Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za naszą wspólną "ukraińską eskapadę".
Powyżej rezultat. Piesek jest do adopcji. Niektóre kotki mają domki już. Niektóre, jak biała Marusia, trikolorka czy rudasek wymagają dalszej pomocy. Trikolorka ma chore nerki a Marsik - martwicę. Marusia wymaga operacji, bo ma dziurę w podniebieniu:
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/marusia-chce-normalnie-zyc
Razem uratowaliśmy te zwierzaki. Wierzymy, że dalej nas będziecie wspomagać. Dziękujemy za każdy grosik.
Krótka aktualność: dojechaliśmy z Ukrainy na 8mą rano w piątek "trochę " zmeczone, ale mamy satysfakcję, że parę futerek będzie miało lepsze życie. Bardzo dziękujemy za wszystkie grosiki i ciepłe słowa.
Więcej wkrótce.
Bardzo dziękujemy za wszystkie złotówki. Wszystkie się bardzo przydadzą.
My jesteśmy spakowani i wracamy. Zobaczymy ile potrwa czekanie na granicy. Trzymajcie kciuki. Do zobaczenia w Krakowie.
Marsik, opisany w zbiórce czeka. Jest jeszcze Luna - cudowna, miziasta, i jak wiele kotów na Ukrainie, żywiła się tym co znalazła. Ponieważ jesteśmy uparci i nie odpuszczamy tak łatwo, czekaliśmy kiedy otworzą granice, co się stało, pod pewnymi warunkami jednak. Takie wyprawy są wycieńczające i nikt inny nie chce jechać, mimo, że Antonina szuka. My planujemy nasza czwartą podróż w tym lub przyszłym tygodniu. Przywieziemy prawdopodobnie 10 zwierzaków. Nie każdy może adoptować zwierzaka, a co dopiero takiego biedaka, wiadomo.
Zwierzęta mają wszystkie niezbędne badania, przechodzą okres kwarantanny. Wszystko odbywa się legalnie, mają komplet dokumentów. Sama procedura, żeby przywieźć kotka, nie jest aż tak skomplikowana, jest raczej kosztowna… Tylko nie mowcie, ze w Polsce jest dosyc kotow do ratowania, bo te tez ratujemy. My patrzymy sercem, a nie na miejsce przebywania kota.
Jeśli tak samo czujecie, błagamy, pomóżcie... dołóżcie chociaż na paliwo...
Staramy się pomagać, gdzie możemy. Jeździmy na Ukrainę (współpracujemy z Antoniną) skąd przywozimy zwierzaki, które nie mają lub mają małe szanse na adopcje na miejscu. Po Nowym Roku planujemy znów jechać. Jednym z powodów, który nas tam gna, jest oto ten kotek: -Marsik. A oto jego historia:
Marsik to rudasek, ma ok. 2-3 lata, przebywał już długo w ukraińskim schronisku.
Kotek miał ranę, do której wdarła się infekcja, a później martwica skóry na plecach.
Prawie 4 miesiące temu personel schroniska zabrał Marsika do kociego szpitala, gdzie przebywał 3 miesiące.
Rany kotka się już goją, ale potrzebne są fundusze na spłatę rachunków w szpitalu i potrzebny jest dom. Cud, którego oczekiwano na Święta się nie zdarzył - kotek nie ma dalej domku. Marsik jest niezwykle miłym, ciepłym i wrażliwym kotkiem, całkowicie traci nadzieję i coraz bardziej jest przybity i smutny.
Szpital jest lepszy niż schronisko, ale za towarzyszy ma tylko miseczki z jedzeniem... Kiedy osoba opiekująca się kotkiem zobaczyła go w październiku, poprosiła lekarzy, żeby nie wracał do schroniska, bo całkowicie go to załamie. Miał robione badania krwi. Fiv/Felv są negatywne! Niestety ma cechy nosiciela wirusa FCoV Ag (potencjalnie FIP).
Nie wiemy, jak niebezpieczne może to być dla niego lub innych zwierząt, czy choroba się kiedyś ujawni, czy będzie żył w zdrowiu do końca... Szukamy dla niego szansy, by wreszcie miał rodzinę. Rany są już w dużo lepszym stanie i ładnie się goja. Kotek ma zakładane ubranko, żeby przyśpieszyć leczenie.
Czy są tu jakieś dobre dusze i pomogą znaleźć dom temu biedakowi? Jest wykastrowany i zaszczepiony. Nie każdy może adoptować zwierzaka, a co dopiero takiego biedaka, wiadomo.
Teraz finanse: Kotek przebywał w szpitalu 86 dni to 340 Euro, leczenie to 170 Euro, paszport i dokumentacja do przewozu kotka to 180 Euro, koszty testów… No i musimy jechać po kotka (i inne zwierzaki) wiec i koszt podroży.
Może pomożecie wesprzeć finansowo pobyt Marsika w szpitalu i jego podróż do Polski? Bardzo prosimy o wsparcie. Po prostu MUSIMY go przywieźć biedaka.
Ładuję...