Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo, bardzo dziękuemy za wsparcie Maszki! Cały czas jesteśmy w kontakcie z jej domem tyczasowym i co miesiąc opłacamy zakup leku na moczówkę prostą oraz wizyty u weterynarzy. Pewnie to nie ostatani zbióra na nią, nietsety.. Pozdrawiamy!
Masza jest z nami od ponad roku. Przyszła na świat z wadami wrodzonymi - nie widzi, słabo słyszy, cierpi na moczówkę prostą, jest dużo, dużo mniejsza od reszty miotu (średnia to 25 kg, ona waży 14 kg).
Sunia od początku przebywa w domu tymczasowym. Tam zaprzyjaźniła się z rezydentką oraz z drugą sunią, która często ich odwiedza. Masza ma zapewnioną doskonałą opiekę, jednak wszystkie koszty ponosi fundacja. Zapewnienie jej komfortu kosztuje nas kilkaset zł miesięcznie (sam lek na moczówkę, Minirin Melt, to ok. 250 zł mies., do tego dochodzą częste wizyty i badania u weterynarza).
Zapytacie, dlaczego nie wydamy jej do adopcji? Otóż Maszka miała szanse 50/50, że jej wada się nie pogłębi i da sobie radę w późniejszym życiu. Nie chcieliśmy jej narażać na stres wiązany ze zmianą otoczenia oraz potencjalnych adoptujących na traumę związaną z pogorszeniem jej zdrowia. Dom tymczasowy świetnie o nią doba, bardzo ją kocha i chce, żeby z nimi została, ale po prostu ich nie stać.
Policzyłyśmy wydatki od na nią od lutego 2020. Wyszło blisko 12000 zł (na pierwszej zbiórce, rok temu, udało się zebrać nieco ponad 6000 zł). Tą zbiórką chcielibyśmy zgromadzić środki na najbliższe 3 mies.
Tutaj poznacie skróconą historię Maszki:
W drugiej połowie lutego 2020 Masza wraz z 6 rodzeństwa trafiła pod naszą opiekę.
Szczeniaki w wieku ok. 6 tygodni zostały znalezione w worku, w lesie, gdzieś pod Warszawą. Sądziliśmy, że będzie jak zwykle: psy odrobaczymy, zaszczepimy, zachipujemy i poszukamy im domów. Niestety los chciał inaczej - miot miał babeszjozę, dwa maluchy miały przetaczaną krew, cztery były kilka dni w klinice, jeden miał zapaść po szczepieniu...
To wszystko w dużym skrócie i na szczęście już za nami, bo 6 szczyli, zdrowych i radosnych, bryka już w swoich domach stałych.
Została Masza...
Masza 2 dni po tym, jak trafiła do domu tymczasowego, uderzyła się o stół i wypadło jej oko. Sądziliśmy, że nic gorszego nie może jej już spotkać, rozpaczałyśmy, że może stracić w nim widzenie. Niestety był to dopiero początek.
Po zabiegu wsadzenia gałki ocznej, po ok. dobie, zaczęły się ataki drgawek, Masza wylądowała w szpitalu, została w nim ok. 2 tygodni. Ataki były wynikiem obrzęku, był moment, że prawie ją straciliśmy... Na szczęście, wraz ze zmniejszaniem się obrzęku, ustały ataki. Sunia była cały czas pod troskliwą opieką weterynarzy.
Przyszedł w końcu moment ściągnięcia szwów i konsultacji okulistycznej. Okulistka stwierdził jednoznacznie, że Maszka nie widzi nie tylko na uszkodzone oczko, ale także na drugie...
Po konsultacjach z weterynarzami opiekującymi się małą postanowiłyśmy zrobić rezonans magnetyczny, który wykazał, że urodziła się ze zmianami w mózgu - nie widzi, słabo słyszy, a jej stan może się pogorszyć, szanse, że życie w komforcie ma 50 na 50.
Ponieważ z "uratowanego" oka wciąż sączyła się wydzielina, zapadła decyzja o usunięciu gałki ocznej. Dodatkowo sunia zaczęła bardzo dużo pić i często oraz obficie sikać. Zrobione zostały badania, werdykt: moczówka (choroba o podłożu hormonalnym). Zalecenia: regularne kontrole moczu, lek na moczówkę prostą, Minirin Melt.
Maszka regularnie odwiedza weterynarza, a to kontrolne badania, a to jakaś mała alergia, a to Bravecto. Przed nią jeszcze sterylizacja. Bardzo prosimy o wsparcie!
Ładuję...