Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przedstawiam Wam Marysię!
Marysia przyjechała do nas tuż przed przeprowadzką. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się zebrać pieniądze na jej ratunek, bo Marysia to duża i ciężka, a co za tym idzie, również droga klacz.
Na szczęście mimo stresów daliśmy radę.
Zapraszam Was na film z Marysią!
Niestety rano zadzwonił handlarz z informacją, że chce resztę pieniędzy za Marysię. Powiedział, że coś jest z nią nie tak, ale nie chciał powiedzieć, co dokładnie się dzieje. Tylko, żeby ją zabierać jak najszybciej. Tam dzieją się straszne rzeczy, więc wszystko się mogło wydarzyć. Zamawiam transport na dziś wieczór. Ale handlarz mi jej nie wyda bez pieniędzy. Bardzo Was proszę, pomóżcie mi uratować Marysię. Marek Sotek
Bardzo Wam dziękuję za pomoc dla Marysi. Wczoraj zebraliśmy pieniądze na drugą ratę. Bardzo się bałem tego dnia, ale kolejny raz pokazaliście, jakie macie dobre serduszka dla cierpiących koni. Ostateczne rozliczenie odbędzie się w piątek. Może się uda przywieźć Marysię do nas na weekend. Jeszcze raz dziękuję i proszę dalsze wsparcie Marek Sotek.
Dziś naprawdę będzie bardzo trudny dzień. Wieczorem muszę wpłacić ratę dla Marysi,. Od czwartku, przez pięć dni, udało się zebrać tylko 1900 złotych. Więc nie wiem, czy się uda uratować Marysię. Na pewno handlarz nie zgodzi się na przesunięcie terminu, ponoć ma jakieś problemy finansowe. Chce już teraz zawieźć ją na ubój, i tylko czeka do wieczora, z nadzieją, że nie uzbieramy pieniędzy.
Marek Sotek.
Dzięki Waszej pomocy wczoraj uzbieraliśmy zaliczkę dla Marysi. Bardzo dziękuję. Do wtorku mamy czas na zebranie kolejnej raty – 3000 złotych. Proszę Was o wsparcie dla Marysi.
Marek Sotek.
Na podwórku handlarza zaparkował samochód do przewozu koni. Koło samochodu, przywiązana do niego liną, stoi Marysia, duża, siwa klacz.
Stoi spokojnie, prawie bez ruchu. Widzę, że jest przyzwyczajona do posłusznego wykonywania poleceń człowieka. Podchodzę do niej, Marysia odwraca do mnie głowę i widzę, że cieszy się z mojego podejścia. Ma nadzieję na smakołyk, ale niestety nie mam dziś ze sobą marchewek, więc tylko drapię ją po szyi i za uszami. Marysia wygląda na szczęśliwą, nadstawia szyję do drapania. Tak, ona ufa ludziom. Jak bardzo się zdziwi, kiedy już zawiozą ją do rzeźni… Pewnie do końca nie będzie mogła uwierzyć w to, co będzie się tam działo.
Po chwili z domu wychodzi handlarz i jeszcze drugi człowiek o wyglądzie gospodarza ze wsi. Obaj wyglądają na zadowolonych, chyba każdy z nich uważa, że zrobił dobry interes.
Handlarz odwiązuje linę i natychmiast kieruje się z Marysią w stronę obory. Czekam, aż gospodarz odjedzie i idę za handlarzem, ale on wprowadził już Marysię do środka, wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Poczułem, że jest lekko podpity.
Handlarz mówi mi, że tak, mogę kupić od niego Marysię. Jak zapłacę, to czemu nie. Ale nie mogę wejść do środka i zrobić zdjęć. Dlaczego? Tego nie wyjaśnia. Proszę go zatem, żeby wyprowadził klacz na zewnątrz, ale na to też się nie zgadza i jest bardzo uparty. Nie rozumiem, o co chodzi. Czy w środku jest coś, czego nie powinienem zobaczyć? A może coś jest nie tak z klaczą? Nie wiem. Nie udało mi się handlarza przekonać. Powiedział, że jeśli potrzebuję zdjęcia Marysi, to on sam je zrobi i mi wyśle.
Więc nawet nie pożegnałem się z tą biedaczką. Ona pewnie teraz stoi tam w oborze i czeka, aż przyjdą do niej ludzie, podrapią za uszami, a może tym razem przyniosą marchewki. Biedna, naiwna Marysia.
Handlarz chce dostać 1000 złotych zaliczki. Jeśli dziś dam mu te pieniądze, odwoła jutrzejszy transport do rzeźni.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...