Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo, chciałem Wam jeszcze raz bardzo podziękować za uratowanie Maszy i jej małego synka. Od ponad tygodnia są już w Nowej Studnicy, jak zobaczycie na zdjęciach Masza jest w złej kondycji. Oba konie przez pierwsze dni dużo odpoczywały, maluszek często leżał, oba były słabe.
Dostały od lekarza wsparcie i choć powrót do właściwego wyglądu zajmie mamie trochę czasu, to najważniejsze, że nic im już nie grozi. Skoro Wy uratowaliście te konie, to proszę o jeszcze jedno.
Wybierzcie imię dla malca. To ogierek. Jak zawsze, proszę wpisujcie swoje propozycje w komentarzach, a to imię, które dostanie najwięcej polubień, będzie nosił maluszek. Wybieramy imię do niedzieli włącznie.
Udział w wybraniu imienia możecie brać na naszym FACEBOOKU.
Szanowni Państwo,
kilka dni temu, dzięki Wam, udało się uzbierać zaliczkę i sprawić, by odroczono ubój Maszy i jej dziecka. By je ratować cały czas proszę gdzie mogę o datki dla nich i kwota powoli rośnie. Ale rośnie zbyt wolno. Czas, jaki dostaliśmy na rozliczenie się za te biedne zwierzęta, drastycznie się kurczy. Zostały ostatnie godziny na wykupienie ich z rąk handlarza, a kwota do uzbierania jest ogromna. A mi kończą się możliwości i numery telefonów, pod które mogę zadzwonić, by prosić o pilną pomoc.
Nie wiem, czy da się uratować tę końską rodzinę. Przeraża mnie myśl, że jeśli nie zdołamy ich spłacić, rozpaczliwe wołanie o ratunek, będzie ostatnim co Masza usłyszy. Nie będzie w stanie ocalić swojego przerażonego dziecka. Nie będzie w stanie w żaden sposób mu pomóc.
Bardzo Was proszę o wsparcie.
Póki nie zostały zagonione na trap rzeźnickiego samochodu, jest dla nich nadzieja.
Nie zostawiajmy ich bez pomocy…
Moi Drodzy,
dziękuję Wam po tysiąckroć za pomoc w spłacie zaliczki, udało się, przekazana handlarzowi z nadzieją na wynegocjowanie jak najdłuższego czasu na spłatę pozostałej kwoty.
Nie wiem, na co liczyłem… na odruch serca, tam, gdzie pieniądz dyktuje każdą decyzję? Handlarz dał nam czas tylko do najbliższego wtorku na wpłacenie reszty kwoty niezbędnej do ocalenia tych dwóch niewinnych żyć.
Proszę Was, ocalmy je, zostało tak mało czasu. Wierzę, że z Waszą pomocą one mogą dostać nową szansę.
Dziękuję z całego serca za każde okazane wsparcie dla Maszy i jej synka.
Szanowni Państwo, proszę z całego serca o pomoc dla mamy z dzieckiem. W czwartek mają jechać na rzeź, jeśli zostaną załadowane nie zdołamy im już nigdy pomóc.
Mała wieś w mazowieckim. Stare gospodarstwo, oddzielone betonowym, wysokim płotem od pięknych willi. Za stalową bramą jest skup zwierząt rzeźnych. Stoją konie, stoją owce, kozy, osły i kucyki. To poczekalnia przed wyjazdem do ubojni. Tuczone wszystkim, co możliwe, by ważyły jak najwięcej, bo ich wartość wyceniana jest przez rzeźnicką wagę. Nie znaczą nic. Są nikim. Traktowane bez szacunku. Bez grama empatii. Bez troski. A wszystko to zgodne z przepisami i sumieniem właściciela.
To tu na śmierć czeka przerażona Masza i jej maleńki synek. Zamknięte w komórce, ograbione z jesiennego słońca i wolności. W fetorze stęchłego obornika, w asyście szczurów i tysięcy much, czekają do czwartku. Wtedy wyjdą z komórki i będą się musiały wspiąć po trapie samochodu. Jadą do ubojni.
Handlarz kupił Maszę w maju. Kiedy u niego wtedy byłem, wyglądała bardzo dobrze, przy jej boku kręcił się maleńki, kulawy źrebak. Miał spuchniętą nogę i ranę, ale rana była czysta i zabezpieczona. Handlarz miał plan na dobry zarobek, więc przyjeżdżał weterynarz, leczył maluszka. Nikt nie proponował mi kupna, ja o to też nie pytałem, nikt nie planował ich wywieźć do rzeźni. Nikt nie musiał ich ratować. Masza jako koń, który kilka lat pracował w rekreacji, miała być sprzedana do pracy na wakacje by robiła od świtu do zmierzchu na ludzi. Ale plan się nie powiódł, bo Masza też zaczęła chorować. Najpierw wycierała się o ściany i kraty, wytarła niemal całą grzywę. Później zaczęła chudnąć, a jak by było mało, dopadała ją choroba sieroca. Handlarz do Maszy najpierw nie wołał lekarza, bo uważał, że samo jej przejdzie. Później, widząc, że jest tylko gorzej uwiązał ją w komórce by się nie bujała i zaczął tuczyć na rzeź. Gdy spytałem, czy mu nie żal matki z dzieckiem, powiedział, że żal to mu jest tylko pieniędzy, które stracił.
Szanowni Państwo, cena za oba konie to 8400 zł, do tego opłacić trzeba ich transport. W czwartek ma przyjechać po nie samochód i zabrać do ubojni, mamy tylko jeden dzień na zebranie 2400 zł zaliczki, którą trzeba wpłacić.
Bardzo Was proszę o życie dla mamy i jej dziecka. One od maja nie były na dworze. Masza ze stresu nabawiła się choroby sierocej, mały nigdy nie posmakował trawy, nie pogalopował z innymi źrebakami. On nawet nie wie, jak to jest wytarzać na łące i pogalopować z wiatrem, zna tylko tę komórkę, w której przyszło mu żyć i rosnąć.
Zmieńmy to. Ocalmy mamę i jej dziecko.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, diagnostykę weterynaryjną, leczenie i miesiąc utrzymania oraz prowizję portalu RatujemyZwierzaki.
O NAS
Działamy od 13 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku w Szewcach również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Nie zatrudniamy żadnego pracownika, wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy.
Kontakt: 506 349 596 Michał Bednarek
www.fundacjabenek.pl
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!
Ładuję...