Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po raz kolejny udało się! Dzięki czułej opiece opiekunów i ich cierpliwości w dalszej socjalizacji kotów Marley i Joker zyskały nowe życie. Oba koty trafiły do nowych domów.
Zebrane środki wystarczyły na pokrycie części kosztów związnych z profilaktyką i utrzymaniem kotów w domu tymczasowym Fundacji. Dziękujęmy.
Historia kocich burasków jest dość zawiła, ale tak czasami plecie się koci los. Wszystko zaczęło się na ogródkach działkowych w podrzeszowskiej miejscowości. Jesienią 2019 roku wśród bytujących tam kotów, które są regularnie karmione i wykastrowane, pojawiła się bardzo płochliwa, kotka. Widać było, że jest w wysokiej ciąży. Niestety mimo starań i prób odłowienia kotki na kastracje - nie udało się. Pewnego dnia kotka zniknęła. Pojawiła się ponownie po dłuższym czasie. Niestety nie sama, przyprowadziła 5 swoich dzieci. Kociaki były dzikie i nieufne jak mama.
Ten, kto kiedykolwiek opiekował się kotami wolno żyjącymi wie, jaka to bezsilność i frustracja. Jednak karmiciele nie odpuścili. Zaopiekowali się kotką i kociakami, dokarmiając całą zimę i zapewniając schronienie w ocieplanych budkach. Kiedy kociaki stały się w pełni samodzielne nie poprzestali także w próbach złapania nieufnej kotki do kastracji. W końcu po miesiącach starań udało się odłowić kotkę, wykastrować i po krótkim okresie rekonwalescencji wypuścić z powrotem w miejsce bytowania, czyli na działki.
Wraz z nadejściem wiosny zapadła decyzja, że całe młode stadko także trzeba zacząć wyłapywać do kastracji. Sukcesywnie wszystkie zostały wyłapane, wykastrowane i wypuszczone w miejsce bytowania. Kociaki nie były już jednak tak nieufne i dzikie jak ich mama. Z każdym dniem coraz bardziej ufały swoim karmicielom. Dwójka z nich zaczęła podchodzić coraz bliżej i bliżej człowieka, aż pewnego dnia pozwoliły na dotyk ludzkiej ręki. Widząc nadzieję na lepszy los przynajmniej dla tej najbardziej ufnej dwójki, karmicielka podjęła próbę dalszego oswajania kotów i ich socjalizacji z człowiekiem. Trwało to kolejne miesiące.
Karmicielka próbowała znaleźć kotom nowy dom, jednak okazało się to wcale nie łatwym zadaniem. Dlatego postanowiła o pomoc poprosić Fundację Felineus. Wiedząc ile serca i pracy poświęciła kotom karmicielka, nie mogliśmy odmówić pomocy. Postanowiliśmy więc przyjąć koty pod nasze skrzydła i pomóc odmienić ich los, tym bardziej że ich historia jest naprawdę niezwykła.
Nim jednak zaczniemy szukać im nowych domów czeka nas jeszcze sporo pracy. Koty póki co są nieco zdezorientowane, powoli oswajają się z mieszkaniem. Nie ma w nich jednak cienia agresji i choć z początku kulą się na widok wyciągniętej ludzkiej dłoni, po chwili mruczą rozgłaskane i zadowolone. Dalsza socjalizacja kotów to jednak niejedyny krok na drodze do ich szczęścia. Jak każdy z naszych podopiecznych przed przyjazdem do domu tymczasowego koty przeszły wizytę w lecznicy. Wykonano im testy w kierunku kociej białaczki (oba negatywne), odpchlono i odrobaczono. Przed wydaniem do nowych domów musimy je także zaszczepić. Ponadto musimy także zadbać o wartościowe jedzonko, bo zdrowa dieta to dopełnienie każdej profilaktyki.
Choć utrzymanie i profilaktyka dla dwóch wykastrowanych już kotów nie wydaje się być jakimś ogromnym finansowym zobowiązaniem, to niestety w ostatnim czasie nie stać nas nawet na to. W dobie epidemii coraz trudniej o każdą nawet najdrobniejszą wpłatę od Darczyńców. Prawda jest taka, że musimy żebrać o każdy grosz. Dlatego znów zwracamy się wielką prośbą o kilka drobniaków na utrzymanie i profilaktykę dla kociaków. Podarujmy im wspólnie szansę na lepszy los.
Ładuję...