ale jak zobaczycie wcale jej się nie śpieszyło. Co chwilę robiła przystanki na podjedzenie zieleninki! Teraz dołączyła już do swojego nowego stada i poznaje nowych przyjaciół. Liczę, że szybko poczuje się jak w domu. Dziękuję z całego serca za pomoc w uratowaniu tej czarnej ośliczki. Marcysia jest tu z nami właśnie dzięki Wam!
Dziś kończy się zbiórka dla Marcysi. Sytuacja tej biednej ośliczki jest dramatyczna. Godziny upływają, jedna za drugą a wciąż brakuje 1100 złotych. Tak, jakby były jakieś problemy z przelewami przez internet. Albo może wszyscy wyjechali na wakacje i nikt nie czyta tych wiadomości. Sam już nie wiem co się dzieje. Handlarz na pewno się nie zgodzi na przesunięcie terminu – jeszcze nigdy się nie zgodził. Już nie wiem, co więcej mógłbym zrobić. Najgorsza jest taka bezradność, kiedy sytuacja się wymyka spod kontroli.
Marek Sotek
Wczoraj z trudem, ale udało się zebrać zaliczkę dla Marcysi. Niestety już jutro muszę wpłacić 2600 złotych i bardzo się boję o los tej biednej ośliczki. Kwota jest ogromna a już widzę, że niewiele osób lituje się nad Marcysią. Proszę, pamiętajcie o niej. Nie pozwólmy jej zabić.
Marek Sotek
Ten handlarz tylko dorywczo zajmuje się tym niecnym procederem. Jeździ po wsiach i za grosze skupuje kucyki i osiołki z patologicznych gospodarstw. Mówi mi, że wystarczy stanąć pod wiejskim sklepikiem, gdzie piją piwo i się zapytać. Niestety wciąż nie brakuje takich miejsc, gdzie po komórkach stoją zwierzęta, w strasznych warunkach. W ten sposób znalazł Marcysię – biedną ośliczkę, która nic nie rozumie. Tylko się trzęsie przerażona. Handlarz przez kilka dni dzwoni po fundacjach i spróbuje wcisnąć zwierzaka. A jak się nie uda, to wywozi do rzeźni. Nie chce, żeby stała u niego długo, bo sąsiedzi się dowiedzą. Powiedział, że jeżeli do wieczora wpłacę 700 złotych zaliczki, to nie wyśle jej jutro do rzeźni, tylko poczeka kilka dni na resztę pieniędzy. Wiem, że dzień po dniu proszę Was o pieniądze, ale nie mam innego wyjścia. Tylko w ten sposób możemy uratować te pojedyncze osiołki, czy kucyki.
Handlarz trzyma Marcysię w małej wiacie na terenie swojego gospodarstwa tak, żeby nie było jej widać z ulicy. To nie jest typowy handlarz, do którego przyjeżdżają całe transporty koni. On zajmuje się tym dodatkowo, i nie chce, aby ktoś z jego okolicy się o tym dowiedział. Dzwoni do mnie raz, na jakiś czas z informacją o koniach, czy osiołkach. Zajmuje się tym dorywczo i trzyma to w tajemnicy. Więc u niego konie stoją kilka dni i jeśli nikt ich nie kupi to zawozi je do rzeźnika.
Musiałem długo go prosić, żeby chociaż na moment wyprowadził Marcysię z wiaty. Widziałem, że jest zestresowana i pomyślałem, że chociaż krótki pobyt na zewnątrz i zjedzenie świeżej trawy pomogą jej się uspokoić. Niestety Marcysia musiała się bardzo bać bo nie zjadła nawet jednego źdźbła tylko z całych sił starała się wyrwać handlarzowi. Ciągała się w każdą stronę i chyba liczyła, że uda jej się stąd uciec, ale ten szybko przywiązał ją do wiaty. Może myślała, że gdzieś tam daleko znajdzie bezpieczne miejsce i ukryje się przed całym złem tego świata. Bo takie ośliczki jak Marcysia zdają sobie sprawę, gdy dzieje się coś niedobrego.
Niektóre z nich zamierają wtedy w bezruchu, ale Marcysia postanowiła walczyć. Tylko, że handlarz jest silniejszy i po kilku minutach odwiązał ją i szybko wprowadził do środka. Teraz Marcysia już nie ucieknie, a ja widzę tylko gasnącą nadzieję w jej oczach.
Z trudem odchodzę i pytam handlarza o dalsze losy Marcysi. Powiedział, że stoi u niego już 5 dni więc najwyższy czas wywieźć ją do rzeźnika. Na jutro zaplanowany jest transport, ale jeśli uda nam się zebrać zaliczkę dla Marcysi w wysokości 700 złotych to go odwoła i pozwoli nam zapłacić drugą część później. Znam tego handlarza i wiem, że nie da nam więcej czasu, nieważne jak długo będę błagał. Niestety to nie jest dobry czas na ratowanie zwierząt, ale może ktoś przejmie się losem biednej Marcysi? Mam taką nadzieję.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...