Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, po raz kolejny pokazaliście ile można zdziałać wspólnymi siłami i dlaczego warto pomagać.
Po długiej walce, lekarzom udało się w pełni ustabilizować stan Marusi. Psinkę udało się całkowicie odrobaczyć, a rany na jej ciele zabezpieczyć, żeby w spokoju mogły się goić.
W najbliższym czasie Marusia zostanie wypisana z kliniki do domu tymczasowego, w którym planowane jest kontynuowanie leczenie ambulatoryjnego.
Jestem Wam bardzo wdzięczna za całe zaangażowanie i pomoc, jaką okazaliście Marusi. Jesteście wielcy.
Dagmara
Kochani, walka o Marusię dalej trwa.
Stan psinki był opłakany, kiedy do nas trafiła, więc cały proces jest bardzo czasochłonny i pochłania dużo środków.
Wasze wsparcie dla tej biedaczki jest nieocenione, niestety pieniędzy nadal brakuje. Marusia ma na ciele liczne rany, z których jeszcze niedawno wypełzały przerażające ilości robaków. Doprowadzenie jej do porządku to nie jest prosta sprawa, mimo, że lekarze poświęcają jej 100% swojej uwagi.
Bardzo prosimy o dalszą pomoc dla Marusi. Nie możemy się teraz poddać. Musimy walczyć.
Dagmara
Kochani, wiele z Was pytało nas w wiadomościach o Marusię, więc przynosimy Wam nowe wieści od psinki.
Przebywa ona teraz w klinice pod stałą opieką lekarzy, a jej stan powoli ulega poprawie. Ze względu na stan, w jakim do nas trafiła, jest jeszcze długa droga do pełnego jej wyleczenia, jednak póki co wszystko wskazuje na to, że uda nam się ją uratować. Celem pogłębienia diagnostyki, w środę, Marusia będzie miała wykonany rezonans magnetyczny.
Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie i zainteresowanie jej losem. Proszę też o dalszą pomoc. Już same koszty utrzymania jej w lecznicy są wysokie. Do tego dochodzą jeszcze wszystkie badania i leki. Nie możemy jej przecież tak zostawić. Marusia nas potrzebuje.
Dagmara
Marusia przez kilka dni leżała bez sił nieopodal wejścia do lokalnego sklepu. Psinka dosłownie gniła od środka i była zjadana przez ogromne ilości pasożytów. Przechodnie omijali ją z obrzydzeniem i nikt nie chciał jej pomóc.
Otrzymałam zgłoszenie, że od kilku dni pod sklepem leży sunia, która pilnie potrzebuje pomocy. Oczywiście nie mogłam odmówić, nie umiałabym żyć ze świadomością, że zostawiłam bezbronną istotkę na poniewierkę. Udaliśmy się pod wskazany adres i smutek dosłownie przeszył moje ciało. To co zobaczyliśmy wprawiło nas w osłupienie.
Większość ludzi omijała Marusię z obrzydzeniem, ze względu na przykry zapach, który się z niej wydobywał. Jedna osoba rzuciła nawet „w końcu zabieracie tego śmierdzącego psa, tylko tu przeszkadza”. Nie wiem jak można być tak znieczulonym na krzywdę innych stworzeń… Owszem, zapach nie należy do najprzyjemniejszych, w końcu Marusia dosłownie gnije, a robaki zjadają ją żywcem. Możecie sobie, tylko wyobrazić jaka woń wydziela się, gdy mięso się psuje, szczególnie w upalne dni…
Marusia wzbudziła jeszcze współczucie u starszej kobiety, która rzuciła jej choć parówkę, aby sunia cokolwiek zjadła. Psinka jednak polizała kąsek i odmówiła jedzenia. Seniorka powiedziała, że sunia leży tu od kilku dni, a ona nie wiedziała jak może jej pomóc i jedynie codziennie dawała jej jakieś przekąski.
Zabraliśmy Marusię do lecznicy, gdy ją podnosiliśmy, dosłownie przelewała nam się przez ręce, a robaki z niej spadały niczym ziarenka piasku z dziurawego worka, było ich mnóstwo… Weterynarz również był zszokowany, powiedział, że mimo swojego wieloletniego doświadczenia, nigdy nie widział, aż tyle robactwa na jednym zwierzaku.
Po zbadaniu suni, powiedział, że pilnie musimy zgolić jej sierść, pasożyty zewnętrzne były wszędzie… Na jej ciele znalazł rany, a w nich robaki… Sunia obecnie przebywa w klinice weterynaryjnej, jest niedożywiona oraz odwodniona. Lekarz w badaniu USG sprawdził narządy wewnętrzne. Wydaje się, że nie ma tam nic niepokojącego, jednak nie daje nam to gwarancji, że wszystko jest w porządku. Najbliższe dni będą dla Marusi decydujące, psinka jest wykończona do granic możliwości.
Kochani, ja nie proszę, ja błagam Was o pomoc… Sytuacja jest krytyczna, nie możemy czekać, bo sunia tego czasu bez leczenia nie ma zbyt wiele, a blokują mnie w tej chwili jedynie środki finansowe, których mi brakuje, aby kontynuować leczenie i rozszerzyć diagnostykę.
Proszę, nie zostawiajcie Marusi na pastwę losu… Ona już na co dzień spotykała się z ludzką obojętnością, czas jej pokazać, że na świecie są też dobrzy ludzie i dla niektórych jest życie jest niezwykle cenne.
Dagmara
Jeśli masz pytania napisz na fundacja@fundacjakubusiapuchatka.pl lub zadzwoń +48 882 032 002
Zbiórka obejmuje koszty leczenia, lekarstwa, opłacenie weterynarza oraz suplementy i dobrej jakości karmę. Zobacz więcej - www.fundacjakubusiapuchatka.pl
Ładuję...