Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za chęć pomocy i wsparcie.
Niestety, kotka Masza nie przeżyła. Teraz już wiemy, że to nie był kot wolnożyjący, a porzucony. Zabił ją smutek i bezradność, choć lekarze i opiekunowei zrobili wszystko, żeby jej pomóc. I nawet przez chwilę myśleliśmy, że się udało - niestety.
Za uzbierane pieniądze opłaciliśmy jedynie część leczenia kotki.
Przychodnia weterynaryjna, jedna z najlepszych w mieście. Sztab weterynarzy pracuje w pocie czoła, w poczekalni długa kolejka kudłatych pacjentów. Jedni grzecznie i cichutko czekają na swą kolej, niektórzy szczekają wyraźnie podkreślając swą obecność, inni miauczą w transporterkach domagając się wyjścia.
W pewnym momencie do lecznicy wchodzi osoba, a na rękach trzyma ranną kotkę. Zwierzątko wyje z bólu. Pracownicy lecznicy natychmiast reagują. Osoba jest przerażona, znalazła kotkę potrąconą na ulicy, jest przekonana, że zwierzę nie ma żadnych szans, ale przyniosła ją aby ulżyć jej w cierpieniu. Kotka płacze przeraźliwie, a jej długowłose futerko jest całe posklejane błotem i zakrwawione. Osoba, która przyniosła kotkę w pośpiechu, z tym samym przerażeniem w oczach wychodzi…
Cała poczekalnia zamiera w bezruchu, nikt nie awanturuje się o swoją kolej. Pacjenci i ich opiekunowie czekają cierpliwie. Tymczasem w gabinecie sztab weterynarzy przygląda się kotce. Po zbadaniu i oczyszczeniu ran, okazuje się, że choć zwierzątko wyglądało bardzo źle, wcale tak źle nie jest, że prawdopodobnie ma szansę przeżyć. To jednak starsza kotka, jej wiek określono na około 10 lat, czekają zatem na wyniki wszystkich badań.
Do gabinetu wbiega pani z wydrukiem, są wyniki, poza urazami powypadkowymi kotka jest zdrowia. Diagnoza jest już więc znana zwichnięty staw, a także konieczna amputacja ogona, ale kotka będzie żyć… Jest tylko jeden problem, kto się zaopiekuje niczyim kotem, kto zapłaci za operację i leczenie?
Z tym problemem weterynarze z lecznicy dzwonią do Fundacji Felineus, opowiadając ze szczegółami co się wydarzyło, a my wzruszeni tą historią zgodziliśmy się przyjąć kotkę pod nasze skrzydła. Przedstawiamy wam więc Maszę, 10-letnią kotkę o pięknym, kolorowym, długowłosym futerku i łagodnym charakterze. Jak żyła do tej pory? Dlaczego przytrafił jej się wypadek? Nie znamy odpowiedzi na te pytania, ale wiemy, że właśnie teraz, właśnie od dziś możemy zacząć na nowo pisać jej historię.
A historia zaczyna się od operacji, sterylizacji i leczenia. Ciąg dalszy to rehabilitacja, opieka oraz odpowiednie żywienie, aby kotka nabrała sił na dalsze życie.
Niestety, ten początek nowego życia Maszy jest bardzo kosztowny i sami nie damy rady pokryć tych wszystkich kosztów. Wierzymy jednak w szczęśliwe zakończenia, wierzymy, że kolejna część tej opowieści to dobry dom i kochający człowiek, który już nigdy więcej nie zawiedzie Maszy. Wierzymy także w Wasze dobre serca i w to że po raz kolejny wesprzecie finansowo potrzebującą kocią biedę.
Bo przecież pomożecie, prawda?
Ładuję...